Polacy coraz częściej jeżdżą na gapę i nie płacą mandatów. Rosnące ceny paliw i kosztów życia powodują, że szukamy oszczędności. Co czwarty Polak przyznaje, że w ciągu ostatnich 6 miesięcy korzystał z komunikacji zbiorowej z większą niż dotychczas częstotliwością. W efekcie istnieje ryzyko, że tłok w komunikacji miejskiej, przełoży się na tłok w bazach dłużników. Jak podaje BIG InfoMonitor w Rejestrze Dłużników widnieje obecnie ponad 98 tys. osób, które zalegają z karami za jazdę bez biletu na kwotę wynoszącą prawie 136 mln zł.
Wraz z zakończeniem wakacji i rozpoczęciem roku szkolnego, a za chwilę także akademickiego, wyraźnie zwiększa się liczba osób korzystających z komunikacji miejskiej. Choć w pandemii ograniczali przejazdy z powodu obostrzeń, teraz pojadą chętniej i częściej. Głównie ze względu na wzrost cen paliw i kosztów życia, ale także przez konieczność szukania oszczędności.
Oszczędzanie na biletach
W obliczu problemów finansowych Polacy często szukają różnych sposobów na łatanie dziur w domowych budżetach. Jednym z nich jest oszczędzanie na biletach. W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor znajduje się obecnie ponad 98 tys. dłużników. Ich łączny dług z tytułu nieopłaconych kar za jazdę bez biletu wyniósł na koniec lipca br. prawie 136 mln zł. Średnio na osobę przypada 1384 zł tego rodzaju opóźnień.
Niepłacenie kar za jazdę bez biletu znalazło się w pierwszej piątce najczęściej opóźnianych zobowiązań przez Polaków w sytuacji pojawienia się problemów finansowych. Tylko czy to się opłaca? Każdy nieopłacony przejazd ogranicza możliwości nabywcze konsumenta. Ponadto zmniejsza jego wiarygodność w oczach banku, telekomu czy innego podmiotu, z którego usług będzie chciał skorzystać, w chwili gdy będzie starał się o kredyt, zakupy ratalne czy będzie chciał podpisać umowę na telefon czy Internet. Pozorne oszczędzanie, może przysporzyć takiej osobie sporo kłopotów. Szczególnie powinny pamiętać o tym osoby młode, wchodzące w dorosłe życie lub znajdujące się w okresie swojej największej aktywności. Prędzej czy później wykazują zainteresowanie różnego rodzaju ofertami m.in. pożyczkowymi, kredytowymi czy telekomunikacyjnymi.
Rośnie znaczenie komunikacji zbiorowej
Niemal co czwarty Polak deklaruje, że w ciągu ostatnich 6 miesięcy korzystał z komunikacji zbiorowej ze zwiększoną częstotliwością (23 proc.). Najwyższy wskaźnik osób podróżujących komunikacją zbiorową częściej niż pół roku temu odnotowano wśród Polaków poniżej 25 r.ż. (34 proc.), podczas gdy w pozostałych kategoriach wiekowych odsetek ten nie przekracza 23 proc. Wśród mieszkańców wielkich miast jest to 33 proc., a w przypadku wsi – 16 proc. Jeśli chodzi o tych drugich wynika to z niskiej dostępności tego typu środków transportu.
42 proc. Polaków deklaruje ograniczenie korzystania z samochodu w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, a 4 proc. korzysta z niego ze zwiększoną częstotliwością. 54 proc. ankietowanych nie zmieniło sposobu użytkowania auta – nadal nim nie podróżują lub używają w takim samym stopniu jak wcześniej. Pozostali, to jest 42 proc. odpowiadających, ograniczają przemieszczanie się własnym samochodem poprzez np. rezygnację z wyjazdów (20 proc.) i chodzenie na piechotę (17 proc.). Ponadto także poprzez korzystanie z roweru, hulajnogi, komunikacji zbiorowej lub wypożyczonego auta.
Mieszkańcy obszarów wiejskich istotnie częściej niż mieszkańcy miast wspominają, że korzystają z samochodu w takim samym stopniu jak pół roku wcześniej (42 proc.) lub korzystają z niego częściej (6 proc.). Samochód na komunikację zbiorową najczęściej zamieniają mieszkańcy dużych i wielkich miast. Z kolei mieszkańcy małych i średnich miast częściej rezygnują z wyjazdów, a także przesiadają się na rower lub chodzą piechotą.
Blisko 80 proc. Polaków wysiadło z samochodów
Z badania wykonanego przez Quality Watch na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika również, że kluczowym powodem ograniczania jazdy samochodem jest wzrost cen paliw, na który wskazało 79 proc. osób deklarujących, że rzadziej korzystają z tego środka transportu. W tym 42 proc. ogranicza ją, by zaoszczędzić, a 37 proc. na to nie stać. 43 proc. Polaków zaznacza, że ogranicza jazdę autem by zadbać o zdrowie. Zwiększyć ilość ruchu (43 proc.), a co czwarty wskazuje na czynniki związane z ekologią.
W Łodzi i w Warszawie najwyższe zaległości i najwięcej pasażerów na gapę
Gdyby przypisać gapowiczowi adres, to najwięcej nieuczciwych pasażerów zamieszkuje woj. mazowieckie – prawie 19 tys., śląskie – prawie 16,3 tys. oraz łódzkie – ponad 13 tys. osób. Regiony te dominują również pod względem najwyższych kwot zaległości. – Najmniej dłużników-gapowiczów pochodzi z województw: podkarpackiego, podlaskiego i świętokrzyskiego. Z kolei patrząc na stolice poszczególnych województw, to najwięcej gapowiczów pochodzi z Łodzi (7 234). Jednak długi najwyższe odnotowano w Warszawie – prawie 8 mln zł. Najsolidniejsi pod tym względem są mieszkańcy Rzeszowa.
Źródło: BIG InfoMonitor