Koniec limitu pieniędzy na dopłaty na 2017 r. to teoretycznie niewielki kłopot. Wystarczy zaczekać do stycznia przyszłego roku, kiedy będą dostępne kolejne 373 mln zł. Expander zwraca jednak uwagę, że w praktyce oznacza to, że część osób albo straci wpłacone zaliczki, albo będzie musiała zaciągnąć zwykły kredyt. Kluczowe jest to, czy wniosek został zarejestrowany przez bank w BGK.

Wyczerpanie puli środków na dopłaty na 2017 r. nie oznacza, że wszyscy, którzy już złożyli w bankach wnioski otrzymają kredyt i dofinansowanie. Istotne jest to, czy bank zarejestrował wniosek w systemie BGK. Jeśli tak, to najprawdopodobniej dopłata zostanie wypłacona po pozytywnej decyzji kredytowej banku. Jednak w sytuacji, gdy ktoś zawnioskował, ale np. jeszcze nie dostarczył wszystkich wymaganych dokumentów i w związku z tym bank nie zarejestrował jego wniosku w systemie BGK, niestety dofinansowanie nie będzie mogło zostać wypłacone.

Osoby, które już złożyły wnioski powinny więc dowiedzieć się w banku, czy taka rejestracja została dokonana i czy mają szansę na uzyskanie dofinansowania. Należy też dodać, że istnieje też pewne ryzyko, że dopłata może nie zostać przyznana nawet pomimo zarejestrowania wniosku w BGK. Stałoby się tak, gdyby system został wyłączony zbyt późno i doszłoby do rejestracji wniosków o dopłaty na kwotę wyższą niż przewidziana w ustawie pula.

Osoby, które złożyły wniosek o preferencyjny kredyt, ale nie otrzymają dopłaty, znajdą się w trudnej sytuacji. Odkładając decyzję do stycznia, kiedy dostępna stanie się kolejna pula pieniędzy, narażą się na utratę zaliczki wpłaconej na poczet zakupu mieszkania. Mogą też teraz zaciągnąć zwykły kredyt, ale będzie to możliwe jedynie, jeśli posiadają co najmniej 10% wkładu własnego. W wielu przypadkach to rozwiązanie nie będzie dostępne, bowiem to właśnie dopłata z MdM miała zastąpić kapitał własny. Dodatkowo kwota takiego zwykłego kredytu byłaby wyższa, a więc zdolność kredytowa takiej osoby może nie być wystarczająca.

 Warto namówić sprzedającego na dopłatę w 2018 r.

Najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji wydaje się przekonanie sprzedającego, żeby zgodził się część ceny, odpowiadającą kwocie dopłaty, otrzymać dopiero w 2018 r. Gdyby to się udało, można od razu zawnioskować o preferencyjny kredyt z dopłatą na 2018 r. W tym przypadku pula pieniędzy wciąż jest dostępna. Kredyt zostanie wypłacony przez bank od razu, a jedynie dopłata trafi na konto sprzedającego dopiero w styczniu 2018 r. Ponieważ deweloperom zależy na utrzymaniu wysokiej sprzedaży, taka propozycja ma szansę spotkać się z akceptacją, zwłaszcza jeśli dofinansowanie nie stanowi dużej części ceny mieszkania.

 Jakie warunki trzeba spełnić, aby uzyskać dopłatę

Na koniec przypomnijmy, że dopłatę mogą uzyskać osoby w wieku do 35 lat, na zakup pierwszego w życiu własnego mieszkania lub domu. Tych ograniczeń nie muszą jednak spełniać rodzice wychowujący przynajmniej trójkę dzieci. Oni mogą skorzystać z MdM nawet jeśli są starsi i gdy mają już mieszkanie i np. chcą je zamienić na większe. Dodatkowo kupowany lokal nie może być zbyt duży i zbyt drogi. Maksymalna powierzchnia to 75 mkw., a jeżeli nabywca wychowuje przynajmniej troje dzieci, metraż wzrasta do 85 mkw. W przypadku domów jednorodzinnych dopuszczalna powierzchnia to odpowiednio 100 mkw. lub 110 mkw. Cena nie może natomiast przekraczać limitu obowiązującego w danym rejonie Polski. Wysokość limitów można sprawdzić na stronie internetowej Banku Gospodarstwa Krajowego.

W niektórych przypadkach dopłata może wynieść nawet ponad 100 000 zł. Zwykle jednak jest to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na jej wysokość wpływa kilka czynników. Po pierwsze, istotne jest to, czy posiadamy dzieci i ile ich mamy. Najwyższą dopłatę (30%) mogą uzyskać ci, którzy wychowują ich przynajmniej troje. Najmniej, 10%, otrzymają ci, którzy nie mają dzieci. Oprócz tego o wysokości dopłaty decyduje również metraż nabywanej nieruchomości i to, w jakiej części Polski się ona znajduje. Tam, gdzie nieruchomości są tanie, wysokość dopłat jest niższa, a w lokalizacjach, gdzie ceny są wysokie, możemy otrzymać więcej pieniędzy.

 
Jarosław Sadowski
Główny analityk firmy Expander