Gdy wszyscy oczekiwali na komunikat OPEC na temat redukcji podaży ropy naftowej, pojawiła się znacznie bardziej interesująca informacja. Według cotygodniowych Departamentu Energii Stany Zjednoczone stały się krajem dostarczającym światu ropę i jej produkty – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

W poprzedniej dekadzie Amerykanie importowali netto (różnica pomiędzy importem i eksportem) nawet 13 milionów baryłek dziennie (b/d) ropy i jej produktów. To olbrzymia wielkość wynosząca ok. 15 proc. globalnego popytu. Stanowiło to także 25-krotność zapotrzebowania na ropę w Polsce.

Spadek zapotrzebowania na ropę i paliwa z zagranicy dało się zaobserwować w USA już od 2010 r., chociaż jeszcze wtedy deficyt wymiany handlowej tych towarów sięgał dziennie 10 mln b/d. Dzięki rewolucji łupkowej malał on jednak sukcesywnie, by osiągnąć średni dzienny poziom we wrześniu br. na poziomie 2,27 mln b/d. To była najniższa wartość przynajmniej od 1973 r. – według danych EIA.

Historyczny moment

Według bardziej aktualnych, ale jednocześnie zmiennych i często rewidowanych danych, USA w ostatnim tygodniu listopada wyeksportowały więcej ropy i jej produktów niż zakupiły na świecie. Osiągnięte zostało dodatnie historyczne saldo wymiany handlowej na poziomie 231 tys. b/d.

Ten wynik prawdopodobnie się nie utrzyma, gdyż oczywiście w ciągu dwóch miesięcy praktycznie niemożliwe byłoby takie zwiększenie wydobycia ropy. Nadwyżka więc wynika z obserwowanego silnego obniżenia importu w poprzednim tygodniu. Średni import ropy w ostatnim miesiącu wyniósł 7,6 mln b/d (amerykańskie wydobycie wyniosło 11,7 mln b/d), a w badanym tygodniu tylko 7,2 mln. Dodatkowo eksport zwiększył się o 760 tys. b/d i wyniósł 3,2 mln b/d. Cały czas jednak saldo wydobycia ropy pozostawało silnie ujemnej.

Do kalkulacji EIA brany jest jednak również bilans produktów ropy naftowej i częściowo wydobycia gazu. Ponieważ z jednej baryłki ropy naftowej (42 galony) powstaje według EIA 45 galonów produktów naftowych, w procesie przerobu ropy pojawia się dodatkowo o ok. 1 mln b/d produktów. Amerykańska benzyna jest eksportowana np. do Meksyku.

Bardzo mocno rośnie podaż produktów ciekłych (etan, propan, butan), które powstają w czasie przerobu gazu ziemnego oraz ropy naftowej. Produkcja wynosi ok. 4,5 mln b/d, w większości są one eksportowane. Wchodzą one również w bilans ropy naftowej i jej produktów. Dzięki rewolucji łupkowej w USA ich podaż wzrosła dwukrotnie w ciągu sześciu lat.

Amerykańska niezależność energetyczna to już praktycznie fakt, mimo że oczyszczona z tygodniowych wahań stała nadwyżka pojawi się za ok. dwa lata. Wydarzenia na rynku surowców energetycznych zdecydowanie polepszają geopolityczną pozycję Stanów Zjednoczonych. Czy te informacje mogą mieć także pozytywny wpływ dla Polski oraz Unii Europejskiej?

Zobacz też:

Polska miedź napędza elektromobilność  

Korzyści również dla nas

Fakt, że Amerykanie przestaną wysysać ropę z całego świata, ma negatywny wpływ na ceny tego surowca, a więc i pozytywne skutki dla krajów importujących ropę. Z kolei państwa należące do OPEC i Rosja czują się obecnie zagrożone, że premia, którą uzyskiwały z eksportu „czarnego złota”, będzie się zmniejszać.

OPEC i Rosja próbują się ratować, zawiązując sojusz i ograniczając podaż, ale ma to tylko przejściowy pozytywny skutek dla kartelu. W kolejnych latach dzięki rewolucji łupkowej w USA zarówno Polska, jak i cała Unia Europejska będą mniej płacić za ropę i jej produkty, a więcej środków zostanie na inwestycje publiczne czy prywatne oraz konsumpcję gospodarstw domowych.