Idea placemakingu nie jest nowa, ale wciąż bardzo inspirująca. Opierają się na niej lokalni liderzy, ruchy miejskie, architekci, deweloperzy i samorządowcy. Korzyści czerpiemy natomiast wszyscy.
Sposób, w jaki projektujemy nasze miasta, kształtujemy przestrzeń publiczną i rozmieszczamy budynki, ma niebagatelny wpływ na to, jak się czujemy i zachowujemy – do takich wniosków doszedł w wyniku swoich badań Charles Montgomery, urbanista, autor koncepcji „Miasta szczęśliwego” i książki pod tym tytułem. Opisuje on fenomen placemakingu – idei, która w ostatnich latach urosła w Polsce do rangi trendu.
Placemaking opiera się na przekonaniu, że to miejsce ma służyć ludziom, a nie odwrotnie, a zatem powinno ono w jak największym stopniu odpowiadać na ich potrzeby. Termin został spopularyzowany w połowie lat 90. XX wieku przez nowojorską pracownię Project for Public Spaces, jednak korzenie tego inkluzywnego, skoncentrowanego na użytkownikach podejścia sięgają znacznie głębiej.
Projektować dla ludzi
Za prekursorów placemakingu uważa się dziennikarkę i aktywistkę miejską Jane Jacobs oraz urbanistę Williama H. Whyte’a, którzy już w latach 60. ubiegłego wieku zwracali uwagę na fakt, że miasta powinny być projektowane z myślą o potrzebach ludzi, a nie samochodów. To, co dziś brzmi jak truizm, ponad 50 lat temu miało niemal wywrotowy charakter.
– Zinstytucjonalizowane procesy planowania przestrzennego były domeną władz i specjalistów z dyplomami uczelni technicznych, poruszających się w wąskich granicach swoich kompetencji. Fachowcy często pozostawali jednak bezradni wobec problemów dojmujących zarówno w mikro-, jak i w makroskali, takich jak zakorkowane ulice, opustoszałe parki lub chybione inwestycje. W myśl idei placemakingu w tego typu sprawach głos doradczy i inicjatywę należało oddać najbardziej zainteresowanym, czyli lokalnym społecznościom. Żadna firma, deweloper czy architekt nie jest w stanie dobrze zrealizować strategii placemakingu bez zaangażowania w proces jej tworzenia ludzi, którzy mają być użytkownikami tej przestrzeni – zwraca uwagę Marta Machus-Burek, senior partner, dyrektor Działu Powierzchni Handlowych w Colliers International.
– Ważną rolę w zmianie postrzegania przestrzeni odegrały nowe technologie i ekonomia współdzielenia, które wpłynęły na nasz styl życia. Fascynacja miastem i jego możliwościami w zakresie spędzania wolnego czasu sprawiły, że urosły także nasze oczekiwania. Z kolei powszechny dostęp do sieci i przeniesienie do wirtualnej rzeczywistości wielu procesów związanych z projektowaniem i aranżowaniem przestrzeni publicznych spowodowały, że dzisiaj każdy z nas może w łatwy sposób aktywnie w tym uczestniczyć. Dobrym przykładem jest udział w konsultacjach społecznych albo składanie wniosków do planów miejscowych czy budżetu partycypacyjnego – wszystko to odbywa się dziś za pośrednictwem internetu, bez skomplikowanych formalności – mówi Dorota Wysokińska-Kuzdra, przewodnicząca polskiego oddziału Urban Land Institute.
– Placemaking to proces ciągły, który nie polega jedynie na zaprojektowaniu i zbudowaniu przestrzeni publicznej, ale na jej nieustannym udoskonalaniu. Wymaga też świadomego gospodarza, który będzie potrafił odpowiednio nią zarządzać i sprawić, aby żyła i była atrakcyjna dla lokalnej społeczności. W Polsce powstaje coraz więcej projektów komercyjnych kreujących atrakcyjne miejsca. Swoim zasięgiem obejmują one nieraz nawet całe kwartały czy spore fragmenty ulic. Dobrymi przykładami są warszawskie realizacje: Hala Koszyki, Warsaw Spire z placem Europejskim czy Koneser. Ich deweloperzy nie tylko nadali tym miejscom nowy kształt i funkcje, ale również je animują, organizując w ich przestrzeni rozmaite atrakcje dla mieszkańców miasta. Podobna idea przyświeca inwestorom budowanych bądź planowanych projektów jak Browary Warszawskie, Towarowa 22 czy Elektrownia Powiśle. To właśnie takie inwestycje są najbardziej miastotwórcze – dodaje Dorota Wysokińska-Kuzdra.
Uczyć się od najlepszych
Skuteczności koncepcji zapoczątkowanej w latach 60. w Stanach Zjednoczonych dowodzą tysiące przykładów z całego świata. Do roli ikony urósł nowojorski park High Line powstały na wiadukcie nieużywanej linii kolejowej biegnącej wzdłuż zachodniego brzegu Manhattanu. Historia tej inicjatywy rozpoczęła się w 1999 roku, kiedy plan wyburzenia zabytkowego obiektu wywołał reakcję dwóch nowojorczyków. Postanowili oni wyrazić swój sprzeciw i założyli grupę Przyjaciele High Lane. Ich zapał udzielił się rzeszom mieszkańców, którzy wsparli projekt, sponsorom, którzy zaoferowali środki na konserwację budowli, oraz lokalnym artystom, którzy stali się ambasadorami inicjatywy.
– Dziś zielona promenada jest jednym ze znaków rozpoznawczych Nowego Jorku przyciągającym miliony turystów rocznie. W pobliżu High Lane powstają restauracje, hotele, a przede wszystkim budynki mieszkalne. Równie istotne są jednak niematerialne korzyści wynikające z tej oddolnej inicjatywy – nowojorczycy wspólnym wysiłkiem stworzyli niepowtarzalne miejsce, w którym spotykają się i odpoczywają wśród zieleni. Dało to impuls i przetarło szlak do podobnych działań na całym świecie – zauważa Marta Machus-Burek.
Innym spektakularnym przykładem placemakingu jest projekt Superkilen w stolicy Danii zrealizowany przez zespół architektów z pracowni Superflex, BIG i Topotek1. W miejsce amorficznej, zdegradowanej przestrzeni powstało założenie urbanistyczne w postaci spójnie zaprojektowanych placów i parku o niezwykłej, nowatorskiej formie. Celem projektu było zrewitalizowanie fragmentu wielokulturowej dzielnicy Norrebro w taki sposób, aby odzwierciedlał tożsamość wszystkich żyjących w niej społeczności. Co ważne, w projektowaniu przestrzeni uczestniczyli mieszkańcy, a architekci brali pod uwagę wszystkie ich życzenia i sugestie. Dlatego znajdziemy tam meble miejskie i elementy architektoniczne inspirowane kulturą ponad 60 narodowości – tylu, ilu ich reprezentantów zamieszkuje tę część Kopenhagi – m.in. brazylijskie stołki barowe, marokańską fontannę, tureckie ławeczki, japońskie kwiaty wiśni, ukraińską zjeżdżalnię, argentyńskie stoły grillowe, holenderskie stojaki rowerowe czy polskie (a dokładniej gdańskie) włazy uliczne.
Miastotwórczy deweloperzy
Działania placemakingowe są podejmowane nie tylko przez mieszkańców miast, organizacje pozarządowe i władze miejskie, lecz także przez firmy deweloperskie.
– Coraz częściej mają one ambicję kreowania wartościowej tkanki miejskiej, dbając o swój wizerunek jako odpowiedzialnych społecznie uczestników rynku i twórców atrakcyjnych miejsc pracy i odpoczynku, wykraczających poza mury budynków. Idea placemakingu powinna też przyświecać firmom konsultingowym z sektora nieruchomości, które, doradzając klientom mogą mieć wpływ na kształt tkanki miejskiej wokół budynków. Stąd nasza współpraca z Urban Land Institute, globalną organizacją non-profit, która zajmuje się badaniem przestrzeni miejskiej i szeroko pojętą edukacją w tym zakresie – mówi Paweł Proński, Associate Director z Działu Powierzchni Biurowych, Colliers International.
W Polsce wciąż trudno znaleźć wzorcowe przykłady placemakingu. Duży potencjał ma projekt Nowej Towarowej zainicjowany przez firmy Ghelamco i Skanska, w który zaangażowano mieszkańców, aktywistów miejskich i władze Warszawy. Niestety, wciąż nie doszło do jego realizacji. Na stołecznym gruncie mamy jednak ciekawe przykłady realizacji atrakcyjnej przestrzeni publicznej przez deweloperów, które następnie są wykorzystane jako miejsce do aktywizacji lokalnej społeczności i realizacji inicjatyw placemakingowych. Jednym z nich jest plac Europejski przy kompleksie biurowym Warsaw Spire. Powstał tam duży, atrakcyjnie zaaranżowany plac miejski z fontannami, zielenią i outdoorową galerią sztuki, gdzie deweloper przez cały rok organizuje wydarzenia kulturalne, sportowe i artystyczne. Inne ciekawe realizacje to m.in. plac CytryNowy przy biurowcu Spark, a także przestrzeń przed budowanym nieopodal wieżowcem Mennica Legacy Tower u zbiegu ulic Prostej i Żelaznej. Z kolei na prawym brzegu Wisły do takich miejsc należy Centrum Praskie Koneser. Oprócz znakomicie zaprojektowanych przestrzeni publicznych i zrewitalizowanej substancji zabytkowej oferuje on mieszkańcom liczne wydarzenia o charakterze kulturalnym – np. kinowe wtorki, literackie środy, jazzowe czwartki itp.
Przeczytaj także:
– Siłę placemakingu dostrzegają też właściciele centrów handlowych. To właśnie przy tego typu obiektach powstaje dziś najwięcej ciekawych przestrzeni, na przykład ogólnodostępne skwery i place, designersko zaaranżowane, wypełnione dodatkowymi atrakcjami takimi jak place zabaw, ogródki kawiarniane, fontanny czy sezonowe jarmarki – mówi Marta Machus-Burek. – Należy jednak zwrócić uwagę, że wielu tych właścicieli, realizując elementy przynależne do strategii placemakingu nie włącza w ten proces użytkowników. Proponują z góry zaprojekowane przestrzenie publiczne, nie w pełni wykorzystując ideę placemakingu, a tylko jeden jej element. Potencjał miejsca znacznie wzrasta, jeżeli w proces tworzenia włączy się ludzi, którzy będą z niego korzystali, a nie oferuje się tylko atrakcyjne rozwiązania powstałe w pracowniach architektów i designerów – dodaje specjalistka Colliers International.
Nowy standard wniesie inwestycja Towarowa 22 zaprojektowana przez słynną duńską pracownię BIG. Przestrzeń publiczna będzie się w niej przenikać z budynkami o różnych funkcjach: handlowych, biurowych i mieszkaniowych, które połączy sieć pasaży. Ambicją i planem dewelopera jest stworzenie sieci chodników i ulic łączących projekt z rewitalizowaną Wolą tak, aby w naturalny sposób zapewnić cyrkulację ruchu pieszego. Ta inwestycja w połączeniu z trwającą nieopodal rewitalizacją Dawnej Fabryki Norblina, Browarami Warszawskimi czy też placem Europejskim zbudują zupełnie nową jakość przestrzeni publicznej na Woli, czyniąc ją miejscem do spędzania czasu nie tylko dla mieszkańców dzielnicy.
O tym, że społeczność lokalna w Polsce chce być aktywna i współdecydować o jakości przestrzeni, w której żyje, świadczy przykład Galerii Wilanów. Pod wpływem protestów i nacisków ze strony mieszkańców deweloper stworzył zupełnie nowy projekt. Zamiast jednego wielkokubaturowego obiektu ma powstać kompleks czterech wtopionych w zieleń budynków handlowo-usługowych połączonych ze sobą pieszymi galeriami i mających dostęp do parku.
– Ważne i piękne przestrzenie powstawały w miastach Europy od zawsze. Grecka agora, rzymskie forum i średniowieczny rynek z ratuszem to nic innego jak atrakcyjne miejsca, w których toczyło się życie mieszkańców. Dlatego dla mnie placemaking to nic innego, jak próba powrotu do europejskiej tradycji myślenia o mieście jako miejscu życia społecznego. Dobrze, że inwestorzy zaczynają ten aspekt zauważać. Ale aby osiągnąć sukces, nie wystarczą działania poszczególnych deweloperów. To miasto powinno proponować wizję kształtowania i rozwoju przestrzeni publicznych angażując do tego procesu urbanistów i mieszkańców oraz koordynując działania inwestorów przy wykorzystaniu ich potencjału – mówi Krzysztof Domaradzki, architekt i urbanista, autor m.in. zrealizowanych koncepcji przebudowy ulic Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście oraz licznych planów zagospodarowania przestrzennego w Warszawie.
Źródło: Colliers International