Styczeń miał przynieść korektę. Taki pogląd często można było usłyszeć z końcem minionego roku. Inne głosy wskazywały, że duże spółki mogą prezentować lepszą postawę od mniejszych, czy średnich, którym po długim okresie dobrego zachowania należy się pewien odpoczynek czy może przystanek w hossie. Obie sugestie okazały się mylne, co zresztą specjalnie nie powinno dziwić, gdyż rynek dość często wykonuje ruchy na przekór dominującym opiniom. Owszem, indeks WIG20 zamknął się na sesji poniedziałkowej poniżej psychologicznego poziomu 2000 pkt., ale uczynił to na niskich obrotach. Dzień później przy zdecydowanie wyższej aktywności sygnał do korekty został zanegowany, a wczoraj obserwowaliśmy nowe maksima ruchu. Jeszcze lepiej radzą sobie małe, a przede wszystkim średnie spółki. W ich spektrum każda sesja tego tygodnia przynosi nowe szczyty trendu, gdzie w przypadku spółek średnich oglądamy już najwyższe wskazania od końca 2007 roku. Tym samym krajowa giełda wznosi się na wszystkich trzech głównych silnikach (segmentach rynku), a nie dwóch, jak to miało miejsce przez większą część przynajmniej ostatnich trzech lat. Z fundamentalnego punktu widzenia przyczyną tego stanu rzeczy jest wejście w inflacyjną fazę ożywienia. Z kolei „inflacja” to słowo klucz dla rynków wschodzących i dużych krajowych spółek, gdzie nie brakuje banków i przedsiębiorstw surowcowych, dla których inflacja jest korzystnym zjawiskiem. Jednocześnie na rynku szerokim rozgrywane są oczekiwania przyspieszania wzrostu gospodarczego, między innymi z uwagi na odbijające inwestycje. Dane z dwóch ostatnich miesięcy minionego roku sugerują, że inwestycyjny dołek już za nami. Z kolei prasowe doniesienia wskazują, że wybrane spółki obserwują wzmożony popyt na swoje stalowe wyroby, a kupującym nie przeszkadza wzrost ich cen. Ponadto rodzi się oczekiwanie, że w kolejnych miesiącach pojawi się dodatkowe paliwo do wzrostów w postaci napływów do funduszy agresywnych, których wysokie stopy zwrotu zaczną kusić potencjalnych klientów. Ci dotychczas preferowali rozwiązania bezpieczne, których wynikom pojawiająca się inflacja będzie wyraźnie szkodzić. Jednocześnie krajowy parkiet jest w o tyle komfortowej sytuacji, że wyceny akcji nie są wygórowane i zapewniają miejsce do dalszych wzrostów. Podobnego komfortu nie ma Wall Street, która pozostaje jednym z mniej atrakcyjnych rynków pod względem wycen. Tym samym za oceanem plasuje się ważne ryzyko. Z kolei lokalnie krótkoterminowy optymizm każą studzić pojawiające się na wybranych wykresach hiperbole, które prowokować mogą korektę bądź przystanek we wzrostach.

Źródło: Łukasz Bugaj, CFA, Analityk  Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA