Ostatnie półtora roku to generalnie okres posuchy na krajowym rynku finansowym, który rozpoczął się obawami natury politycznej, a skończył niepewnością związaną z kondycją gospodarczą. Pewnym punktem kulminacyjnym były słabe dane odnośnie tempa wzrostu gospodarczego za III kw. minionego roku, które nasiliły ogólny pesymizm prowadzący między innymi do negatywnych rewizji prognoz gospodarczych. W grudniu sytuacja się jednak zaczęła zmieniać. Słaby złoty w połączeniu z niskimi wycenami blue chipów skusił inwestorów zagranicznych do inwestycji w naszym kraju. W sukurs przyszła im już pamiętna pozytywna rekomendacja wydana przez Goldman Sachs oraz niespodziewany ruch ze strony agencji S&P, która podwyższyła perspektywę ratingu z negatywnej do stabilnej. Co prawda napięcie na scenie politycznej wcale nie znikło, ale poprawiły się oczekiwania co do kondycji gospodarczej. Zakończył się okres negatywnych rewizji, a rozpoczął czas oczekiwania na odbicie inwestycji, co ma w tym roku być pozytywnym czynnikiem nie tylko w Polsce, ale w całym regionie. Nałożyło się na to dobre wykonanie zeszłorocznego budżetu i wyraźne zmniejszenie obaw co do tegorocznego grafika fiskalnego. Ponownie pojawi się bowiem korzystny czynnik jednorazowy w postaci potężnego zysku NBP, który de facto ucina dyskusję o napięciu budżetowym. W konsekwencji nie będzie potrzeby nakładania ewentualnych nowych danin sektorowych. Tym samym od początku grudnia krajowe aktywa, w postaci akcji blue chipów, waluty, czy do pewnego stopnia również obligacji, znalazły się na fali wznoszącej. Wzmacnia ją ważny trend natury globalnej, który będzie nam towarzyszyć przez dłuższy czas. Chodzi o powrót presji inflacyjnej. Po długim okresie ryzyk natury deflacyjnej przyszedł bowiem czas na uaktywnienie się sił o zupełnie odmiennej naturze. Z kolei wyższa inflacja jest wsparciem dla dwóch bardzo ważnych sektorów naszej giełdy: surowcowego i bankowego. Trudno przejść obojętnie wobec tylu pozytywnych sił, co zrodziło obserwowany na wykresie indeksu WIG20 widok „odjeżdżającego pociągu”, do którego trudno jest wsiąść z uwagi na brak przystanków. Jeszcze miesiąc temu mało kto zapatrywał się pozytywnie na spektrum krajowych blue chipów, co prowadziło do powszechnego niedoważenia tego segmentu. Teraz przyszedł czas na rewizję swych oczekiwań, w ramach których łaskawszym okiem trzeba spojrzeć na największe spółki. Tradycyjnie w tego typu momentach główne zagrożenie jest natury zewnętrznej i związane jest z początkiem prezydentury Donalda Trumpa. Inwestorzy chętnie „kupowali plotki” z nią związane i teraz może przyjść czas „sprzedaży faktów”.