Według autorów raportu Forrester Insight Driven Business, firmy, które opierają się na analizie danych, zarobią w tym roku około 400 miliardów dolarów. To jednak nie najważniejszy wniosek z badań, istotniejsze jest co innego: w ich przypadku wskaźnik rocznego wzrostu przychodów będzie oscylował pomiędzy 27 a 40%. To 10 razy szybciej niż tempo, w jakim rozwija się globalna gospodarka.

Jeśli ktoś myśli, że firmy napędzane danymi to przede wszystkim spółki technologiczne, jest w dużym błędzie. Oczywiście niektóre przedsiębiorstwa ze względu na swoją specyfikę od początku tworzone były w oparciu o dane. Gigantów takich jak Facebook, Amazon, Google, Uber czy Netflix właściwie można określić jako pierwszą generację firm cyfrowej rewolucji. Jednak do głosu zaczynają dochodzić młodsze biznesy, jak StitchFix albo Earnest, które korzystają z doświadczeń firm „pierwszej generacji” i zaczynają rozszerzać koncepcję zarządzania przez dane. Warto zauważyć, że jest też coraz więcej przykładów przedsiębiorstw tzw. „starej gospodarki” w coraz większym stopniu opierających działalność na analityce biznesowej. Analitycy Forrestera wskazują choćby na Alaska Airlines czy Washington Post, które znacząco poprawiły swoje wyniki. Jak to jednak możliwe, że prognozowane tempo wzrostu takich przedsiębiorstw będzie 10 razy szybsze niż tempo rozwoju całej globalnej gospodarki?

Dane do wykorzystania

Zdaniem autorów raportu, tak szybki wzrost przychodów jest dość łatwy do wytłumaczenia. Dzięki analizie danych firmy będą w stanie przejmować klientów od konkurencji, bo będą znały ich potrzeby i oczekiwania lepiej niż przedsiębiorstwa, w których informatyka nie odgrywa kluczowej roli w badaniu rynku. Jednocześnie będą mogły stale podnosić swoją efektywność w wielu obszarach.  Te wnioski nie dziwią Andrzeja Morawskiego, wiceprezesa zarządu śląskiej firmy BPSC, od lat dostarczającej systemy wspierające zarządzanie dla przedsiębiorstw. – Na przestrzeni ostatnich lat wielu naszych klientów z niewielkich lub średnich firm przekształciło się w duże, kilkusetosobowe przedsiębiorstwa, często działające w skali globalnej. To efekt bardzo dobrego zarządzania opartego na analizie danych pochodzących z wielu źródeł – tłumaczy Andrzej Morawski. – Pamiętajmy, że wiele obszarów w firmach nie jest jeszcze zinformatyzowanych, czego doskonałym przykładem może być choćby HR. Tu analityka dopiero zaczyna być wykorzystywana. Pole do poprawy wskaźników jest więc wciąż duże – dodaje Andrzej Morawski.

O tym, że biznes napędzany danymi nie jest marketingową wydmuszką, ale powoli staje się rzeczywistością, świadczy przykład warszawskiej spółki Cloud Technologies specjalizującej się w Big Data marketingu. W sierpniu br. poinformowała ona o uruchomieniu OnAudience.com, największej w Europie hurtowni danych zbierającej dane o zachowaniach i preferencjach internautów. To paliwo nie tylko dla branży reklamowej, ale także banków czy firm ubezpieczeniowych. – Dotychczas w zasięgu naszych narzędzi znajdowało się ponad 100 mln urządzeń, blisko 20 mln realnych użytkowników oraz 500 tys. witryn internetowych. Jednak nasza nowa platforma DMP ma dużo większe możliwości – mówi Piotr Prajsnar, CEO Cloud Technologies. – OnAudience.com jest w stanie przetwarzać nawet stukrotnie większą liczbę danych. Szacujemy, że do końca tego roku przekroczymy poziom 3 mld cookies. Będąc właścicielem takiej ilości danych, staniemy się największym graczem na rynku Big Data marketingu w Europie oraz jedną z największych hurtowni danych na świecie. Dzięki nowej platformie DMP będziemy w stanie efektywniej monetyzować dane nie tylko w reklamie internetowej. Liczymy na to, że OnAudience.com zyska uznanie na całym świecie – dodaje Piotr Prajsnar.

Na cyfrową rewolucję przygotowują się także operatorzy centrów danych. Przykładem może być giełdowy ATM, pod marką Atman zarządzający największym data center w Polsce. – W ubiegłym roku oddaliśmy do użytku nowy budynek F5 o powierzchni 3 tys. mkw., który pomieści nawet kilka tysięcy serwerów. W tym roku przeprowadziliśmy pomyślne testy technologii 400G, dzięki czemu mamy pewność, że jesteśmy w stanie obsłużyć zwiększone zapotrzebowanie na transmisję danych – tłumaczy Robert Zaklika, wiceprezes zarządu ATM. – Stoimy w tej chwili u progu cyfrowej rewolucji w administracji publicznej, zwłaszcza w obszarze zdrowia. W obliczu coraz silniejszej konkurencji ze strony spółek fintech szybko będą się digitalizować także banki i firmy ubezpieczeniowe. Centra danych są naturalnym partnerem cyfrowej rewolucji. Pamiętajmy, że oparcie biznesu na danych to źródło wielu korzyści, ale także i zagrożeń. Ogromnym wyzwaniem jest zagwarantowanie nieprzerwanego dostępu do informacji. To będą gwarantowały wyspecjalizowane centra danych z dostępem do odpowiednio zorganizowanej komunikacji wirtualnej  – dodaje Robert Zaklika.

O tym, jak istotnym wyzwaniem jest zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, mogą świadczyć wyniki badań, które Atman przeprowadził w ubiegłym roku. Wynika z nich, że aż ponad połowa przedsiębiorstw miała problem z dostępem do Internetu lub energii elektrycznej. Co ciekawe, najczęściej nie były to krótkotrwałe incydenty. Zaledwie w 6% przypadków awaria trwała krócej niż godzinę. W 30% przypadków trwała od 1 do 2 dni, a w 10% przypadków nawet dłużej. Efekty nie są trudne do przewidzenia – aż 41% badanych przyznało, że firma musiała w tym czasie przerwać działalność lub ją poważnie ograniczyć.

–  Pamiętajmy, że np. dla firmy produkcyjnej brak dostępu do danych grozi wstrzymaniem linii produkcyjnej. To pociąga za sobą ogromne koszty, ryzyko niedostarczenia produktów do kontrahentów na czas i w konsekwencji utratę klientów. To jeden z powodów, dla których wiele firm sceptycznie podchodzi do chmury obliczeniowej, która jest bardzo istotnym elementem digitalizacji. Na dłuższą metę takie podejście nie jest jednak przyszłościowe – zwraca uwagę Andrzej Morawski z firmy BPSC, która do tej pory zrealizowała ponad 650 wdrożeń systemów wspierających zarządzanie m.in. w firmach produkcyjnych.

Nowa kategoria zarządzania

Data Driven Business to właściwie nowa forma zarządzania biznesem, w której kluczową rolę odgrywają decyzje podejmowane w oparciu o dane. Firmy, które stosują podejście Data Driven, używają danych, analityki i oprogramowania, aby zmaksymalizować swoje przychody. Analogowa firma nie poradzi sobie na rynku nie tylko dlatego, że konsumenci aktywni przez całą dobę online oczekują innego poziomu obsługi, ale też dlatego, że bez informatyzacji firmom znacznie trudniej zapanować nad kosztami. Doświadczenia pokazują, że firmy ucyfrowione lepiej znają swoich klientów, konkurencję i szybciej są w stanie zareagować na zmiany rynkowe. Potrafią też znacznie bardziej racjonalnie zarządzać kosztami – po prostu radzą sobie lepiej. Wystarczy spojrzeć na polski rynek e-commerce, na którym robi się coraz bardziej tłoczno, a według prognoz do końca 2016 roku ma on urosnąć o kolejne 7% i przekroczyć liczbę 23,5 tys. podmiotów. W takich warunkach zarówno producenci, dystrybutorzy, jak i sprzedawcy muszą dysponować informacjami na  temat aktualnej sytuacji na rynku i działań konkurencji, a te jak wiadomo w kanale online zmieniają się szczególnie szybko. Ceny są tego najlepszym przykładem, a tacy giganci jak Amazon potrafią zmieniać je kilkakrotnie w ciągu dnia. Dla firm kluczowe jest więc bieżące pozyskiwanie sprawdzonych danych. Dlaczego? Ponieważ na ich podstawie są w stanie kształtować swoje ceny, a tym samym określać swoją pozycję rynkową względem konkurencji.

– Wiele firm wciąż ustala strategię cenową w oparciu o intuicję i dotychczasowe doświadczenia, nie mając świadomości, jak dużo na tym traci. W e-commerce liczy się jednak czas. Ceny zmieniają się tak szybko, że ich „ręczne” sprawdzanie nie ma żadnego sensu – nie dość, że jest kosztowne, to jeszcze obarczone ryzykiem pojawienia się wielu błędów. Człowiek nie jest też w stanie wyciągnąć pewnych prawidłowości w taki sposób, w jaki potrafi zrobić to maszyna, przetwarzając informacje z wielu różnych źródeł i w pewnym sensie ucząc się zależności, jakie zachodzą w badanym obszarze danych – wyjaśnia Jakub Kot, CEO Dealavo, spółki dostarczającej narzędzie klasy BI do monitoringu cen online.

Model Data Driven Business w tym kontekście, to po prostu zarządzanie polityką cenową poprzez aktualne informacje pozyskane z sieci, dotyczące nieustannie zmieniających się cen konkurencyjnych produktów. Jakie korzyści przynoszą firmom te informacje? Warto przytoczyć chociażby badanie Gemiusa, w którym aż 80% klientów przed podjęciem decyzji zakupowej sprawdza i porównuje ceny online.

Sprzedawcy posiadający aktualne informacje na temat konkurencji będą więc w stanie zaproponować cenę, która z jednej strony będzie atrakcyjna dla klientów, a z drugiej pozwoli zachować opłacalną marżę. Firmy przekształcają więc dane w działanie. Im więcej różnorodnych danych pozyskują, tym skuteczniejsze decyzje mogą podejmować, ponieważ oprogramowanie jest w stanie się uczyć i optymalizować na podstawie dostarczanych informacji. Proces ten z czasem tworzy obszerny materiał, który decyduje o konkurencyjności i stawia innym firmom wysoką barierę kompetencji.

Jakub Kot z Dealavo zwraca także uwagę na jeszcze jeden aspekt wykorzystania danych w e-commerce, mianowicie na ich wpływ na relacje między producentami a sprzedawcami i w pewnym sensie rolę regulacyjną. – Ceny w Internecie potrafią być mocno zaniżone w stosunku do tych, których życzyliby sobie producenci. Dlatego też coraz chętniej sięgają po rozwiązania pozwalające na monitoring cen, w jakich sprzedawane są ich towary. Dysponując tą wiedzą są w stanie kształtować ceny katalogowe na optymalnym poziomie oraz zarządzać swoimi relacjami z kontrahentami.

Interesujący w kontekście digitalizacji firm jest raport IDC FutureScape: Worldwide IT Industry 2016 Predictions: Leading Digital Transformation to Scale. Specjaliści IDC przewidują, że do 2018 roku przepływ danych zewnętrznych w przedsiębiorstwach wzrośnie aż pięciokrotnie, a liderzy cyfrowej transformacji zwiększą ilość danych wychodzących co najmniej 500-krotnie. To może wyjaśniać, dlaczego ich wyniki będą rosły w dwucyfrowym tempie.