U progu wakacji wskazywałem, że letni czas powinien sprzyjać wzrostom, ale ich zakres ograniczać może brak tradycyjnej wiosennej korekty. Wydaje się, że właśnie taki wzorzec obserwujemy na globalnych rynkach finansowych. Indeks MSCI World ma za sobą serię dziesięciu wzrostowych sesji z rzędu, z czego sześć ostatnich prowadziło do nowych rekordów. Tym ruchom towarzyszyła bardzo niewielka zmienność oraz dość chimeryczna postawa wybranych rynków. Parkiety europejskie ewidentnie odstają od globalnego peletonu, gdzie na pozycji lidera bez większych zmian od wielu już lat znajduje się Wall Street. Tym samym po raz kolejny sprawdziła się kontrariańska szkoła, która kilka tygodni temu kazała ostrożnie podchodzić do giełd Eurolandu, gdyż te przez zarządzających jednomyślnie wymieniane były jako faworyci nadchodzących zwyżek. Tymczasem wzrosty za oceanem swoją skalą wrażenia nie robią. Pozytywny trend pozostaje w mocy, ale brak wiosennej korekty dość skutecznie ogranicza zakres obserwowanych zmian. Lepiej pod tym względem wypadają rynki wschodzące, ale w ich kontekście warto pamiętać, że niemała część wzrostu indeksu MSCI Emerging Markets wynika ze słabości dolara. Dość dobrze widać to na krajowym przykładzie, gdzie indeks WIG20USD w tym tygodniu ustanowił nowe tegoroczne maksima, mimo że w lokalnej walucie nie udało się tego schematu powtórzyć. Sumarycznie taki obraz sytuacji ocenić można mianem „pełzającej letniej hossy”, w trakcie której indeksy siłą wcześniejszego rozpędu w powolnym wakacyjnym tempie maszerują na północ. Wróciła przy tym dawna retoryka „wyważonego wzrostu”. Oznacza ona, że inwestorzy pogodzili się z niższym niż przed kryzysem tempem wzrostu gospodarczego, ale jednocześnie mogą czerpać benefity z braku ryzyka przegrzania koniunktury oraz utrzymującej się bardzo łagodnej polityki monetarnej głównych banków centralnych. W konsekwencji oczekiwania wobec Trumpa schodzą na dalszy i mniej się liczący plan. Pewną zmianą wobec wcześniejszy lat jest jednak fakt zastąpienia sił deflacyjnych ich inflacyjnymi odpowiednikami. Co prawda wzrost cen jest anemiczny, ale jednak obecny. Wraz z dobrą postawą gospodarek rozwijających się zapewnia to popyt na ich aktywa, na czym korzysta też GPW. Polityczne zamieszanie jest dodatkowym ryzykiem, choć wcześniejsze tego typu epizody nie prowadziły do spowolnienia tempa wzrostu. Zastanawia jednak słabsza postawa mniejszych spółek, które zamiast przy tegorocznych szczytach, notują najniższe wskazania od pięciu miesięcy…

  Autor:  Łukasz Bugaj, CFA, Analityk, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA