Nastroje na początku tego roku są szampańskie. Dominuje pogląd, że inwestorzy giełdowi są wręcz skazani na wzrosty. Wynika to z bardzo sprzyjającego środowiska makroekonomicznego. Większość gospodarek doświadcza bowiem ożywienia gospodarczego. Od czasu ostatniego kryzysu praktycznie nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, szczególnie jeżeli dodamy do tego utrzymujące się bardzo korzystne warunki monetarne.

Główne banki centralne są bardzo ostrożne z zaostrzeniem swojej polityki, a takie stanowisko jest uzasadnione utrzymującą się niską inflacją. Śrubuje to wyceny akcji i prowadzi do wyznaczania nowych historycznych maksimów. Na Wall Street praktycznie każda kolejna sesja przynosi nowe rekordy. W Azji wiele parkietów również pokonało wcześniejsze maksima, a w tym tygodniu dołączył do tego grona niemiecki DAX oraz krajowy WIG. Brakuje jednak przy tym wyraźniejszego optymizmu, co szczególnie widać na GPW. Z jednej strony nowe maksima powinny cieszyć i potwierdzać panującą hossę. Ta jednak pozostaje wyjątkowo wybiórcza i to pod wieloma względami. Otóż prym w sposób wyraźny wiedzie sektor bankowy, który zdecydowanie pozytywnie wyróżnia się na tle rynku.

Pozostałe branże już tak okazale się nie prezentują. Ponadto najbardziej we wzrostach partycypuje kapitał zagraniczny. Krajowy od dłuższego czasu pozostaje w defensywie. Polacy zachłysnęli się nieruchomościami oraz funduszami inwestującymi w bezpieczne dłużne aktywa. Od akcji wciąż stronimy, co wynikać może z zakorzenionych przez wcześniejszych kryzys i wciąż żywych obaw oraz konserwatywnej naturze. Bliżej nam bowiem do skupionych na bezpieczeństwie Niemców niż Amerykanów, którzy zakochali się w funduszach typu ETF. Jednocześnie ciężko oczekiwać, aby te postawy miały się w najbliższym czasie zmienić.

Dość dobrze różnicę oddaje fakt, że nowe rekordy na Wall Street przyciągają świeży kapitał, a na GPW już niekoniecznie. Zresztą wtorkowa rekordowa sesja niemalże zakończyła się stratami, a kolejna na większe apetyty popytu nie wskazywała. Problemem zaczyna być niezbyt szeroka partycypacja spółek po stronie wyraźnych wzrostów. Z tego względu na GPW wciąż prawdziwej hossy nie czuć. Niestety, trudno będzie o zmianę tego stanu rzeczy, szczególnie w roku przejściowym, kiedy Pracownicze Plany Kapitałowe jeszcze nie powstały, a OFE zmierzyć się muszą z wyższą alokacją na rynku i wciąż niemiłosiernym suwakiem. W tym kontekście dochodzimy do pewnego paradoksu, że źródłem kapitału stają się wezwania, co w okresie bicia rekordów nie powinno mieć przecież miejsca.

Autor: Łukasz Bugaj, CFA, Analityk Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA