Dyskusja o przyszłości Brexitu zepchnęła w cień rozterki rynku związane z kondycją gospodarek wschodzących i wojnami handlowymi. Funt odbija, a zanim euro; lepiej mają się aktywa ryzykowne. Problemy jednak nie wyparowały, więc nie można tracić czujności.

Handel na funcie odbywa się według jednego schematu – waluta albo pozostaje na smyczy zmian sentymentu wobec EUR i USD, albo dostajemy zaskakującą informację dotyczącą Brexitu. Reszta się nie liczy, co mogliśmy doświadczyć przy wczorajszej publikacji danych z brytyjskiego przemysłu. Podziałały za to słowa unijnego negocjatora Barniera, że porozumienie z Wielką Brytanią jest „realistyczne” w ciągu 6-8 tygodni, co automatycznie podsuwa termin zaplanowanego na 18 października szczytu UE. To nie pierwszy raz w ostatnich dniach, kiedy Barnier pokazuje inwestorom światełko nadziei z przekazem, że Brexit nie będzie katastrofą.

Wcześniej mogliśmy usłyszeć, że Wielka Brytania i Niemcy są gotowe odpuścić (na pewien czas) negocjacje części z postulatów, albo że UE27 chce dać większe uprawnienia Barnierowi, by miał on większą elastyczność w uzgadnianiu warunków Brexitu. Obserwujemy istotną zmianę nastawienia Barniera, który wcześniej przedstawiał twarde i surowe stanowisko, jakby chciał ukarać Wielką Brytanię za jej decyzję. Jednak szczerze mówiąc, we wczorajszych doniesieniach nie widzę przełomowej informacji. Termin finalizacji rozmów najdalej w listopadzie pojawiał się we wcześniejszych dyskusjach. Scena polityczna w Wielkiej Brytanii pozostaje źródłem niepewności z dużą krytyką May nawet przez własną partię. Krótkoterminowo pozostajemy na łasce niezaplanowanych komentarzy. Dane z rynku pracy Wielkiej Brytanii są na drugim planie, choć pozytywne niespodzianki będą podsycać rajd funta.

Informacje dotyczące Brexitu rozlały się po innych walutach. EUR/USD zostało pociągnięte w ślad za GBP/USD, gdyż jaśniejsze perspektywy Brexitu to także dobra wiadomość dla UE. Dodatkowo kolejna porażka w złamaniu 1,1530 się zemściła. Widać też zainteresowanie w kupowaniu GBP/JPY, a dzisiejsze bardziej optymistyczne otwarcie handlu na europejskich giełdach premiuje odchodzenie od jena. Dyskutowanie o przyszłości Wielkiej Brytanii zepchnęło w cień rozterki o stan gospodarek wschodzących, co także pozwala odetchnąć ryzykownym aktywom, a EUR/PLN zbliżył się do 4,30. Nie dajmy się jednak zwieść – te problemy nie zniknęły na dobre. Ani obawy o Turcję, Argentynę czy RPA, ani kwestia wojen handlowych. Może dostać jeden dzień beztroski, ale bądźmy czujni.

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

Zobacz też:

Przasnyski: Praca jest, ale brakuje pracowników