PKB wzrósł w 3. kwartale 2017 r. o 4,9 proc. r/r. Nakłady brutto na środki trwałe były wyższe o 3,3 proc. r/r – podał GUS.

Polska gospodarka wzrosła w 3. kwartale 2017 r. w większym stopniu niż wynikało to z szybkiego szacunku PKB opublikowanego przez GUS w połowie listopada – o 4,9 proc.

Można było przewidzieć, że głównym motorem wzrostu gospodarczego było spożycie indywidualne, które od 3. kwartału 2016 r., czyli od czasu gdy ruszył program Rodzina 500+, ale zaczęła się też wyraźnie poprawiać sytuacja na rynku pracy, rośnie w tempie bliskim 5 proc. Dobrym sygnałem jest powrót eksportu netto jako czynnika wzrostu PKB (po silnym ujemnym wpływie w 2. kwartale br.). Odrębnej analizy wymagają zmiany zapasów, które po raz pierwszy od wielu kwartałów nie wsparły wzrostu gospodarczego. To sygnał, że nie są one odnawiane w stopniu niezbędnym dla wzrostu PKB na poziomie bliskim 5 proc. Pytanie dlaczego i jakie to będzie miało konsekwencje dla szans rozwojowych firm i gospodarki w kolejnych miesiącach.

Najważniejsze jednak jest to, że po 6. kwartałach mamy wreszcie nieznaczny, ale jednak wzrost nakładów brutto na środki trwałe. W całości jest on efektem inwestycji finansowanych ze środków publicznych, w tym przede wszystkim z funduszy unijnych. W ciągu 3. kwartałów br. inwestycje przedsiębiorstw średnich i dużych (50+) były bowiem ciągle niższe niż w 2016 r. (1 proc. r/r; w cenach stałych), a tym samym także niższe niż w 2015 r. (spadek o 9,1 proc. r/r). Byłyby one jeszcze niższe, gdyby nie firmy z kapitałem zagranicznym. Ich nakłady na inwestycje w okresie styczeń-wrzesień 2016 r. i 2017 r. stanowiły ponad 43 proc. nakładów przedsiębiorstw 50+. W porównywalnym okresie 2014 r. i 2015 r. było to ok. 1/3 całości nakładów inwestycyjnych firm 50+.

Po raz kolejny okazuje się zatem, że firmy z kapitałem zagranicznym są stabilizatorem dla polskiej gospodarki. Dzięki nim inwestycje firm nie spadają tak gwałtownie, jak wynika to z osłabienia skłonności do inwestowania w polskich firmach. Firmom zagranicznym zawdzięczamy także silną obecność na rynkach zewnętrznych i rosnący eksport.

Ważne, że ruszyły inwestycje finansowane ze środków unijnych. Czas najwyższy, bowiem jesteśmy w środku okresu 2014-2020, w którym mamy do wykorzystania ponad 80 mld euro, z czego prawie 43 mld euro w ramach programów w dużej mierze dedykowanych inwestycjom – Infrastruktura i Środowisko (27,4 mld euro), Inteligentny Rozwój (8,6 mld euro), Wiedza, Edukacja, Rozwój (4,7 mld euro), Polska Cyfrowa (2,2 mld euro). I ponad 30 mld euro, które mają do wykorzystania regiony, w tym w sporej części na inwestycje.

Ale aby wykorzystanie tych środków mogło być uruchomione na większą skalę, niezbędne są nie tylko środki budżetowe, ale także inwestycje przedsiębiorstw. Tymczasem firmy są ciągle bardzo ostrożne w swoich decyzjach. I koło się zamyka. Np. firmy budowlane zwiększyły nakłady na inwestycje w ciągu 3. kwartałów 2017 r. zaledwie o 0,9 proc. r/r (po spadku w całym 2016 r. o ponad 21 proc.). A to one będą miały realizować dużą część inwestycji finansowanych z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Przy braku pracowników (stopa bezrobocia w październiku br. na poziomie 4,6 proc. /BAEL/) jedyną szansą na udźwignięcie projektowanych inwestycji infrastrukturalnych są inwestycje firm budowalnych zwiększające i modernizujące ich aparat wytwórczy. A te jak widać są niewielkie. Takie problemy dotyczą nie tylko budownictwa, ale także wielu innych branż.

Należy się cieszyć z wyniku polskiej gospodarki w 3. kwartale 2017 r. Ale to już „historia”. Trzeba myśleć o przyszłości, a ta nie będzie tak dobra jak minione trzy miesiące bez inwestycji, w tym przede wszystkim inwestycji przedsiębiorstw.

 

Komentarz dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan