Co nas czeka na kolejowym szlaku. Jeszcze kilka lat temu mówiło się, że inwestycje na kolei mocno wspierane unijnymi środkami, będą kołem zamachowym polskiej gospodarski. Już w połowie ubiegłego roku, entuzjazm wokół tych założeń nieco osłabł. Nie za sprawą niechęci do inwestycji czy braku ich przygotowania, a polityki rządu, która przyczyniła się do ograniczenia przyznanych wcześniej środków unijnych.

Autor publikacji: Marek Chrzanowski

Dość szybko nadszedł czas, gdy Bruksela powiedziała dość, zakręcając strumień pieniążków mających płynąć na wielkie inwestycje. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że takie „poczynania rządu”, stały się powodem kłopotów wielu gałęzi narodowej gospodarki. A przecież, bieżący rok okrzyknięto rokiem inwestycji „w kolei”, bo gros środków z tej perspektywy miało trafić „na tory”.

Zahamowane inwestycji na kolejowym szlaku

Nie trzeba nikogo przekonywać, że zapóźnienia w obszarze krajowych inwestycjach kolejowych są ogromne. Zaś rozwój tego środka transportu: osobowego i towarowego, stanowi o rozwoju regionu. Dlatego też kolej niezwykle boleśnie odczuwać będzie konflikt z Unią. Brak zatwierdzenia Krajowego Planu Odbudowy i programów operacyjnych to nic innego jak znaczące zahamowanie wielkich inwestycji.

Co nas czeka na kolejowym szlaku - pociągi na torach w tle zachodzącego słońca.
Co nas czeka na kolejowym szlaku

Bez realizacji kolejnych transz finansowych z UE z przeznaczeniem na kolej, należy spodziewać się zastoju. Z hasła „miał być rokiem kolei, pozostanie jedynie miał”.

Przez brak europejskich funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, cierpią już polskie firmy budowlane, które informują o problemach związanych z mniejszą liczbą i wartością ogłaszanych postępowań. Widać wyraźny regres, bo z zakładanych 17 miliardów złotych na modernizację torów wydano 3.

Brak systemowego rozwiązania w ramach finansowania inwestycji spowodował załamanie rynku zadań infrastrukturalnych w kolejnictwie, który jest groźny dla tego sektora gospodarki. Słyszy się o zapaściach, bankructwach firm specjalizujących się w inwestycjach kolejowych. Ponadto braku zainteresowanych w postępowaniach przetargowych, bo nie ma gwarancji środków za wykonaną pracę.

Parowóz czy szybka kolej

Jeszcze niedawno Andrzej Bittel, wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. przeciwdziałania wykluczeniu komunikacyjnemu odpowiadający za realizację inwestycji kolejowych, deklarował, iż – Inwestycje kolejowe w perspektywie UE do 2030 roku, są uzależnione od dostępności środków unijnych oraz zasad przygotowania. Dziś tego głosu jakby nie słychać.

Wydaje się, że przez brak środków, firmom zaczyna brakować zamówień, widać nadchodzący kryzys. Zagrożeniem może być utrata mocy decyzji  „środowiskowych” wydawanych w latach 2016 – 2020.

Opóźnienia wypłaty z UE, to działanie polityczne. Na razie nie spowalnia ani nie blokuje to budów. W Polsce nie ma budowy, która zostałaby zatrzymana z powodu niezatwierdzenia przez UE, Krajowego Planu Odbudowy – zapewniał, podczas jednej z wielu konferencji Minister Infrastruktury, Andrzej Adamczyk.

Reasumując, sytuacja w kolejowych inwestycjach robi się, co najmniej nieciekawa. Przedsiębiorcy żądają gwarancji wypłat środków a rząd, na razie takimi nie dysponuje. Rok kolei zmienia się w rok spóźnionych pociągów.