Dopiero skończył się jeden długi weekend, a wiele osób już zaczyna myśleć o następnym. Jeśli Nowy Rok planujemy spędzić za granicą, to powinniśmy pamiętać o wykupieniu odpowiedniego ubezpieczenia. Expander ostrzega jednak, że jeśli ulegniemy wypadkowi na imprezie sylwestrowej, będąc pod wpływem alkoholu, to polisa może nie zadziałać.

Planując wyjazd za granicę Polacy coraz częściej i chętniej sięgają po dedykowane produkty ubezpieczeniowe. W wakacje z takich polis skorzystało blisko 70% wyjeżdżających[1]. Trzeba jednak dodać, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z wykluczeń, sprawiających, że ochrona może nie zadziałać. Większość ubezpieczeń nie pomoże np. jeśli coś złego przydarzy się na sylwestrowej imprezie zakrapianej alkoholem. Zwykle ubezpieczyciele zastrzegają bowiem, że odszkodowanie nie zostanie wypłacone, jeśli ubezpieczony ulegnie wypadkowi będąc pod wpływem alkoholu, narkotyków lub leków, które nie zostały przepisane przez lekarza. Z tego samego względu nie warto także pić alkoholu jeżdżąc na nartach (w Alpach sezon już się zaczął). Lepiej pójść na tzw. „après-ski”, czyli bawić się dopiero po zejściu ze stoku.

Mimo tego rodzaju wykluczeń, ubezpieczenie oczywiście warto wykupić i to nawet, gdy wyjeżdżamy do kraju należącego do Unii Europejskiej. Co prawda, mając kartę EKUZ możemy tam za darmo korzystać z publicznej służby zdrowia, ale w wielu miejscowościach odwiedzanych przez turystów działają jedynie prywatne placówki medyczne. Taka pomoc wiąże się z opłatami, zwykle znacznie większymi niż w Polsce.  W części krajów EKUZ nie pokrywa też kosztów leczenia stomatologicznego. Jeśli więc na wycieczce zaboli nas ząb, to bez prywatnego ubezpieczenia czeka nas duży wydatek. Wysoki rachunek możemy też zapłacić za transport chorego czy zwłok do Polski. Warto dodać, że jeśli wyjazd organizuje biuro podróży, to w pakiecie już otrzymujemy ubezpieczenie. Niestety w podstawowym, czyli bezpłatnym, pakiecie ochrona jest bardzo ograniczona.

Innym produktem finansowym, który może być przydatny w czasie zimowej wyprawy jest karta płatnicza. Co ciekawe, warto mieć ją przy sobie, ale zwykle nie opłaca się z niej korzystać. Sprawdzi się najlepiej w awaryjnych sytuacjach, takich jak np. kradzież gotówki. Dla przykładu, jeśli jednemu z małżonków zostanie skradziony portfel, to pieniądze posiadane przez drugiego mogą nie wystarczyć na pokrycie wszystkich wydatków. Wtedy dzięki karcie można pobrać dodatkową gotówkę z bankomatu. Wypłata nastąpi w lokalnej walucie, co może nas jednak drogo kosztować.

Problem polega na tym, że przewalutowanie zwykle nastąpi po kursie sprzedaży walut w naszym banku. Niestety, zazwyczaj są one znacznie wyższe niż te w kantorach tradycyjnych czy internetowych. Ponadto, jeśli waluta transakcji jest inna niż euro, to w części banków zapłacimy jeszcze dodatkową prowizję, która wyniesie ok. 2%. Poniesiemy też opłatę za skorzystanie z zagranicznego bankomatu (zwykle ok. 3%). Z takiej karty warto więc korzystać tylko wtedy, gdy jest to konieczne.

Wyjątek stanowią karty wydawane do rachunków walutowych. Jeśli wyjeżdżamy do kraju, w którym obowiązuje euro, dolar amerykański czy funt brytyjski, to warto otworzyć sobie konto z kartą rozliczane w tych walutach. Podstawową zaletą tego rozwiązania jest możliwość korzystania z karty bez narażania się na wysokie koszty przewalutowania. Możemy tam bowiem wpłacić walutę kupioną w kantorze tradycyjnym lub internetowym.

 

[1] AC Nielsen na zlecenie Mondial Assistance, Raport z badania planów wakacyjnych Polaków 2014

Jarosław Sadowski, Expander