Październik to czas, kiedy nikt jeszcze nie czuje magii Świąt, ale sieci handlowe, a także mniejsi sprzedawcy starają się usilnie o to, abyśmy już teraz zaczęli wydawać pieniądze. Najpierw pojawiają się pierwsze sezonowe wyprzedaże, następnie szaleństwo związane z Black Friday, a potem jeszcze zapożyczamy się, by kupić wymarzone prezenty i zorganizować Boże Narodzenie…

A w styczniu budzimy się z finansowym kacem. Dziura w domowym budżecie zaskakuje nas tak samo, jak zima polskich kierowców. Ile razy obiecywaliśmy sobie, że następnym razem będzie inaczej, że nie posłużmy się kartą kredytową podczas świątecznych zakupów i nie zaciągniemy drobnego kredytu lub „chwilówki” na sylwestrowy wyjazd? Kto dotrzymał danego słowa? A może w tym roku rzeczywiście postaramy się o to, aby wytrzymać w postanowieniu, by nie spłacać „niepotrzebnych” zobowiązań przez następnych kilka miesięcy nowego roku albo nawet przez kilka następnych lat? Jak przekonują eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF), nie jest to trudne. Wystarczy tylko podejść do sprawy z głową i znać kilka przydatnych tricków.

Wiele osób daje się złapać na magię sklepowych wystaw w centrach handlowych, które przed Świętami zachęcają do wydawania pieniędzy. Zorganizowanie wystawnej kolacji w Wigilię i kupienie wymarzonych prezentów jest dla nas priorytetem. Nie mamy problemu z tym, żeby się zapożyczyć na ten cel.

W ubiegłym roku statystyczny Polak wydał prawie 1200 zł jedynie na przedświąteczne zakupy. Jakie są tego efekty? W grudniu 2018 r. aż 62 proc. Polaków miało problemy ze spłatą bieżących rachunków, rat kredytów czy pożyczek. Na ten stan rzeczy z pewnością także wpływ miało szaleństwo podczas jesiennych wyprzedaży (Black Friday), podczas których wydajemy średnio 500 do nawet 800 zł. 

Dlaczego tak łatwo przychodzi nam wydawanie? Jesteśmy zachęcani do tego nie tylko przez sklepy, reklamy w Internecie, itp., ale także przez banki czy firmy pożyczkowe, które w okresie przedświątecznym chętnie oferują dodatkową gotówkę, kredyty które możemy spłacić dużo później, dzięki oferowanej przez nich odroczonej racie.

Polacy chętnie zaciągają kredyty gotówkowe, szczególnie przed Świętami – w IV kwartale 2018 roku pośrednicy finansowi zrzeszeni w ZFPF udzielili ich na kwotę ponad 775 mln zł. Taki rodzaj finansowania, to doskonały sposób, aby „podreperować” budżet domowy, jednak i w tym przypadku warto zachować zdrowy rozsądek. Odroczona rata to bardzo wygodne rozwiązanie, jednak może okazać się zgubna. Jeżeli raty wszystkich zaciągniętych zobowiązać skumulują się, możemy wpaść w poważne kłopoty finansowe zaraz po Nowym Roku. To samo dotyczy korzystania z limitu na karcie kredytowej. Przyzwyczajeni do dodatkowych środków co miesiąc, przy zwiększonych wydatkach możemy ten limit bardzo szybko wykorzystać, pozostając bez gotówki na trudny okres poświąteczny – mówi Bartłomiej Marzec, ekspert ZFPF, Open Finance.

Możemy nie tylko uniknąć finansowego dołka, ale nawet w ogóle korzystania z dodatkowych źródeł finansowania naszych okołoświątecznych wydatków, wdrażając kilka rozwiązań w naszym codziennym podejściu do wydawania pieniędzy.

Krok 1: wygodne kontrolowanie budżetu

Październik to ostatni dobry moment, aby uporządkować swoje finanse i przygotować się na nadchodzące wydatki. Pierwszym krokiem powinno być skrupulatne opracowanie budżetu domowego. To dobry punkt wyjścia do kolejnych działań, przygotowujących nas na ten trudny finansowo czas, jakim jest okres listopad-grudzień-styczeń. Zapomnijmy jednak o starej metodzie „kartka i ołówek” i o niewygodnym arkuszu w Excelu.

W opracowaniu budżetu domowego mogą nam pomóc aplikacje finansowe dostępne na nasze smartfony, które zawsze mamy przy sobie. Dzięki nim, nie tylko będziemy kontrolować nasze wydatki, ale także zsynchronizujemy je z naszym kontem osobistym, gdzie będziemy mogli sumować i grupować opłaty według określonych kategorii. Zamiast tworzyć tabele w notesie, wystarczy pobrać na telefon darmowe narzędzie typu np. „Kontomierz”, czy „Wallet” i zacząć kontrolować, ile wydajemy. Wszystkie te narzędzia pozwalają na szybki i stały podgląd dostępnych funduszy, a także monitorowanie naszych nawyków finansowych – radzi Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Wśród dostępnych aplikacji istnieją również takie, które mają możliwość skanowania i przechowywania rachunków np. „PanParagon” czy „Kwitki”. Przydadzą się nie tylko wtedy, kiedy będzie nam zależeć na kontrolowaniu czasu trwania gwarancji, ale również po to, abyśmy mogli  sprawdzić, na jakie produkty wydajemy najwięcej w skali miesiąca. – Jeżeli wyciągniemy tych zestawień właściwe wnioski, unikniemy sytuacji, w której pieniądze będą „uciekać nam z portfela”, a prawdopodobne jest także to, że będziemy mogli zauważyć oszczędności – podpowiada Bartłomiej Marzec, ekspert ZFPF, Open Finance.

Krok 2: rozpocznij „mądre oszczędzanie”

Trudno jest oszczędzać, kiedy praktycznie od października, listopada, do końca roku czeka nas pasmo wydatków. Jest to jednak możliwe, nawet przed Świętami!

W tym przypadku chodzi jednak o „mądre oszczędzanie”, czyli o takie robienie codziennych zakupów i wydawanie pieniędzy, które pozwoli zaoszczędzić nam trochę potrzebnej gotówki. Przy czym ważne jest, aby nie wiązało się to dla nas z wieloma wyrzeczeniami. Oszczędności niech nam rosną „mimochodem” – radzi Bartłomiej Marzec, ekspert ZFPF, Open Finance. Sposobów na oszczędzanie jest wiele, jednak jak zrobić to „mądrze”? Warto podejmować małe kroki, które zmienią nasze nawyki i dzięki którym odłożymy trochę gotówki.  

Rozwiązaniem na dodatkowe środki może być np. stworzenie subkonta na naszym rachunku bankowym, na którym odkładane będą drobne kwoty, „reszta” z naszych zakupów. Jak to działa w praktyce? Wydawane przez nas pieniądze, kiedy płacimy kartą, są zaokrąglane do danej sumy, np. do 5 zł. Jeżeli wydajemy przykładowo 3,10 zł, to 1,90 zł wpływa na nasze konto oszczędnościowe. Wydaje się niewiele, ale w skali tylko jednego miesiąca, możemy zaoszczędzić w ten sposób 200-300 zł – dodaje Bartłomiej Marzec.

Krok 3: sprawdzaj ceny produktów, poluj na okazje

Jak nie dać się zwariować na zakupach, a co ważne, nie wydać na nie fortuny?

W tym przypadku kluczem jest świadome kupowanie, które zaczyna się już w domu, przed wyjściem do sklepu. W Internecie dostępne są porównywarki, takie jak np. „Skąpiec” czy „Ceneo”, które wskażą nam sklep oferujący najlepszą cenę produktu, którego szukamy. Regularne korzystanie z tego rodzaju aplikacji pomoże nam realnie ocenić, gdzie dany zakup opłaca się najbardziej, a w którym sklepie sporo przepłacimy. Jak często zdarza się, że nasz portfel nie domyka się od kart zniżkowych i lojalnościowych? Warto ich używać, ale zbyt dużo „plastiku” zniechęca nas do korzystania z programów dla najbardziej lojalnych klientów, a przecież dzięki nim możemy wiele zyskać, a przede wszystkim uda nam się nie przekroczyć założonego budżetu. Z pomocą przychodzą aplikacje, które uporządkują nasze karty, takie jak np. „StoCard”, która przechowuje za nas karty zniżkowe w formie mobilnej na naszym smartfonie – mówi Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Krok 4: kup prezenty wcześniej

A może dobrym pomysłem jest to, aby w ogóle unikać sklepów w okresie przedświątecznym i robić zakupy na „ostatnią chwilę”. Wtedy unikniemy pokus i niepotrzebnego wydawania pieniędzy. Wręcz przeciwnie. Warto właśnie teraz pomyśleć o kupieniu prezentów.

Teraz mamy jeszcze czas na to, by zrobić zakupy „na chłodno”, na spokojnie porównać ceny i wybrać najlepszą ofertę. Na dwa dni przed Wigilią będzie to trudne. Co ważne, jeszcze nie zaczął się okres największych promocji. Należy wiedzieć, że kupowanie produktów z etykietą „sale” nie zawsze się opłaca. Niestety, są sklepy, których polityką jest podwyższanie cen na krótko przed ogłoszeniem promocji, aby później „sztucznie” je obniżyć. Klienci się na to nabierają, ale ostatecznie wcale nie płacą mniej – wyjaśnia Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Nie tylko obserwujmy ceny tego samego albo podobnego produktu u różnych sprzedawców, ale również sprawdźmy, ile zapłacimy za wybraną rzecz w sklepie tradycyjnym, stacjonarnym, a ile w tym  internetowym. Obecnie z zakupów online korzysta ponad 60 proc. z nas. Polubiliśmy ten sposób nabywania produktów, bo jest wygodny, szybki, ale czy zawsze tańszy? Być może cena jednostkowa w sklepie internetowym będzie niższa, ale należy doliczyć koszty przesyłki. Aby ta z kolei była darmowa, bardzo często musimy zrobić zakupy za niemałą kwotę. Badania również pokazują, że kupując online, kupujemy więcej, ponieważ łatwiej wkłada się produkty do wirtualnego koszyka, niż do tego prawdziwego i łatwiej wydaje się również wirtualną gotówkę, płacąc kartą czy Blikiem. Kupowanie w sklepie stacjonarnym też ma zalety, o czym pamiętajmy. Możemy dokładniej obejrzeć interesujący nas produkt, poznać wszystkie jego cechy, skonsultować od ręki zakup ze sprzedawcą-fachowcem, co ma duże znaczenie, np. w przypadku kupowania elektroniki czy po prostu kosztowniejszych prezentów.

Źródło: ZFPF