Euro jest niżej, a aktywa ryzykowne dostały świeże paliwo do rajdu po tym, jak prezes ECB Mario Draghi wzmocnił oczekiwania, że w grudniu bank zdecyduje się na rozszerzenie ekspansji monetarnej. Na słowach Draghiego zyskał także złoty, co tylko pokazuje pewną sztuczność wcześniejszej presji związanej z wyborami.

Super Mario nie zawiódł. Głównym zadaniem prezesa ECB Mario Draghiego podczas czwartkowej konferencji prasowej było osłabienie euro, jednocześnie nie zapowiadając implementacji nowych narzędzi polityki monetarnej, ani zobowiązując się do takich kroków na kolejnym posiedzeniu w grudniu. Dokonał tego stwierdzeniem, że w grudniu bank dokona rewizji programu akomodacji monetarnej, nie wykluczając obniżki stopy depozytowej. Samo podtrzymanie zdania, że bank może zmodyfikować program skupu aktywów nie wystarczyłoby na podtrzymanie presji na euro, ale cięcie stopy depozytowej to poważny argument za sprzedażą euro i obniżaniem rentowności europejskich obligacji. Dotychczas sądzono, że zmiany tego instrumentu polityki pieniężnej spotkają się z największym oporem jastrzębi w Radzie Prezesów. Teraz myśl o takim rozwiązaniu, będzie zaprzątać głowy wszystkich, którzy chcieliby grać na silniejsze wzrosty EUR/USD, czy innych crossów z euro.

Na ten moment nie mamy podstaw, by sądzić, że szanse na cięcie stopy depozytowej są wyższe niż przed konferencją. Rozszerzenie/wydłużenie QE wciąż pozostaje bazowym scenariuszem w kontekście grudniowego posiedzenia. Prezes Draghi nie zagwarantował, że cięcie stopy depozytowej jest poważnie rozpatrywane. Ale konferencja wystarczyła, żeby ryzyko obniżki zaczęło być wyceniane i podtrzymywało presję na euro. W kolejnych tygodniach, tj. posiedzenia ECB 3 grudnia, słabość euro względem głównych walut powinna dominować, nawet jeśli nastroje rynkowe uległyby pogorszeniu i kapitał zechce uciekać do bezpiecznych przystani. Na EUR/USD i EUR/GBP ruch spadkowy został już silnie zapoczątkowany (spadki o 2 proc.), ale ma jeszcze pole do poprawy. Kluczem będzie przyszłotygodniowe stanowisko FOMC po posiedzeniu 27-28 października. Jeśli Fed rzeczywiście chce podnieść stopy procentowe przed końcem roku, już teraz powinien rozpocząć proces przygotowywania rynków do tej decyzji. Sądzimy, że jest to bardzo prawdopodobne, zatem kolejny rajd USD (a zanim GBP) może nastąpić już w połowie przyszłego tygodnia.

Obniżenie się EUR/JPY tylko o 1 proc. wygląda słabo na tle innych crossów, ale ma to uzasadnienie w spekulacjach, że śladem ECB pójdzie Bank Japonii i dokona rozszerzenia swojego programu skupu aktywów już na posiedzeniu kończącym się 30 października. Naszym zdaniem szanse na to nie są tak duże, jak się rynek wycenia, biorąc pod uwagę względny spokój (jeśli nie optymizm) w ocenie gospodarki przez bank w ostatnich oświadczeniach oraz sceptyczne podejście rządu w Japonii do ekspansji monetarnej. Stąd brak zapowiedzi dodatkowego luzowania może być silnym impulsem aprecjacyjnym dla jena na domykaniu narastających obecnie krótkich pozycji.

EUR/PLN odczuł słabość euro i tąpnął do 4,25, co mówi nam dwie rzeczy. Po pierwsze więcej ekspansji monetarnej ECB oznacza powtórkę przepływów z pierwszej połowy roku i wypychanie kapitału ze strefy euro w kierunku m.in. rynków Europy Środkowo-Wschodniej. Rentowności polskich obligacji 10-letnich spadały o 10 pb do 2,63 proc., przeczuwając przyszły napływ popytu na obligacje. Po drugie łatwość spadku EUR/PLN w obliczu wyborów parlamentarnych pokazuje, że wcześniejsza presja na złotego ma więcej ze spekulacji niż poważniejszych obaw o przyszłą politykę gospodarczą kraju. Jeśli inwestorzy naprawdę obawialiby się rządów PiS i wieścili pogorszenie fundamentów Polski i dalszą deprecjację złotego, to czy byliby teraz zainteresowani powrotem do złotego? Otwarcie rynku po weekendzie z pewnością będzie bardzo zmienne, w zależności jak znacząca będzie przewaga PiS, ale dalej trzymamy się zdania, że gdy wstępna zawierucha się skończy, lepiej być na długiej pozycji w PLN.

W piątkowym kalendarium mamy wstępne odczyty indeksów PMI ze strefy euro, gdzie powinniśmy zobaczyć silniejszy wpływ afery Volkswagena. Ryzyko jest po stronie rozczarowujących odczytów, ale to tylko może wzmocnić oczekiwania na luzowanie ECB. Stopa bezrobocia z Polski powinna pokazać pierwszy od 2008 r. odczyt poniżej 10 proc. (prog. 9,9 proc.), ale dla złotego będzie to nieistotna publikacja. Po południu otrzymamy PMI dla przemysłu USA oraz CPI z Kanady.

Sporządził: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.