Crossovery stały się ostatnio szczytem motoryzacyjnej mody. Auta tego typu sprzedają się „na pniu”. Są uwielbiane przez rodziny, singli i osoby aktywne zawodowo oraz na stałe wgryzły się w motoryzacyjny krajobraz Europy. Sprawdziliśmy jak powstają samochody, które zdobyły całą rzeszę fanów!
SUV-y odgrywają coraz ważniejszą rolę na rynku motoryzacyjnym. W zeszłym roku zdaniem instytutu JATO Dynamics w Europie przejęły sprzedażową pałeczkę i po raz pierwszy od lat zdetronizowały na pozycji lidera małe, miejskie hatchbacki. Absolutnym hitem są kompaktowe crossovery. Druga pozycja przypadła modelom małym, trzecia średniej wielkości, a czwarta dużym. Tendencje wzrostowe w segmencie SUV-ów są widoczne od lat.
„Na początku był chaos”
Prace nad nowym modelem zazwyczaj startują na cztery lata przed jego wprowadzeniem na rynek. To czas wystarczający na dopracowanie sylwetki, aspektów inżynieryjnych i testy technologiczne.
Jak opowiadał Bohumil Vrhel, człowiek odpowiedzialny za stworzenie Skody Kodiaq, mimo że ilość pracy do wykonania jest spora, nad pojazdem wbrew pozorom nie pracuje wielu specjalistów. Pomijając mnie – produkt managera – nad naszym projektem na stałe pracowało jeszcze czterech managerów – powiedział
Oczywiście nie oznacza to, że całą pracę wykonało zaledwie pięciu ludzi – opracowanie pojazdu wymaga pracy kilku zespołów inżynierskich i projektowych (tzw. grup zadaniowych). Ich rola ogranicza się jednak wyłącznie do określonego elementu konstrukcji pojazdu.
O ile rola zespołów inżynierskich jest nieoceniona, o tyle praca managerów nadzorujących naprawdę zasługuje na wyróżnienie. To oni muszą łączyć ogień z wodą, a jednocześnie komunikować inżynierów z projektantami, projektantów z szefami i szefów z inżynierami. Dodatkowo pozostają z autem od naniesienia pierwszych szkiców na kartkę papieru aż do momentu, w którym gotowy pojazd trafia do salonu sprzedaży.
Drobne zmiany dla produkt managerów nie istnieją!
Podczas prac kosztujących setki milionów euro nie obywa się też bez sytuacji kryzysowych. Dla przykładu na bardzo zaawansowanym etapie prac pojawiła się potrzeba zmiany wyglądu tyłu Skody Kodiaq. A to jeden z najgorszych, możliwych scenariuszy. Po pierwsze poważnie napina budżet. Po drugie groźnie przybliża wizję nie zmieszczenia się w terminie. Po trzecie zmiana kształtu tyłu wymusiła przeprojektowanie akcesoriów, a ich akceptacja wymaga chociażby analizy trendów rynkowych i potrzeb kierowców.
Idealny przykład to wspomniana Skoda. Kodiaq będzie tak naprawdę pierwszym poważnym atakiem na segment. Co więcej, na pierwszy rzut oka Czesi popełnili kolejne faux pas. Rekordy popularności biją SUV-y kompaktowe, a oni postanowili stworzyć duże, 7-miejscowe auto. W tym szaleństwie może być jednak metoda. Przestronny Kodiaq prawdopodobnie będzie kosztował tyle co flagowa limuzyna czeskiej marki – SKODA Superb. A to zaleta, której nie da się przecenić.
Kierowca jadący swoim SUV-em na weekendowy wyjazd nie zastanawia się jak dużej ilości pracy i rzeszy osób wymaga stworzenie prowadzonego przez niego auta. Za każdą konstrukcją stoją dziesiątki miesięcy starań inżynierów, inwestycje szacowane na setki milionów euro oraz rozwiązania dla tysiąca nawarstwiających się problemów. Na szczęście wysiłek nie idzie na marne. Kupujący jest usatysfakcjonowany z zakupu, a producent może cieszyć się rosnącymi wynikami sprzedaży.