Dolar w czwartek zatrzymał swój rajd, gdyż przedstawiciele Fed powstrzymali się od podsycania oczekiwań odnośnie terminu kolejnej podwyżki stóp procentowych. Rynki czekają na świeży impuls, o który w piątkowym kalendarzu trudno. Niskie są też oczekiwania przed weekendowym szczytem G7, ale jest tam ryzyko dla jena.

Dolarowe byki chciały utrzymać pozytywny impet zainicjowany przez protokół z kwietniowego posiedzenia FOMC, ale czwartkowe wystąpienia członków Fed nie zaoferowały istotnych punktów zaczepienia. Wiceprezes Fischer odesłał dziennikarzy do oficjalnego protokołu, a szef oddziału w Nowym Jorku Dudley był jedynie zadowolony z tego, jak rynki wzmocniły wycenę szans na podwyżkę w czerwcu/lipcu, co jego zdaniem jest rozsądnym założeniem. Rynkowa wycena szans wynosi obecnie 28 proc. dla czerwca, 47 proc. dla lipca i 58 proc. dla września, co już daje Rezerwie Federalnej pewną elastyczność w podejmowaniu decyzji o stopach w zależności od tego, jak wypadną kolejne dane makro z USA. USD na chwilę zatrzymał proces odbudowy swojej wartości, ale biorąc pod uwagę, że Fed wybierze jeden z powyższych terminów, szanse muszą wzrosnąć do 100 proc., co musi wesprzeć walutę. To tylko kwestia czasu i wystąpienia konkretnego impulsu. Publikowana dziś sprzedaż domów na rynku wtórnym może nie być wystarczającym katalizatorem. Członek zarządu Fed Tarullo będzie dziś mówił w temacie nadzoru firm ubezpieczeniowych, więc szanse na odniesienia do polityki monetarnej są niewielkie.

Reszta kalendarza także nie rozpieszcza. Saldo rachunku bieżącego ze strefy euro przejdzie bez echa. W Kanadzie na głównym planie będzie CPI i sprzedaż detaliczna. Efekt niskiej bazy sprzed roku podbije wskaźnik inflacji do 1,7 proc. r/r, z kolei dwa poprzednie silne odczyty sprzedaży detalicznej podnoszą ryzyko odreagowania (prog. -0,6 proc.). Wrażliwość CAD na dane będzie większa w przypadku rozczarowujących odczytów, gdyż sentyment względem waluty pogorszył się przez obawy o wpływ pożarów lasów w Albercie na ożywienie gospodarcze.

Ministrowie finansów i bankierzy centralni państw G7 spotykają się dziś i jutro w Japonii, by przygotować podwaliny pod szczyt liderów państw za tydzień. Oczekiwania przed szczytem nie są wysokie, a oświadczenie prawdopodobnie będzie zawierać powtórzone deklaracje o powstrzymywaniu się od manipulacji kursem przy jednoczesnym apelu o wykorzystanie ekspansji fiskalnej tam, gdzie to możliwe. Tak sformułowane stanowisko jest neutralne dla rynków za wyjątkiem japońskiego jena. Taka wymowa szczytu może oznaczać mniejszą krytykę dla działań japońskich władz na rzecz pobudzenia wzrostu, które będą skutkować osłabieniem jena. Rząd w Tokio jest najbliżej wdrożenia nowego pakietu fiskalnego, któremu może towarzyszyć kolejna runda luzowania polityki Banku Japonii. Choć bezpośrednie interwencje walutowe są mało prawdopodobne, gdyż USD/JPY zatrzymał zjazd), ale połączona ekspansja fiskalna i monetarna będzie budować długoterminową presję na deprecjację JPY.

Na lokalnym rynku złoty czuje presję ze strony pogarszającego się sentymentu względem aktywów rynków wschodzących, za co należy winić Fed. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że polska waluta w ograniczonym stopniu uczestniczyła w kwietniowym rajdzie ryzyka (przez obawy o rating Polski), przez co teraz ma „mniej do oddania”. Stąd EUR/PLN powinien pozostać pod majowymi szczytami (4,43), ale o prędki powrót spadków przy obecnym klimacie nie będzie łatwo.

 

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.