Komisja Europejska (KE) opublikowała najnowsze prognozy gospodarcze dla krajów członkowskich Unii Europejskiej, a także Stanów Zjednoczonych, Japonii i Chin. Organ wykonawczy UE zrewidował wcześniejsze szacunki dotyczące Polski. Tym razem KE nieco łaskawiej oceniła polskie możliwości wzrostu gospodarczego, wskazując na solidne fundamenty, które zapewnią stabilny i wysoki wzrost dochodu narodowego na tle pozostałych krajów europejskich.

Polski PKB wzrośnie o 3,7% w bieżącym roku oraz o 3,6% w 2017. W lutym Komisja Europejska szacowała, że wzrost dochodu narodowego wyniesie  3,5% zarówno w 2016, jak i w 2017 roku. Europejski organ podkreśla, że katalizatorem wzrostu gospodarczego będzie konsumpcja prywatna. Wnioski te są zgodne z krajowymi danymi za ubiegły rok, które wykazały, że motorem napędzającym PKB był popyt krajowy. Co więcej, oczekiwania KE oraz polskich instytucji co do dynamiki konsumpcji prywatnej są zgodne. Dzięki licznym transferom rządowym, zwłaszcza programowi ,,Rodzina 500+” tempo wzrostu konsumpcji prywatnej powinno przyśpieszyć. Według ekspertów nowy program rodzinny może zwiększyć dynamikę wzrostu PKB nawet o 0,5 punktu procentowego. Ponadto Komisja Europejska zwraca uwagę na pokaźny przypływ inwestycji prywatnych, który będzie drugim najważniejszym czynnikiem zapewniającym wzrost dochodu narodowego. Co więcej, najbliższe lata mają być dobrym okresem dla polskiego eksportu. Niemniej jednak, KE wskazuje, że decyzje inwestorów będą zależały od przyszłej polityki gospodarczej rządu, która obecnie jest przedmiotem wielu kontrowersji. Siłą polskiej gospodarki będzie również rynek pracy – stopa bezrobocia wyniesie kolejno 6,8% i 6,3% w 2016 i w 2017 roku.

Organ wykonawczy UE szacuje także, że relacja deficytu publicznego do PKB w 2016 roku nie zmieni się względem ubiegłorocznego wyniku i wyniesie 2,6%. Komisja Europejska wskazuje, że tegoroczne wydatki związane z nowym, a zarazem kapitałochłonnym programem ,,Rodzina 500+” zostaną pokryte ze środków uzyskanych ze sprzedaży częstotliwości mobilnego Internetu oraz wpływów z podatku bankowego. Dodatkowym źródłem dochodów będą środki uzyskane dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego. Warto dodać, że budżet zostanie również zasilony rekordowym zyskiem NBP – niespełna 8,3 mld zł. Dochody te mają jednak charakter jednorazowy. Dlatego też, według KE w kolejnym roku deficyt budżetowy wzrośnie do poziomu 3,1% PKB. W efekcie, wzrośnie także relacja długu publicznego do PKB – w 2017 roku wyniesie ona 52,7%.

Europejski raport został skomentowany przez Ministerstwo Finansów (MF), które zwróciło uwagę na pozytywną ocenę polskich fundamentów gospodarczych. Z drugiej strony, MF podkreśliło, że szacunki dotyczące wskaźnika deficyt budżetowy/PKB nie uwzględniają dodatkowych dochodów, jakie zostaną uzyskane dzięki poprawie ściągalności podatków oraz zastosowaniu stabilizującej reguły wydatkowej. MF prognozuje, że w latach 2016 – 2018 niniejszy wskaźnik wyniesie 2,6%, 2,9% i 2%. Natomiast wzrost PKB ma wynosić kolejno 3,8%, 3,9% oraz 4%. Szacunki te wydają się nader optymistyczne, zwłaszcza te dotyczące stanu finansów publicznych. Co więcej, europejskie projekcje są również obarczone względnie wysokim ryzykiem, gdyż nie został w nich uwzględniony szereg istotnych czynników.

Obecny, pozostawiający wiele do życzenie stan finansów publicznych może pogorszyć się znacznie bardziej niż przewiduje to KE, a zwłaszcza MF. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na ekspansywną politykę fiskalną obecnego rządu. Realizacja części obietnic wyborczych, chociażby w postaci programu ,,Rodzina 500+”, zostanie sfinansowana głównie z jednorazowych dochodów Skarbu Państwa. W kolejnych latach powstanie luka w budżecie, którą rząd będzie zmuszony zapełnić. Co więcej, lista zobowiązań wyborczych jest długa: obniżenie wieku emerytalnego, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, darmowe leki dla seniorów i wiele innych. Realizacja obietnic będzie niezmiernie kosztowna. Rząd ma wiele pomysłów skąd pozyskać dodatkowe środki. W tym miejscu jednak pojawia się szereg wątpliwości.

Pierwszym źródłem dochodów jest podatek bankowy. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, pomysł został zrealizowany. Niemniej jednak, promesa wprowadzenia nowego podatku, którym miały być obciążone sklepy wysokopowierzchniowe nie ujrzała światła dziennego. Co więcej, projekt ustawy spowodował wiele kontrowersji. Te natomiast były uzasadnione, gdyż podatek uderzał przede wszystkim w małe, rodzime sklepy. W efekcie konsensus nie został uzyskany, a jego przyszłość obarczona jest wysoką niepewnością. Bardzo dobrą inicjatywą obecnego rządu jest podjęcie działań, które mają zapewnić poprawę ściągalności podatków. Szacuje się, że rozbudowana szara strefa oraz liczne strategie optymalizacyjne powodują, że Skarb Państwa traci około 40 mld zł rocznie. Wiele obozów politycznych próbowało zmierzyć się z niniejszym problemem, lecz żadnemu z nich nie udało się osiągnąć sukcesu. Można przypuszczać, że jeżeli metody walki nie ulegną zmianie, to obecny rząd niczego nie zmieni. Kontrole podatkowe, coraz bardziej restrykcyjne i skomplikowane przepisy prawne oraz nadmierna biurokracja nie są lekarstwem na tę dolegliwość. Nie wydaje się jednak, aby rząd spróbował wybrać inną drogę, poprzez likwidację przyczyn niniejszego zjawiska.

Z drugiej strony, prognozy dotyczące wzrostu polskiego PKB mogą okazać się trafne. Z całą pewnością, czynniki endogeniczne będą silnym fundamentem polskiej gospodarki . Niemniej jednak warto pamiętać, że sytuacja gospodarcza w naszym kraju zależy bardzo mocno od kondycji europejskiej, a zwłaszcza niemieckiej gospodarki. Ta natomiast nie prezentuje się obiecująco – europejska gospodarka w bieżącym roku będzie rozwijać się w tempie 1,8%. Dlatego też, w europejskiej klasyfikacji Polska zajmuje wysoką czwartą lokatę (za Irlandią, Rumunią i Maltą). Obecnie, największym zewnętrznym zagrożeniem jest Brexit. Prawdopodobieństwo opuszczenia UE przez Wielką Brytanię jest nadal wysokie – według agencji Bloomberg41% społeczeństwa opowiada się za opuszczeniem struktur europejskich, 40% jest za pozostaniem, a 19% obywateli pozostaje niezdecydowanych. Trudno sobie wyobrazić, jakie konsekwencje geopolityczne i ekonomiczne mogłyby być następstwem Brexitu. Nie można także bagatelizować problemów gospodarczych Chin, czy też trudności gospodarek wschodzących.

Biorąc pod uwagę wszystkie wyżej wymienione czynniki, można sformułować następujące wnioski. Po pierwsze, wzrost PKB Polski powinien pozostać na wysokim poziomie, aczkolwiek należy pamiętać, że czynniki egzogeniczne mogą negatywnie wpłynąć na jego dynamikę, zwłaszcza Brexit. Z drugiej strony, szacunki dotyczące deficytu budżetowego wydają się zbyt optymistyczne. Pogarszający się stan finansów publicznych będzie efektem ekspansywnej polityki fiskalnej, której celem jest realizacja hojnych obietnic wyborczych. Czego zatem można oczekiwać za dwa, trzy lata? Wydaje się, że newralgicznym punktem pozostaną finanse publiczne. Nie można wykluczyć, że już wcześniej na Polskę ponownie zostanie nałożona procedura nadmiernego deficytu. Natomiast wzrost gospodarczy, zakładając neutralność czynników egzogenicznych, powinien zostać solidny i stabilny. Ponadto, w kolejnych latach polska gospodarka znajdzie wsparcie w postaci unijnych środków. Martwić może jednak fakt, że wraz ze wzrostem dochodu narodowego systematycznie zwiększa się deficyt budżetowy i, co gorsza, nie wydaje się, aby sytuacja uległa zmianie.

 

Lukasz Rozbicki_1Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI