Krzysztof Czerkas – niezależny ekspert, obecnie prowadzący działalność gospodarczą Doradztwo, Szkolenia, Ekspertyzy Krzysztof Czerkas, Prezes Zarządu Spółki Upper Finance Restructuring Sp. z o.o. Specjalizuje się w zagadnieniach restrukturyzacji zadłużenia podmiotów gospodarczych i osób fizycznych oraz pośrednictwa finansowego. Były członek Zarządu BRE Banku Hipotecznego S.A. Od 1999 r. – Doktor nauk ekonomicznych (SGH).

Biznes Tuba (BT): Działa Pan w bankowości prawie 25 lat. Jak Pan wspomina początki polskiego sektora finansowego?

Krzysztof Czerkas (KC): Początki krajowej bankowości – wbrew powszechnej opinii – były całkiem udane.Bankowość w latach 90-tych była mniej regulowana. Więcej było entuzjazmu, samodzielności i kreatywności po stronie pracowników banku.

W latach 90-tych wypracowano szereg ciekawych i oryginalnych rozwiązań w polskim sektorze bankowym np. ustawa o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw   i banków. Oryginalnym, polskim pomysłem była też wspólna koncepcja mBanku  i Multibanku z początku zeszłej dekady bazująca na nowych technologiach informatycznych.

BT: Jakie najważniejsze zmiany nastąpiły w bankowości?

KC: W porównaniu z latami 90, bardzo rozwinęła się technologia. Pojawiły się nowe kanały dystrybucji usług bankowych: pośrednicy, Internet, telefonia komórkowa.

Obecnie, po kryzysie finansowym  „subprime” z 2008 roku, spowodowanym sprzedażą kredytów o bardzo wysokim ryzyku, sektor jest przeregulowany. Nie ma obecnie sfery banku gdzie nie ma jakieś ustawy lub regulacji ostrożnościowej. W znaczący sposób wzrosła liczba kontrolerów. Jak w starej piosence Wojciecha Młynarskiego – jeden szeryf przypada na 1 mieszkańca.

BT: Jak powyższe zmiany i regulacje wpłynęły na organizację banków?

KC: Banki stały się zbiurokratyzowanymi korporacjami, gdzie obok umiejętności merytorycznych olbrzymie znaczenie ma znajomość reguł polityki korporacyjnej. Będąc pracownikiem banku szczebla kierowniczego, trzeba się popisywać  sztuczną aktywnością, robić wokół siebie dużo szumu (uczenie nazywa się to piarem). A przede wszystkim: unikać samodzielnego podejmowania niepopularnych, acz trudnych decyzji. Na przykład w sferze restrukturyzacji lub kredytowania nowych, innowacyjnych firm.  Znajomość sztuki  przetrwania w korporacji, aby utrzymać posadę jest kluczowa – zwłaszcza dla szczebla menedżerskiego.

BT: Co zmieniło w naszej bankowości wejście zagranicznych inwestorów?

KC: Z uwagi na prywatyzację banków i obecność kapitału zagranicznego instytucje te straciły samodzielność co do kwestii strategicznych. Na przykład w tak ważnej kwestii jaką są kierunki rozwoju i dynamika akcji kredytowej. Ograniczenia w tej sferze bywają ograniczeniami globalnymi w skali całej, międzynarodowej bankowej grupy kapitałowej działającej też w Polsce.

BT: Proszę zatem o przykłady tego typu działań.

KC: Najczęściej ograniczenia akcji kredytowej mają miejsce w momentach spowolnienia gospodarczego w Polsce, co poważnie odcina dostęp polskich przedsiębiorców do kredytów.  Nakładane na poszczególne sektory ograniczenia mają globalny charakter. Pamiętam na początku zeszłej dekady tzw. pęknięcie bańki spekulacyjnej związanej z akcjami firm internetowych w USA. Globalne banki ograniczyły wtedy kredytowanie w Polsce firm z sektora IT, zwłaszcza małych i średnich firm.

Podobnie wyglądała sytuacja z firmami deweloperskimi w obszarze budownictwa po kryzysie „subprime”.

Ograniczenia te dotykają głównie polskie firmy, ale nie – globalnych klientów danego banku. Jest to pewien rodzaj dyskryminacji podmiotów z krajowym kapitałem, co rzecz jasna nie powinno mieć miejsca w żadnym wypadku. Bo szkodzi to naszej gospodarce, zamiast ją wspomagać.

BT: Co według Pana wnoszą do polskiej bankowości zagraniczni managerowie? Czy rzeczywiście mają większą wiedzę niż polscy bankowcy?

KC: Zagraniczni managerowie dają szerszą międzynarodową perspektywę np. w ocenie ryzyka.  Często jednak ich recepty np. w odniesieniu do zarządzania ryzykiem kredytowym odbiegają od polskich realiów. Bankowość to jednak także znajomość polskiej mentalności, w tym – zachowań klientów, krajowego rynku nieruchomości, naszego prawa bankowego, czy też systemu prawnego: ze wszystkimi jego wadami.  Najlepsze wyczucie tych realiów mają z pewnością polscy managerowie.

Na obecnym etapie rozwoju  sektora finansowego w Polsce zagraniczni bankowcy nie wnoszą żadnego know-how. A szczególnie ci managerowie, którzy o naszym kraju czerpią wiedzę głównie z przewodników turystycznych.

Z drugiej jednak strony, kapitał zagraniczny w polskim sektorze bankowym to bufor przed ingerencjami polskich polityków w decyzje kredytowe banków np. ratowanie pewnych sektorów gospodarki aby kupić poparcie w wyborach lub zapewnić sobie spokój. Chętnych do takich ingerencji niestety nie brakuje. Nie ma znaczenia, czy ktoś jako polityk deklaruje się jako gospodarczy liberał, czy jako lewicowiec lub narodowiec.