Koszty połączeń za granicą będą takie same jak w kraju? Zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej, od 15 czerwca zniesione zostaną dodatkowe opłaty za roaming. Efekt? Konsumenci będą mogli korzystać z krajowych stawek na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Jak oceniają eksperci EY to ogromna zmiana dla operatorów, która nie pozostanie bez wpływu na ich kondycję finansową. Czy my też zapłacimy za zmiany?

Od 15 czerwca 2017 roku ulegną zmianie warunki świadczenia usług roamingu na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG). „Ceny połączeń za granicą jak w domu” będą dużym wyzwaniem dla telekomów. Niektórzy operatorzy w Europie już ograniczają promocje, podnoszą opłaty czy nawet rezygnują z roamingu w wybranych taryfach wprowadzając do oferty abonament wyłącznie krajowy. Dla firm w Polsce przy braku działań, z uwagi na specyficzne uwarunkowania rynkowe, „darmowy” roaming może oznaczać dalszy spadek przychodów.

Tanio jak w domu

Idea Roam Like At Home (ang. ceny połączeń za granicą jak w domu) zaproponowana przez Komisję Europejską miała być drogą do tańszej i prostszej komunikacji w ramach europejskiego Jednolitego Rynku Cyfrowego oraz tworzenia trwałych miejsc pracy w cyfrowej gospodarce.

Pierwsze rozporządzenia dotyczące regulacji roamingu pojawiły się już w czerwcu 2007 roku. Od tego momentu ceny połączeń na rynku detalicznym w Unii Europejskiej spadły aż o 92%. – Największe różnice widać w stawkach za transmisję danych. Jeszcze kilka lat temu niewyłączenie funkcji transmisji danych na wakacjach groziło kilkusetzłotowym czy nawet kilkutysięcznym rachunkiem na koniec miesiąca. Teraz coraz popularniejsze są taryfy, w których korzystanie z GPS czy oglądanie filmów zagranicą jest w cenie abonamentu. Dzięki temu między 2008 a 2015 rokiem wolumen transmisji danych wzrósł stukrotnie. Mimo jednak tak dynamicznego wzrostu ruchu, przychody telekomów regularnie spadają, gdyż spadek stawek był w tym okresie po prostu dramatyczny – tłumaczy Piotr Mieczkowski, ekspert telekomunikacyjny w Dziale Doradztwa Biznesowego EY.

W czasie, kiedy stopniały ceny połączeń w Unii Europejskiej dla klientów detalicznych, operatorów telekomunikacyjnych nadal obowiązują opłaty na rynku hurtowym, czyli rozliczenia między telekomami, co generuje znaczne koszty. W konsekwencji, przy braku działań ze strony operatora i regulatora jest on zmuszony do świadczenia usługi roamingu poniżej kosztów.

Negatywne czynniki

Na przychody operatorów telekomunikacyjnych z roamingu poza topniejącymi cenami połączeń wpływa szereg czynników. – Kraje, które mają znaczący udział obywateli przebywających na emigracji oraz te, które mają ujemny bilans turystyczny automatycznie mają większy ruch w ramach roamingu. Podobnie, jeśli w gospodarce występują sektory, które znacząco wykorzystują usługi w roamingu, np. branża transportowa. To, co jeszcze może przekładać się na obniżenie wpływów telekomów, to relatywnie niskie ceny usług telekomunikacyjnych, popularyzacja ofert nielimitowanych w bazie klienckiej, wysokie pakiety gigabajtów czy znaczący ruch z operatorami z krajów o wyższych stawkach opłaty hurtowej (MTR). Nie bez znaczenia jest także nastawienie obywateli, które może prowadzić do nadmiernego wykorzystania przewag cenowych lokalnych operatorów – wylicza Piotr Mieczkowski.

Co kraj to obyczaj

Zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej, od 15 czerwca 2017 r. zniesione zostaną dodatkowe opłaty za roaming i konsumenci będą mogli korzystać z krajowych stawek na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego. To ogromna zmiana dla operatorów, która nie pozostanie bez wpływu na ich kondycję finansową. Dlatego firmy telekomunikacyjne podejmują różne decyzje strategiczne, które przekładają się na klientów. – Rozpiętość zakresu tych działań jest ogromna. Niektóre telekomy zamierzają wyłączyć usługi roamingu w wybranych taryfach. Inne chcą się złożyć wnioski do lokalnych regulatorów celem odstąpienia od RLAH na 12 miesięcy, by ograniczyć straty. Część podwyższa ceny dla wszystkich użytkowników albo rezygnuje z wielu atrakcyjnych krajowych promocji. Wielu dużych operatorów dokonało również modyfikacji taryf i np. pobiera teraz dodatkową opłatę za przekroczenie transmisji w kraju. Są też operatorzy, którzy wprowadzili abonament wyłącznie krajowy co oznacza, iż telefon działa właściwie tylko w kraju macierzystym klienta. Coraz wyraźniejszy jest też trend przesuwania klientów w stronę połączeń w oparciu o aplikacje i technologię wi-fi. Szczególnie promują to operatorzy wirtualni, dla których roaming, będzie czystym kosztem z racji braku ruchu przychodzącego od klientów zagranicznych – mówi Piotr Mieczkowski.

Topniejące zyski operatorów

Według analityków rynkowych, nowa regulacja Roam Like At Home (RLAH) może oznaczać spadek EBITDA europejskich telekomów działających w EOG nawet do 7% i spadek przychodów z roamingu o 65%. Najbardziej stracą operatorzy wirtualni MNVO, ponieważ nie mają oni własnej infrastruktury i nie mogą zatem zbilansować strat generowanych przez ich klientów w roamingu przychodami uzyskanymi od klientów sieci zagranicznych, którzy logują się w Polsce. Z kolei w najmniejszym stopniu zmiany dotkną duże międzynarodowe firmy telekomunikacyjne. – Realne straty odczują operatorzy z krajów o dużym udziale roamingu w przychodach (np. Luksemburg) i ci działający w krajach o dużej liczbie negatywnych czynników (np. Polska) – tłumaczy Piotr Mieczkowski. – W powszechnej świadomości telekomy funkcjonują jako przedsiębiorstwa, które wykorzystują swoją pozycję rynkową, żeby maksymalizować zysk kosztem klientów. W praktyce, jeśli popatrzymy na wykresy giełdowe spółek telekomunikacyjnych to pokazują one, że okres mitycznych „żniw” przeszedł już dawno do historii. Wystarczy też porównać notowania giełdowe operatorów europejskich z amerykańskimi by zobaczyć, iż operatorzy w Europie radzą sobie gorzej m.in. z powodu większego zakresu regulacji i braku powszechnej zgody na konsolidację. Doskonale wiedzą o tym również właściciele, np. Regionalnych Sieci Szerokopasmowych (tzw. RSS), których finanse cierpią m.in. z uwagi na wysokie daniny publiczne związane z zajęciem pasa drogowego – dodaje.

Wszędzie dobrze, ale najlepiej… za granicą

Polacy spędzają dużo czasu za granicą. W 2015 roku na emigracji pozostawało 2,4 mln Polaków, z czego 80% przebywało za granicą dłużej niż 12 miesięcy. Chętnie też spędzamy urlop poza krajem. Dynamiczny rozwój sektora transportu międzykrajowego przekłada się na duże wykorzystanie usług w roamingu. Według szacunków, liczba aktywnych zawodowo kierowców pojazdów ciężarowych i pasażerskich wynosi 600-650 tys. osób, ponad 40% ich pracy przypadało na transport międzynarodowy. Polski rynek jest jednym z najtańszych w Europie. Średni przychód na klienta detalicznego dla usług telefonii komórkowej świadczonych w Polsce wyniósł zaledwie 6 euro i jest niższy o blisko 60% od średniego przychodu na klienta uzyskiwanego przez operatorów w EOG. – W bazie abonenckiej statystycznie 80% stanowią już tzw. oferty nielimitowane niegenerujące dodatkowych przychodów w związku z większym użyciem. Dosłownie w cenie zwykłej pizzy można dzisiaj zakupić abonament nielimitowany, co pokazuje skalę przeceny, jaka miała miejsce w sektorze telekomunikacyjnym na przestrzeni ostatniej dekady – wyjaśnia Piotr Mieczkowski.

– Te wszystkie czynniki, jak również spadające zyski oraz inne obciążenia telekomów, np. najdroższa aukcja 800 MHz w Europie sprawiają, że wprowadzenie idei Roam Like At Home jest dla polskich firm telekomunikacyjnych bardzo dużym wyzwaniem. Ale nie są w tym odosobnione. Z podobnymi kwestiami muszą się zmierzyć wszyscy operatorzy funkcjonujący w EOG. Przeanalizowane przez nas przykłady pokazują, że za darmowy roaming ktoś jednak zapłaci i będą to zarówno telekomy jak i ich klienci, a zatem również i Ci, którzy wcale nie korzystają z roamingu. Brak jednolitego podejścia wśród operatorów w poszczególnych krajach doprowadził do dużego zróżnicowania i fragmentaryzacji oferowanych usług. Nawet duże grupy operatorów sieci komórkowych działające w kilku krajach nie są spójne w swoim podejściu. Dla końcowego użytkownika oznacza to najczęściej problem w dokonaniu właściwego wyboru między wzrostem cen, ograniczeniem promocji, modyfikacją taryf i wprowadzaniem mniej korzystnych warunków czy nawet wyłączeniem usług – podsumowuje Piotr Mieczkowski.

Wypowiedź: Piotr Mieczkowski, ekspert telekomunikacyjny w Dziale Doradztwa Biznesowego EY.