Niedziele bez handlu – kto zyska, a kto straci? Chociaż niejednemu Polakowi serce podpowiada, że zakaz handlu w niedzielę godzi w podstawowe prawa i wolności oraz narusza Konstytucję, to tak nie jest. Sklepy w niedzielę legalnie zamknięto. Ustawodawca uznaniowo, zostawił pewne wyjątki i placówki handlowe będą z tego korzystać, aby zwiększyć dochody, ale także zapewnić w dobie inflacji odpowiednią skalą podwyżek dla pracowników. Chcą także szybciej odbudować swoje biznesy, które ucierpiały na skutek pandemii.
Ludzie żyją dynamicznie, są aktywni o różnych porach, również albo głównie w weekendy i w niedzielę, czasem po prostu muszą coś kupić. Dozwolona sprzedaż w niedziele ma mieć charakter wyjątkowy, jak sprzedaż kwiatów przy cmentarzu. Albo uzupełniający, jeżeli inna, objęta wyjątkiem działalność, na przykład pocztowa, jest „przeważająca”. Czyli taka która stanowi co najmniej 40% miesięcznego przychodu, a jednocześnie jest wpisana, jako przeważająca, do odpowiedniego rejestru. I tu mamy istotę ograniczenia. Ponieważ w rejestrach KRS i CEIDG wskazuje się tylko jeden punkt PKD jako działalność przeważającą.
Pomysły kwitną
Ustawa przewiduje kilka rodzajów działalności która nie musi być „przeważająca”, aby towarzyszyć sprzedaży w niedzielę. Mowa na przykład o placówkach handlowych w zakładach gdzie prowadzi się działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku. Można sobie więc wyobrazić, że niejeden sklep stworzy u siebie w niedzielę przestrzeń czytelni albo wypożyczalni sprzętu sportowego. Albo zajmie się turystyką, oferując różne pokazy. Albo zatroszczy się o edukację młodszych lub starszych, oferując zajęcia kreatywne, testy kwalifikacji, warsztaty z rękodzieła. Pomysły mogą być różne. Inne opcje, które Ustawodawca pozostawia, nie wymagając „przeważającej” działalności, to sprzedaż w placówkach handlowych na dworcach lub w zakładach leczniczych dla zwierząt. Jeśli lokalizacja pozwoli, można sobie wyobrazić, że takich hybrydowych sklepów będzie więcej.
Czy kontrole PIP zagrożą placówkom handlowym prowadzącym taką działalność?
Nie, ponieważ jeśli sklep jest zaliczany do wyjątków, które mogą działać w niedzielę, to mogą być w nich również pracownicy. Jak to powstrzymać? Może wystarczy uzupełnić przepisy o to, że działalność w przypadku każdego wyjątku ma być „przeważająca”. Czy Ustawodawcy jednak faktycznie na tym zależy?
Inflacja i wzrost cen wpływają na oczekiwania pracowników co do wzrostu wynagrodzeń. Groźba konfliktu na Ukrainie również wzmaga potrzebę, aby przywrócić poczucie bezpieczeństwa, które przecież opera się na finansowej sytuacji, czy to przedsiębiorstwa czy rodziny.
Niedziele bez handlu – stracą zatrudnieni
Tymczasem właściciele sieci handlowych od początku mówili, że niedziele wolne od handlu doprowadzą do ograniczeń w zatrudnieniu lub niższych płac – stosownie do krótszego wymiaru działalności sklepów. Jest więc argument żeby odmówić podwyżki pracownikom.
Dodatkowo przedsiębiorcy prowadzący sklepy mówią wprost o tym jak ciężko wychodzi się z kryzysu spowodowanego COVID-19. Zamiast działać swobodnie, zarabiać na wyższe rachunki za media i inne koszty, muszą borykać się z trudnościami które niesie z sobą wprowadzenie Polskiego Ładu, a zakaz handlu w niedzielę traktują jak dodatkową kulę u nogi i de facto ograniczenie działalności. Należy więc oczekiwać, że niektórzy handlowcy i sieci będą korzystać z furtek, które umożliwią im prowadzenie działalności w niedziele. I trudno się dziwić skoro klienci przychodzą i chcą kupować.
Autor: Diana Knapczyk z kancelarii prawnej Causa Finita