Gospodarka rosyjska należy do jednych z największych na świecie – z PKB rzędu 2 bln dolarów zajmuje 9/10 miejsce na świecie. Wartość to niebagatelna i jeśli porównywać tę gospodarkę z największymi gospodarkami UE to znalazłaby się na 4 miejscu, za Niemcami, Francją i Wielką Brytanią. Warto jednak przyjrzeć się strukturze rosyjskiej gospodarki. Podczas gdy Niemcy mają wysoko rozwinięty technologicznie przemysł, Brytyjczyków „ciągnie” sektor usługowy, tak Rosja jest jednym z głównych rozgrywających na europejskim, ale i światowym rynku surowców. Jest jednym z największych eksporterów ropy naftowej i największym eksporterem gazu. Przykładowo, Polska kupuje od Rosji ponad 90% swojego zapotrzebowania na ropę naftową i ponad 50% na gaz. Około 90% rosyjskiego eksportu do USA stanowią surowce. Oprócz ropy i gazu Rosja posiada bogate złoża węgla kamiennego, rud metali i metali szlachetnych.

Rosja jest niezbędna Europie pod kątem realizacji dostaw surowców, dlatego można stwierdzić, że nasz kontynent jest niejako pod dyktatem surowcowym Rosji, chociaż poszczególne kraje, w tym Polska podejmują coraz większe wysiłki na rzecz zmniejszenia tego uzależnienia (budowa Gazoportu i Naftoportu), co oczywiście z punktu widzenia rosyjskiej gospodarki nie jest dobrą wiadomością. Z drugiej strony Rosja też znajduje się pod pewnego rodzaju dyktatem – jest to dyktat rynku finansowego, na którym ustalane są ceny eksportowanych przez Rosję surowców, kurs dolara i kurs rubla. Akurat teraz tak się złożyło, że niskie ceny surowców zbiegły się w czasie z nakładanymi sankcjami gospodarczymi i bardzo złym postrzeganiem Rosji na politycznej arenie międzynarodowej. Dlatego też taki klimat sprzyja pojawianiu się teorii spiskowych dotyczących celowego utrzymywania niskich cen ropy naftowej przez USA w porozumieniu z innymi państwami. Rzekomo wpisywać się w to może ostatnia decyzja Arabii Saudyjskiej o braku ograniczania dostaw ropy naftowej i akceptacji niskiej ceny. Warto jednak zachować zdrowy rozsądek przy takich teoriach i spojrzeć, jakie faktycznie jest podłoże tego, że ropa WTI, Brent i Ural oscylują już blisko 80 USD/baryłkę. Przede wszystkim bilans rynku ropy zwiększa się na korzyść podaży – USA produkują coraz więcej ropy z łupków i obniżają stopniowo koszty jej wydobycia, gospodarka chińska wyraźnie zwalnia, natomiast w Europie powraca ryzyko stagnacji gospodarczej. Do tego dochodzi brak presji inflacyjnej i jeszcze mocny dolar, w którym rozliczane są ceny ropy i gazu. Im silniejsza amerykańska waluta, tym większa presja na spadki cen surowców. OPEC co prawda mogłoby interweniować na rynku, ale możliwe, że organizacja ta chce sobie zostawić ten oręż na jeszcze niższe poziomy. Przede wszystkim należy zatem zauważyć, że cena ropy, jaka była w czerwcu i lipcu (powyżej 110 USD/b) spowodowana była niepokojami o zajmowanie przez islamskich rebeliantów roponośnych pokładów w Iraku, które to zagrożenie nie zmaterializowało się jednak. Konkludując, niskie ceny surowców to wypadkowa wielu czynników, z przewagą jednak tych fundamentalnych.

Czy brak spisku to dobra wiadomość dla Rosji? Paradoksalnie właśnie niezbyt, gdyż przewaga czynników fundamentalnych świadczących o presji na dalsze spadki cen ropy i gazu (plus pogoda – w Europie mamy ciepłą jesień) powinna mieć dla rynku znaczenie takie, że prawdopodobnie wchodzimy w dłuższy okres niskich cen. To właśnie trwałe utrzymywanie się cen ropy na obecnych poziomach będzie najbardziej dotkliwe dla gospodarki rosyjskiej. Różne są szacunki dotyczące tego, jaka powinna być cena ropy Ural dla zbilansowania się budżetu rosyjskiego, ale wszystkie te szacunki podają wartość wyższą niż 80 USD/b. Tymczasem nie ma w Rosji absolutnie żadnej gałęzi przemysłu zdolnej załatać dziurę przychodową związaną z niższymi cenami surowców. Oprócz towarów nieprzetworzonych, silną gałęzią jest przemysł zbrojeniowy, ale jego skala jest zdecydowanie zbyt mała. Topnieją też rezerwy dewizowe zgromadzone przez Centralny Bank Rosji, który zmuszony jest bronić i tak rekordowo słabego rubla. Wzrost gospodarczy  2013 r. wyniósł 1,3%, w tym ma to być tylko 0,3% z ryzykiem dalszej rewizji w dół, w 2015 r. oczekiwane jest małe odbicie do poziomu 1%. Dla porównania w latach 2010-2012 średni roczny przyrost PKB w Rosji wynosił ponad 4%.

Sankcje gospodarcze negatywnie oddziałują na gospodarkę rosyjską, a teraz dodatkowo dochodzi ryzyko długoterminowej bessy na rynkach surowcowych. Notowania Rosji na rynku finansowym są słabe, o czym świadczą ratingi państwa utrzymujące się niewiele ponad poziomem śmieciowym. Gospodarka znajduje się w coraz poważniejszych tarapatach, z realnym ryzykiem wystąpienia recesji. Czynniki ekonomiczne mogą zatem zmusić Rosję do dalszego zmiękczania swojego stanowiska i prób wpłynięcia na zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych przez Zachód. Pytanie tylko czy bardziej niż ekonomia nie wkroczą tutaj kwestie czysto polityczne…

autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI S.A.