Początek roku przynosi wzrost zainteresowania oszczędzających obligacjami skarbowymi. W styczniu ulokowano w nich ponad miliard złotych, najwięcej od ponad dwóch lat.

Wszystko wskazuje na to, że po ubiegłorocznych, rekordowo dużych zakupach, obligacje skarbowe zyskują coraz większe grono zwolenników. W 2017 r. posiadacze oszczędności ulokowali w nich ponad 6,8 mld zł, a więc najwięcej od kilkunastu lat. W styczniu tego roku wydali na nie 976,4 mln zł, a w lutym aż 1087,9 mln zł. Lutowa sprzedaż to najlepszy miesięczny wynik od listopada 2015 r., jednak wówczas ministerstwo finansów zaoferowało dodatkową pulę papierów o nietypowym, jedenastomiesięcznym terminie wykupu, które cieszyły się sporym powodzeniem. Warto więc zauważyć, że po pierwszych dwóch miesiącach obecnego roku łączna wartość kupionych obligacji skarbowych przekracza 2 mld zł, co stanowi 30 proc. całej puli ubiegłorocznej. To wyraźny sygnał rosnącego zainteresowania tego typu papierami wśród oszczędzających, zniechęconych niskimi odsetkami oferowanymi przez banki. Co prawda oprocentowanie obligacji skarbowych także nie jest imponujące i nie w każdym przypadku chroni przed inflacją, jednak jak widać, stanowi pewną alternatywę. Według danych ministerstwa finansów, w tej formie oszczędności trzyma prawie 100 tys. osób, a łączna wartość posiadanych przez nich papierów sięga kilkunastu miliardów złotych.

Wciąż największym powodzeniem cieszą się obligacje dwuletnie o stałym, wynoszącym 2,1 proc. w skali rocznej oprocentowaniu. Stanowiły one w lutym 37,3 proc. wszystkich kupionych papierów. Na drugim miejscu, z udziałem wynoszącym 25,9 proc. znalazły się obligacje 3-miesięczne, które oferowane są dopiero od października 2017 r., ale już widać że zostały bardzo dobrze przyjęte przez oszczędzających, choć ich oprocentowanie wynosi zaledwie 1,5 proc. Najwyraźniej już tyle wystarczy, by skutecznie konkurować z ofertą banków. Posiadacze oszczędności wciąż trochę nie doceniają obligacji czteroletnich, których oprocentowanie zależne jest od wskaźnika inflacji, a więc chroni kapitał przed utratą realnej wartości. Ich udział w sprzedaży w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wyraźnie się zwiększył, ale sięga 26-27 proc. Wydaje się, że nieco odstraszająco działa w tym przypadku dość długi okres, na jaki trzeba „zamrozić” kapitał, ale 2,4 proc. w pierwszym roku i odsetki równe wskaźnikowi inflacji powiększonemu o 1,25 punktu procentowego w kolejnych latach, to warunki zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż w przypadku lokat bankowych.

Mimo znacznego zasięgu programu 500+, adresowane do jego beneficjentów obligacje 6- i 12-letnie cieszą się znikomym zainteresowaniem, prawdopodobnie ze względu na długi termin do wykupu, choć w ich przypadku odsetki są najwyższe, spośród papierów oferowanych przez ministerstwo finansów (w pierwszym roku wynoszą odpowiednio 2,8 i 3,2 proc., a w kolejnych latach odsetki są równe wskaźnikowi inflacji powiększonemu o 1,75 i 2 punkty procentowe). W lutym kupiono tych papierów zaledwie za 2,3 mln zł.

 

Autor: Roman Przasnyski