Podczas obrad Zespołu Trójstronnego ds. Transportu Drogowego strona rządowa przedstawiła propozycje nowelizacji Ustawy o czasie pracy kierowców, której najważniejszy punkt mówi o tym, że kierowcy zawodowi będą rozliczani jak pracownicy delegowani. Oznacza to nie tylko koniec podróży służbowych, ale także rewolucję związaną z systemem rozliczania wyjazdów międzynarodowych. Jak wpłynie to na polskie formy transportowe?
Ustawa o czasie pracy kierowców z 16 kwietnia 2004 roku definiuje podróż służbową jako każde zadanie służbowe polegające na wykonywaniu, na polecenie pracodawcy : a) przewozu drogowego poza miejscowość, o której mowa w pkt 4 lit. a, lub b) wyjazdu poza miejscowość, o której mowa w pkt 4 lit. a, w celu wykonania przewozu drogowego (Artykuł 2, punkt 7 Ustawy). Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało jednak w ostatnim czasie zmiany, zgodnie z którymi kierowca wykonujący przewóz w transporcie międzynarodowym nie będzie już w podróży służbowej.
Podwyżki kierowców
Projekt nowelizacji Ustawy o czasie pracy kierowców wiąże się głównie z modyfikacją składników wynagrodzenia kierowców.
– Według nowych wytycznych rządu, z systemu rozliczania mają zniknąć takie elementy jak dieta i ryczałt, które stanowią nawet do 2/3 struktury całego wynagrodzenia. Warto dodać, że kwota ta nie jest opodatkowana – wyjaśnia Kamil Wolański, ekspert OCRK. Jeżeli zmiany do ustawy zostaną przyjęte w obecnym kształcie, to składki kierowców będą obliczane od prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto na rok 2018, tj. od kwoty 4 443 zł.
Co ważne, nowe przepisy uwzględniają ulgi związane z oskładkowaniem i opodatkowaniem, ale nie są one tak korzystne, jak w przypadku podróży służbowych, ponieważ zostały pomniejszone o tzw. „wirtualne diety zagraniczne”, czyli dodatki wynikające z zagranicznego wyjazdu. Pomimo że wirtualne diety nie będą wypłacane, to jednak ich wyliczenie będzie niezbędne do odpowiedniego skalkulowania składek i podatku. Dzięki takiej konstrukcji wynagrodzenia, podczas kontroli płacy minimalnej służby zagraniczne nie będą mogły podważyć kwestii zaliczania nowych składników wynagrodzenia w poczet stawek minimalnych.
– Jeżeli przedsiębiorcy będą chcieli, aby kierowca otrzymywał pensję netto na tym samym poziomie jak przed zmianami, to łączne koszty wzrosną między 1000 zł a 2500 zł na pracownika, w zależności od tego, do jakich krajów jeździ i jak obecnie wygląda struktura płacy kierowcy – tłumaczy ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
Sytuacja ta, pomimo że początkowo może wydawać się skomplikowana dla przedsiębiorców, pozwoli jednak znacząco uprościć system rozliczeń kierowców.
– Z danych OCRK wynika, że duże firmy transportowe już zaczęły wypłacać pracownikom wyższe stawki brutto, dlatego proponowane zmiany będą dla nich łatwiejsze we wdrożeniu. Należy przy tym jednak pamiętać, że około 80% wszystkich firm transportowych w Polsce, stanowią małe lub średnie przedsiębiorstwa, które mogą mieć większe trudności ze spełnieniem wymogów znowelizowanej ustawy – wyjaśnia Kamil Wolański.
Nowelizacja ustawy teoretycznie rozwiązuje również problem tzw. dumpingu socjalnego, którego zarzuty opierają się m.in. na fakcie, że tylko podstawa, czyli około 1/3 pensji kierowcy jest obciążone fiskalnie.
Dlaczego trwają rozmowy o wynagrodzeniach kierowców?
Zaproponowane zmiany do ustawy wynikają m.in. z wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który podważył prawidłowość stosowania zasad ogólnych dotyczących delegacji w sektorze transportowym, a według których obecnie wypłacane są wynagrodzenia kierowców. Kolejną kwestią są także oczekiwania samych pracowników.
– Jak wiadomo, branża transportowa zmaga się ze sporym deficytem kierowców, według różnych źródeł brakuje od 80 do 100 tysięcy pracowników. Oskładkowanie na poziomie 2100 – 3000 zł brutto zdecydowanie nie jest zachętą do podjęcia pracy w tym zawodzie – argumentuje Kamil Wolański, ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców. – Jeżeli proponowane zmiany wejdą w życie w obecnym brzmieniu, kierowcy w ruchu międzynarodowym będą mieli zasadniczo odprowadzane składki od kwoty nie niższej niż 4 443 zł.
Zmiany w ustawodawstwie były niezbędne także ze względu na naciski ze strony Unii Europejskiej. Zdaniem eksperta OCRK, rząd chciał w ten sposób wypracować kompromis między stroną pracowników a pracodawców, ale również między Polską a krajami UE, które często kwestionowały regulacje płacowe polskich kierowców.
– Należy zauważyć, że w nadchodzącym roku, z uwagi na braki kadrowe, podwyżki wynagrodzenia dla pracowników są nieuniknione dla każdej branży, również transportowej – dodaje Kamil Wolański.