Ceny paliw na stacjach znów rosną. Po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Ukrainy i rozpoczęciu ostrzału ukraińskich miast cena ropy naftowej natychmiast poszybowała i to do poziomów niewidzianych od przeszło siedmiu lat. Umocnił się również dolar, co jest drugim czynnikiem decydującym o cenie paliw. Dopóki nie ustaną działania wojenne, ten proces będzie postępować. Przewidzenie, jaką cenę będą płacić kierowcy za kilka miesięcy, jest obecnie niemożliwe.

Na wieść o ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę, co nastąpiło nad ranem 24 lutego, rynki finansowe natychmiast zareagowały ucieczką kapitału do tzw. bezpiecznych przystani. Podrożała większość surowców, a ropa naftowa po raz pierwszy od połowy 2014 roku przekroczyła granicę 100 dol. za baryłkę. W dodatku inwestorzy przekierowali strumienie pieniędzy na amerykańskie aktywa, w wyniku czego umocnił się dolar. W ten sposób ropa w złotych podrożała mocniej niż w dolarach. A drożejące surowce to dodatkowa pożywka dla wzrostu cen. Konflikt oznacza nowy impuls inflacyjny. W tej sytuacji prawdopodobnie potrzebne będzie wydłużenie cyklu podwyżek stóp procentowych i prolongowanie tarcz antyinflacyjnych.

Ceny paliw na stacjach znów rosną stacja paliwowa nocą.
Ceny paliw na stacjach znów rosną

Obecnie jest tak wiele niewiadomych i czynników, które wpływają na cenę finalną paliw, że ciężko stwierdzić, że ta cena będzie wyższa. Natomiast biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, zarówno związane z transformacją energetyczną, jak i z sytuacją geopolityczną, trudno jest oczekiwać, żeby ta cena pozostawała na tym poziomie, czyli około pięciu złotych z groszami.

Ceny paliw a przedsiębiorcy

Od 1 stycznia rząd w ramach tarczy inflacyjnej obniżył akcyzę na paliwa do minimum wymaganego przez Unię Europejską. Natomiast miesiąc później ściął podatek VAT na paliwa z 23 proc. do 8 proc. W zamierzeniu obniżki te miały obowiązywać do lipca. Jednak już w kilka tygodni po wprowadzeniu tych działań ceny benzyny znów zaczęły piąć się w górę ze względu na drożejącą ropę. A wraz z nią – hurtowe ceny paliw.

W niezwykle trudnej sytuacji są przedsiębiorcy. Wszystkie ceny usług i produktów od kilku miesięcy rosną. A ceny paliw są w miarę stabilizowane poprzez pierwszy zasadniczy ruch, jakim była obniżka akcyzy. Potem ten następny ruch, który doprowadził do obniżki aż o 15 proc. podatku VAT dla paliw i ceny paliw się zatrzymały. Presji inflacyjnej przez ostatnie lata nie można odnieść do ceny paliw, bo w ostatniej dekadzie ceny oscylowały w granicach pięciu złotych z kawałkiem. A inflację notowaliśmy na poziomie maksymalnie 1–3 proc. Dzisiaj to inne czynniki, nie tylko paliwa, spowodowały to, że mamy do czynienia z tak wysoką stopą inflacji.

Inflację wywindowała w górę już pandemia

Inflacja, która była podwyższona już przed pandemią – w I kwartale 2020 roku przekraczała dopuszczalne pasmo wahań wokół celu inflacyjnego. Podczas lockdownów spadła tylko z powodu wyhamowania gospodarki. Od kwietnia 2021 roku jednak znowu przekracza górną granicę odchyleń, a od czerwca z miesiąca na miesiąc przyspiesza. W styczniu 2022 roku ceny rosły już według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego w tempie 9,2 proc. Najszybszym od listopada 2000 roku. Paliwa do prywatnych środków transportu, które w ciągu roku podrożały o 23,8 proc., wobec grudnia potaniały o 4,4 proc.

Źródło: newseria.pl