„Obyś żył w ciekawych czasach”. To chińskie przysłowie, a raczej przekleństwo, coraz częściej manifestuje się w bieżących wydarzeniach. Weźmy jako przykład piątkowe zamachy terrorystyczne w Paryżu, które same w sobie będąc ogromną ludzką tragedią, co do zasady nie powinny w sposób istotny wpłynąć na kondycję gospodarczą oraz wyniki spółek. Stąd wynikała spokojna reakcja inwestorów na te wydarzenia, choć wiązać ją również można ze wzrostem terroryzmu w ostatnich latach i przez to spowszechnieniem tego zjawiska.

Pojawiły się nawet głosy, że ataki będą miały pozytywny wpływ na gospodarkę, gdyż zwiększą się wydatki rządowe, EBC będzie skłonny do jeszcze większego poluzowania polityki, a po zbliżeniu na linii Rosja – Zachód, wzrosły oczekiwania na zniesienie sankcji wobec Moskwy. To jednak zaledwie jedna strona medalu. Druga wskazuje na ryzyka takie jak koniec strefy Schengen i w konsekwencji negatywny cios na silnie rozwinięty wewnątrzwspólnotowy handel. Nie można również wykluczyć kolejnych ataków i rosnących napięć antagonistycznych w społeczeństwach zachodu na tle religijno-narodowościowym. Zresztą wydaje się, że taki jest cel radykalnych islamistów, a zwycięstwo nad nimi nie będzie kwestią łatwą. Tym samym po ostatnich wydarzeniach można mówić zarówno o ich wpływie pozytywnym, jak i negatywnym. Efekt netto może okazać się zbilansowany i w konsekwencji rozwój w Europie nie przyspieszy, ale też nie zwolni.

Na lokalnym podwórku dużym wydarzeniem było expose nowej premier Beaty Szydło, z którym wiązano wiele rynkowych nadziei. Inwestorzy niestety nie dostali wiele szczegółów i wciąż nie uzyskali odpowiedzi na nurtujące ich pytania, które głównie tyczą się nowych podatków sektorowych. Dowiedzieliśmy się jednak, że nowy rząd nie porzuca wcześniej składanych obietnic, które wiążą się z wzrostem wydatków oraz chęcią zdynamizowania wzrostu gospodarczego. Z punktu widzenia rynku, a szczególnie mniejszych spółek, to korzystana wiadomość. Nie ma jednak róży bez kolców, gdyż wydatki mają zostać częściowo sfinansowane nowymi podatkami. Tym samym zaobserwujemy przepływ pieniędzy od płatników (przede wszystkim banki) do beneficjentów (producenci i handlowcy, ale ci bez sklepów o większych powierzchniach). Na dodatek spodziewać się mamy debaty nad przyszłością systemu emerytalnego, co może być równoznaczne z końcem II filara jakiego znamy. Tym samym, nawet osiągnięcie wzrostu PKB na poziomie 5% niekoniecznie ożywi GPW, gdyż pozytywny tego efekt może być skonsumowany przez wspomniane zagrożenia. Takim oto sposobem dochodzimy do zaskakującej konkluzji, że wiele się zmienia, tylko po to, by nic się nie zmieniło.

Lukasz_Bautor: Łukasz Bugaj, CFA, Analityk, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA