Trend spadkowy na warszawskiej giełdzie trwa już ponad miesiąc. Najbardziej ucierpiał indeks WIG20, który spadł do poziomów obserwowanych ostatnio w 2009 r. Czy jednak ceny akcji są już dostatecznie atrakcyjne, by powoli zacząć się zastanawiać nad ich akumulowaniem?

Niestety jest zdecydowanie za wcześnie, by odpowiedzieć pozytywnie na tak postawione pytanie, ponieważ w ostatnich tygodniach polityka całkowicie przesłoniła fundamenty polskich spółek (dane makro i wyniki spółek). Pojawiły się też kolejne negatywne informacje dla spółek notowanych na GPW. Rząd ogłosił, że poza bankami podatek od aktywów zapłacą również ubezpieczyciele, co uderzyło m.in. w lidera tego segmentu – PZU SA. Ponadto rządzący wycofali się z obiecanego zawieszenia podatku od kopalin. Wywołało to gwałtowny spadek kursu akcji KGHM. Nad przedsiębiorstwami energetycznymi cały czas wisi widmo ratowania nierentownych kopalń, a w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa przyspieszyła karuzela stanowisk. Coraz trudniej oszacować wartość spółek z WIG20.

Mniejsze spółki bardziej odporne, ale jest ryzyko likwidacji OFE

W przypadku małych i średnich spółek, które są bardziej odporne na ryzyko polityczne, sytuacja przedstawia się lepiej. Spadki w tym segmencie mają ograniczony zasięg i wynikają głównie z gorszego sentymentu. Warto jednak mieć na względzie, że w grze pozostaje jeszcze jeden czynnik ryzyka w postaci likwidacji OFE. Aktywa zgromadzone w funduszach wynoszą ok. 150 mld zł, przy czym znaczna ich część to akcje – zarówno dużych, jak i małych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Jeśli ryzyko się zmaterializuje, a aktywa zaczną być spieniężane, nie znajdzie się spółka odporna na tak dużą podaż. Dlatego pomimo ogólnie lepszego otoczenia rynkowego i makroekonomicznego dla mniejszych spółek (w tym ożywienia w strefie euro) należy pamiętać, że cenami akcji obecnie nie rządzą fundamenty.

Inwestor zainteresowany akcjami może poszukać okazji w Europie

Jeśli pomimo świadomości zagrożeń inwestor chce ulokować część portfela w polskich akcjach, to najlepszym rozwiązaniem okaże się fundusz aktywnie zarządzany, którego polityka inwestycyjna jest elastyczna, tzn. pozwala na przeważanie dużych lub małych spółek w zależności od rozwoju sytuacji na rynku. Zysków można również poszukać na giełdach europejskich – przede wszystkim w krajach rozwiniętych. Poza tym, że strefa euro ma obecnie poprawiające się wskaźniki gospodarcze, tamtejsze rynki wspiera luźna polityka pieniężna prowadzona przez Europejski Bank Centralny. Pomimo krótkotrwałego rozczarowania inwestorów faktem, że Mario Draghi nie wykorzystał wszystkich dostępnych instrumentów stymulacyjnych, warto pamiętać, że program skupu aktywów został wydłużony co najmniej do marca 2017 r., a EBC wpompuje w gospodarkę dodatkowe 360 mld euro.

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI