Względnie niskie ceny paliw mogą utrzymać się do kolejnych wakacji. Niewykluczone, że kierowcy w Polsce zarówno za diesla, jak i benzynę bezołowiową, będą płacić ok. 4 zł za litr. Dlaczego? Odpowiada Marcin Lipka, analityk Cinkciarz.pl.
W poniedziałek ropa naftowa spadła poniżej poziomu 40 dolarów za baryłkę. Jednak to nie niższe ceny ropy są najważniejsze. Przede wszystkim na świecie mamy do czynienia z nadpodażą paliw. Rezultatem jest bardzo rzadko obserwowany spadek kosztów tankowania benzyny czy diesla w szczycie sezonu wakacyjnego.
Prawdopodobnie wielu kierowców zwróciło uwagę, że w ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z zauważalnymi spadkami cen paliw na krajowych stacjach. Średni koszt litra benzyny bezołowiowej pod koniec lipca wg danych Komisji Europejskiej wynosił 4.38 zł. Za diesla trzeba było przeciętnie płacić 4.13 zł. To ok. 20 gr więcej w porównaniu do wartości notowanych na początku czerwca.
Jeszcze większe różnice obserwowane są w porównaniu do cen obu paliw sprzed roku. Za litr popularnej bezołowiówki trzeba było zapłacić w szczycie zeszłorocznych wakacji 5.03 zł, a diesel kosztował 4.61 zł. Dlaczego obserwujemy tak znaczne różnice w kosztach tankowania, skoro cena ropy naftowej nie zmieniła się tak dramatycznie w ciągu ostatniego roku?
Nadpodaż na rynku paliw
W długim terminie procentowe zmiany cen paliw i ropy naftowej mniej więcej się pokrywają. Różnice pomiędzy danymi regionami świata także nie są olbrzymie. W tym roku mamy jednak do czynienia z inną sytuacją. Nadpodaż ropy naftowej, obserwowana przez ostatnie kwartały, zaczyna się zmniejszać, ale wzrost popytu na paliwa nie nadąża nad zwiększonymi możliwościami przerobowymi rafinerii na świecie.
W Stanach Zjednoczonych zapasy benzyny według danych Departamentu Energii USA (EIA) są na poziomie 241.5 mln baryłek, czyli o prawie 12 proc. wyższym niż w ub. roku. Są to także najwyższe wartości o tej porze roku od przynajmniej 25 lat. Dodatkowo mają one tendencję rosnącą. To praktycznie niespotykane w sezonie wakacyjnym, który historycznie charakteryzuje się największym popytem na paliwa.
Dość słabo kształtuje się popyt na paliwa w Chinach. Zapotrzebowanie na benzynę wzrosło w czerwcu o 2.5 proc. w relacji rok do roku (r/r), a na diesla spadło o 6 proc. W rezultacie Chiny zaczynają nawet sprzedawać benzynę za granicę. Jej eksport w czerwcu wyniósł ponad 1 mln ton, czyli najwięcej w historii Państwa Środka.
Zbyt wysoka produkcja paliw w porównaniu do możliwości popytowych i ich rekordowe zapasy w wielu rejonach świata powodują, że ceny benzyny czy diesla spadają znacznie szybciej niż ropy naftowej. Benzyna ARA 95 (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia), która jest wyznacznikiem cen w Europie, jest obecnie o 30 proc. tańsza niż o tej samej porze w ub. roku. Koszt baryłki ropy natomiast w analogicznym okresie obniżył się o 11 proc. Podobna sytuacja obserwowana jest w przypadku oleju napędowego, którego cena w hurcie zmniejszyła się o 25 proc. r/r.
Niskie ceny do połowy 2017?
Ograniczony popyt na paliwa w sezonie letnim, rekordowe zapasy benzyny w USA oraz Europie, a także cały czas utrzymująca się nadprodukcja ropy naftowej na świecie powinny spowodować, że niskie ceny utrzymają się przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy.
Oczywiście, jak dla każdego scenariusza, również tutaj istnieją ryzyka dla jego realizacji. W połowie roku mieliśmy niespodziewany strajk pracowników sektora wydobywczego w Kuwejcie, a także poważne pożary w roponośnych regionach Kanady. Nadal niestabilna jest również sytuacja w Nigerii. Czynniki te zwiększają ryzyko mniejszego od oczekiwań wydobycia z tego kraju i wyższych cen na świecie.
Z drugiej strony, po ostatnich spadkach produkcji ropy naftowej w USA liczba wież wiertniczych zaczyna rosnąć. Może to oznaczać, że postęp technologiczny zapewnia wystarczającą rentowność wydobycia ropy łupkowej nawet przy cenach poniżej 50 dolarów za baryłkę.
Niewykluczone również, że produkcja ropy w Libii powoli zacznie się odbudowywać, jeśli sytuacja polityczna w tym kraju się ustabilizuje. Według państwowego producenta ropy naftowej National Oil Co., cytowanego przez The Wall Street Journal, wielkość wydobycia może wzrosnąć z obecnych 300 tys. do 900 tys. baryłek pod koniec roku. To mniej więcej 2/3 tego, ile wynosiło podniesienie produkcji przez Iran po zniesieniu sankcji w ub. roku.
Biorąc więc pod uwagę szanse i zagrożenia dla ropy naftowej oraz rynku jej produktów można przypuszczać, że względnie niskie ceny powinny utrzymać się do przyszłorocznego sezonu wakacyjnego. Oznacza to, że kierowcy w Polsce prawdopodobnie zarówno za diesla, jak i benzynę bezołowiową, mogą płacić w okolicach 4 zł za litr nawet do połowy 2017 r.
Autor: Marcin Lipka – Analityk Cinkciarz.pl