Desperackie czasy wymagają desperackich kroków. Na brutalnym rynku pracy, gdzie roi się od osób z różnym wykształceniem i doświadczeniem wychodzimy z założenia, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy mogący się pochwalić atrakcyjniejszymi kwalifikacjami. W takich sytuacjach często ulegamy pokusie naginania rzeczywistości w naszym CV czy podczas rozmowy kwalifikacyjnej. HireRight, firma specjalizująca się m.in. w analizie danych pracowniczych ujawnia, że ponad 34% kandydatów mija się z prawdą tworząc swoje CV. Po czym firmy rozpoznają kłamstwa potencjalnego pracownika?

Wiele osób koloryzuje swoje CV, tak aby opis poprzedniego stanowiska kandydata był bardziej wyszukany bądź zamieszcza w swoich umiejętnościach obsługę programu, którego nazwę ledwie może wymówić. Według badań przeprowadzonych przez CareerBuilder, w których wzięło udział 2500 respondentów 62% uczestników przyznało się do upiększania swojego CV. Pracodawcy doskonale zdają sobie sprawę z presji z jaką mierzy się kandydat próbujący wybić się ponad tłum innych osób szukających pracy, dlatego bacznie analizuje nie tylko CV potencjalnego pracownika, ale również jego słowa i zachowanie na rozmowie kwalifikacyjnej.

Na co pracodawcy zwracają uwagę? Ważną kwestią poddającą w wątpliwość CV potencjalnego pracownika może być niespójność informacji odnoszących się do jego doświadczenia i umiejętności. Jeżeli zadeklarowane kwalifikacje nie zgadzają się z wcześniejszymi stanowiskami czy pełnionymi obowiązkami, kandydat może być pewien, że rekruter dostrzegł tę niejasność. Musimy pamiętać, że rozmowa rekrutacyjna jest stresującym momentem, a ogrom pytań podczas rozmowy może wyprowadzić z równowagi tym bardziej podczas opowiadania o kwalifikacjach, których się nie posiada. Ponadto podczas rozmowy z kandydatem rekruter nie tylko sprawdza wiedzę danej osoby, ale obserwuje też każdy ruch, zwracając uwagę na mowę ciała kandydata, a także m.in. na to czy patrzy mu w oczy odpowiadając na zadane pytania. Oprócz tego każdy rekruter może zrobić research naszego doświadczenia nie tylko przez social media, ale również zasięgnąć opinii u naszego poprzedniego pracodawcy. Każda firma kieruje się własnymi wartościami i tego typu wartości szuka u potencjalnych pracowników. Być może poszukiwane kwalifikacje się różnią, jednak jedna wartość jest niewzruszona niczym głaz: wiarygodność.

Nawet jeśli kandydatowi uda się pozytywnie przejść proces rekrutacji bez wykrycia, mogłoby się wydawać, drobnych i niewinnych kłamstw może nieść to za sobą poważniejsze konsekwencje. Bez odpowiednich kwalifikacji w pracy może on zostać zwolniony, a to zamyka wiele dróg. O wiele więcej niż odrzucenie kandydata na etapie rekrutacji. Poza tym strach przed zdemaskowaniem może wpływać nie tylko na samopoczucie, ale również na poziom i efektywność wykonywanych obowiązków co także może mieć opłakane skutki. Możecie nie wierzyć, ale wielu kandydatów nagina prawdę nie tylko w aspekcie swoich kwalifikacji, ale również przy podawaniu informacji o swoich poprzednich pracodawcach. Zdarza się, że w CV kandydaci wpisują firmy, w których w ogóle nie pracowali. Takie kłamstwo jest niezwykle łatwe do wykrycia. Czy warto ryzykować?

Wyolbrzymianie osiągnięć, zaokrąglanie dat zatrudnienia czy upiększanie swojego wykształcenia to powszechnie stosowane praktyki wśród szukających pracy. Fakt, że wielu ludzi tak robi nie znaczy, że my też powinniśmy, ponieważ pracodawcy szukają osób, którym będą mogli zaufać. Moment odkrycia prawdy przez pracodawcę jest nieistotny, ponieważ zakończenie każdej z tych historii nie jest szczęśliwe. Warto stworzyć własne, a zarazem pozytywne zakończenie swojej bajki i konsekwentnie dążyć do wymarzonej pracy  oraz zdobywać za każdym razem wartościowe kwalifikacje. Rynek jest wymagający, a my chcemy przedstawić się w jak najlepszym świetle. Pamiętajmy jednak, że nie tędy droga, ponieważ jak to mówią: kłamstwo jak oliwa…

Źródło: fashionbiznes.pl