Agencja Bloomberg ostrzega, że Polska będzie największym przegranym Brexitu. Taka teza może niejednemu czytelnikowi przysporzyć wielu czarnych myśli, lecz czy jest ona trafna? Rozwód Wielkiej Brytanii z UE stanowi wydarzenie bezprecedensowe i niewątpliwie zbierze swoje żniwo. Z drugiej strony, Polska może również odnieść pewne korzyści. Jednak nade wszystko należy wyraźnie podkreślić, że kandydatów do objęcia tytułu największego przegranego Brexitu jest znacznie więcej.

Według wstępnych ustaleń, proces opuszczania UE przez Wielką Brytanię zostanie zakończony najprawdopodobniej w 2019 r., choć nie można wykluczyć, że procedura potrwa znacznie dłużej – w końcu to swego rodzaju pionierskie przedsięwzięcie. Negocjacje z całą pewnością nie będą łatwe dla obu stron, zwłaszcza że Theresa May zapowiedziała ,,twardy” Brexit. Co to oznacza dla Polski? Do najczęściej wskazywanych czynników ryzyka o charakterze ekonomicznym należy zaliczyć problemy z realizacją budżetu unijnego oraz kwestie dotyczące sytuacji polskich emigrantów na Wyspach i powrotu ograniczeń w przepływie dóbr i kapitału.

Okazuje się jednak, że kwestie budżetowe nie powinny być przedmiotem nadmiernych trosk. Ze względu na długi czas trwania procedury Brexitu oraz plany dotyczące uregulowania przez Wielką Brytanię wszystkich swoich zobowiązań do końca 2020 r., realizacja obecnej perspektywy budżetowej UE nie wydaje się być zagrożona. Polska wykorzysta przysługujące jej 106 mld euro, chyba że zawiodą polscy rządzący, którzy póki co nie kwapią się do redystrybucji środków. Te stanowią istotny czynnik rozwoju polskiej gospodarki. Można szacować, że środki unijne zwiększają roczną dynamikę PKB średnio o 1 punkt procentowy. Absencja Wielkiej Brytanii w UE wzmaga także obawy dotyczące kolejnej perspektywy budżetowej dla Polski. Tutaj jednak nie ma wątpliwości – Polska bez względu na Brexit otrzyma znacznie mniej środków, bowiem nasz kraj jest aktualnie największym beneficjentem.

Znacznie większy znak zapytania należy postawić przy kwestii polskich emigrantów. Tutaj wiele zależy od negocjacji na linii Polska – Wielka Brytania oraz sytuacji ekonomicznej na Wyspach. Ta bowiem po Brexicie prawdopodobnie się pogorszy, co może przyczynić się do reemigracji Polaków. Trudno natomiast ocenić skutki potencjalnego powrotu ograniczeń w przepływie dóbr i kapitału. Z jednej strony, Wielka Brytania będzie dążyć do podpisania nowej umowy współpracy gospodarczej z UE, choć z drugiej niewykluczone, że ewentualny konsensus nie zostanie wypracowany – to z całą pewnością niekorzystnie wpłynęłoby na wymianę handlową oraz przepływy kapitału (bezpośrednie inwestycje zagraniczne) między Polską a Wielką Brytanią.

Tymczasem, paradoksalnie Polska może również odnieść pewne korzyści z rozwodu Wielkiej Brytanii z UE. Po pierwsze, to szansa na powrót części polskich emigrantów, którzy wzmocnią krajowy, coraz bardziej potrzebujący nowej podaży rynek pracy. Ponadto, zabiegi wicepremiera Mateusza Morawieckiego być może zachęcą chociażby część londyńskiego City do przeprowadzki do Warszawy. Warto także zauważyć, że Brexit oznacza okazję do wzmocnienia polskiej pozycji w UE. Jej wykorzystanie zależy jednak od polityki naszego państwa. Póki co, ta wydaje się przynosić raczej odwrotne skutki, których efektem jest coraz większe napięcie na linii Bruksela – Warszawa.

Znacznie większym przegranym Brexitu będzie sama Wielka Brytania, zwłaszcza jeżeli negocjacje dotyczące jej dalszej współpracy gospodarczej z UE zakończą się niepowodzeniem. Ponadto, aspiracje do tytułu największego przegranego Brexitu zgłasza cała UE. Po ubiegłorocznej decyzji Brytyjczyków wzrosły obawy dotyczące zbliżających się wyborów we Francji oraz w Niemczech. Brexit udowodnił, że siły eurosceptyków są znaczące, co może wzbudzać niepokój w kontekście przyszłości UE. Obecnie, po wyborach w Holandii takie obawy nieco straciły na sile, tym bardziej że poparcie dla Marine Le Pen ostatnio zniżkuje. Niemniej warto pamiętać, że bagatelizowany Donald Trump został prezydentem USA, a niemożliwy Brexit stał się faktem. W efekcie niewykluczone, że Unia Europejska znajduje się w największym kryzysie od początku swojej historii. Ewentualna dezintegracja byłaby wielką porażką i ciężarem dla poszczególnych krajów.

Podsumowując, odważne stwierdzenie jakoby Polska miała być największym przegranym Brexitu nie jest do końca słuszne, tym bardziej że potencjalne skutki Brexitu są trudne do oszacowania i owiane sporą niepewnością. Ponadto, kandydatów do tego tytułu jest wielu, a na ich czele stoi sama Wielka Brytania. Jednak bardzo dużo zależy od kształtu polskiej polityki, dzięki której Warszawa może wykorzystać Brexit i zyskać na znaczeniu w UE. Póki co, niestety sprawy nie wydają się zmierzać w tym kierunku.

 

Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI