Fani kolarstwa od dwóch tygodni śledzą wyścig Tour de France, ale na rynku walutowym walka o prym jest równie zacięta. W minionym tygodniu od peletonu wyraźnie uciekły USD i GBP, a w tyle zostają CAD, NZD i AUD. EUR odczuwa zmęczenie po górskim/greckim etapie.
Wspólnym mianownikiem nastawienia inwestorów na rynku walutowym jest wycena perspektyw globalnej polityki monetarnej. Stopniowo wygaszając wpływ „greckiej sagi”, wracamy do fundamentów, a tutaj coraz więcej jest sygnałów premiujących USD, a zaraz za nim GBP. Fed wydaje się bardziej przekonany do startu podwyżek stóp procentowych przed końcem roku, a od wrześniowego terminu dzieli nas jedynie miesiąc dobrych danych makro z USA. W podobnej sytuacji jest Bank Anglii, co do którego rynek jeszcze niedawno nie widział perspektywy zacieśniania wcześniej jak na wiosnę przyszłego roku. Na drugim końcu mamy pozostające na ścieżce luzowania banki centralne w Australii, Kanadzie i Nowej Zelandii, gdzie na perspektywy gospodarcze cieniem kładą się spadające ceny surowców eksportowanych. I wreszcie jest EUR z piętnem ECB zaangażowanego w QE.
W ostatnich dniach rynek walutowy zaczął klarownie rozgrywać trendy wynikające z perspektyw globalnej polityki monetarnej. Jednakże w pokryzysowym okresie prowadzenia niekiedy ekstremalnie łagodnej polityki pieniężnej, przy jednocześnie wciąż niepewnym otoczeniu gospodarczym, podejmowanie decyzji w bankach centralnych jest trudniejsze niż kiedykolwiek. Niskie ceny surowców osłabiają presję inflacyjną, co przeszkadza tym bankom, które chcą podnosić stopy; przegrzany rynek nieruchomości utrudnia decyzje tym bankom, które chcą ciąć. Zatem oczywiste na pierwszy rzut oka nastawienie decydentów z bankach centralnych może nie do końca się zrealizować. Tour de France wkroczył w fazę etapów pagórkowatych. Trzeba pamiętać, że Tour de Forex także nie odbywa się na prostych, płaskich trasach.
Przyszły tydzień: rynek nieruchomości USA, sprzedaż detaliczna WB i Kanady, RBNZ
Przyszły tydzień pod kątem danych makro z USA jest ubogi. Otrzymamy jedynie dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym (śr) i pierwotnym (pt). Przy rosnącym indeksie podpisanych umów kupna domów, opóźnione dane o sprzedaży powinny także wskazać na przyrost z przywróceniem sytuacji z 2007 r. (podpisane umowy kupna pojawiają się w danych o sprzedaży z opóźnieniem 1-2 miesięcy). Dobre dane wzmocnią oczekiwania na zaostrzenie stanowiska Fed i umocnią USD. Z samego Fed nie usłyszymy nowych komentarzy, gdyż członkowie FOMC będą w okresie zamkniętym przed posiedzeniem 28-29 lipca.
W Europie zaczynamy od zapłaty 3,5 mld EUR przez Grecję do ECB, która przy udzielonej Atenom pożyczce pomostowej z ESM powinna być formalnością. Negocjacje trzeciego pakietu ratunkowego będą trwały jeszcze kilka tygodni, ale wpływ Grecji na rynki powinien stopniowo słabnąć. Na polu danych makro otrzymamy wstępne szacunki PMI (pt), gdzie interesujący będzie wpływ ostatnich problemów strefy euro na zaufanie biznesu. Ogólnie nie widać silnych impulsów do osłabiania euro, jednak biorąc pod uwagę średnioterminowe perspektywy oparte o politykę ECB w połączeniu z wciąż niewystarczającym pozycjonowaniem inwestorów, presja wyprzedaży przemawia za słabością EUR.
Protokół z lipcowego posiedzenia Banku Anglii (śr) ma małe szanse, by wnieść coś więcej w kontekście gotowości banku do podwyżek ponad to, co już zostało powiedziane w tym tygodniu. Z danych najważniejsza będzie sprzedaż detaliczna (czw). Indeks zaufania konsumentów w czerwcu skoczył do najwyższego poziomu od ponad 15 lat i oczekuje się „przelania” tego optymizmu na sprzedaż, co pomogłoby utrzymać trend aprecjacyjny GBP.
W Polsce kalendarium jest skromne jedynie z odczytem czerwcowej stopy bezrobocia (czw). Mijający tydzień przyniósł wyraźnie zdjęcie premii za ryzyko grexitu z aktywów emerging markets, ale biorąc pod uwagę ostatnią rezerwę inwestorów do inwestowania w tym segmencie, jest sporo kapitału, który chce wrócić. Napływ zagranicznego kapitału może wspierać złotego w najbliższym terminie.
Na azjatyckim froncie mamy pusty kalendarz z Japonii, gdyż minutki z posiedzenia Banku Japonii będą tak samo nieinteresujące, jak samo posiedzenie z towarzyszącą mu konferencją prasową. USD/JPY stopniowo wspina się wyżej, ale bardziej jest poruszany przyrostem popytu na USD. Awersja do ryzyka schodzi na niskie poziomy i zniechęca do kupowania jena. Idąc dalej, główna uwaga skupi się na wstępnym PMI dla przemysłu Chin (pt), by ocenić, na ile szkodliwe było ostatnie tąpniecie lokalnego rynku akcji. Więcej sygnałów słabnącej koniunktury uderzy w ceny towarów i waluty powiązane, głównie AUD i NZD.
Z lokalnych wydarzeń w Australii czynnikami ryzyka jest CPI (śr) oraz wystąpienie publiczne prezesa RBA Stevensa (śr). Biorąc pod uwagę rozczarowanie w danych o inflacji z Nowej Zelandii w tym tygodniu, względem odczytu z Australii wyższe są ryzyka gorszego wyniku. Wycena rynkowa kolejnej obniżki stóp procentowych do końca roku wynosi jedynie ok. 60 proc., co daje pole do podtrzymania presji sprzedaży AUD. Prezes Stevens nie ma interesu w złagodzeniu gołębiego stanowiska banku i ryzykowania odbicia waluty, więc w najlepszym (od strony AUD) wypadku jego wystąpienie będzie neutralne.
W Nowej Zelandii kluczowa jest decyzja w sprawie stóp procentowych RBNZ (śr). Obniżka o 25 pb wydaje się przesądzona, chociaż po ostatnich rozczarowaniach w danych o inflacji i fatalnej serii aukcji mleka rynek zaczął pozycjonować się na cięcie o 50 pb i utrzymanie gotowości do dalszych obniżek. Naszym zdaniem oczekiwania są na wyrost, a z punktu widzenia NZD poprzeczka do nasilenia sprzedaży kiwi ustawiona jest wysoko. Z rezerwą podchodzimy do utrzymywania krótkich pozycji w nowozelandzkim dolarze.
W Kanadzie w centrum uwagi będzie sprzedaż detaliczna (czw), gdzie analizowany będzie efekt bardzo słabych danych o handlu zagranicznym na konsumpcję wewnętrzną. Kolejny słaby odczyt będzie uzasadniał ostatnią obniżkę stóp procentowych BoC i dalszą presję wyprzedaży CAD.