Ropa naftowa, jeden z najważniejszych surowców na świecie, w ciągu niespełna dwóch lat potaniała o około 70%. Bezpośrednią przyczyną tak znacznej obniżki jest nie tylko słabnąca dynamika globalnego popytu, ale przede wszystkim rewolucja łupkowa w Stanach, która pozwoliła na skokowy wzrost jej wydobycia za oceanem. Ponadto, kartel naftowy OPEC również zwiększył swoje moce wydobywcze, aby nie stracić swojej pozycji na rynku. W związku z tym, cena czarnego złota w ostatnim czasie dynamicznie poruszała się na południe, spadając do poziomu 30 dolarów za baryłkę. Przecena ta przyniosła wiele skutków, które można rozpatrywać zarówno w skali mikro,  jak i makro. Co więcej, przypadła ona w czasie, w którym to globalnie połączone ze sobą gospodarki znalazły się w trudnej sytuacji.

W skali mikro nie ma żadnych wątpliwości, że przeciętny Kowalski jest głównym beneficjentem taniejącej ropy. Jeszcze 2 lata temu ceny benzyny i ropy na polskich stacjach  zbliżały się do granicy 6 zł. Obecnie oscylują na poziomie 4 zł, bądź poniżej. Podobnie zyskują gospodarstwa domowe, które ogrzewają swój dobytek ropą (w Polsce bardzo rzadko). Ponadto zyskują przedsiębiorstwa, zwłaszcza te, których znaczna część kosztów generowana jest przez transport. W związku z tym obniżają się również ceny w sklepach. Obywatele natomiast nie mają powodów do narzekania, gdyż uzyskują dodatkowe wolne środki, które mogą przeznaczyć na konsumpcję lub oszczędności, które to także wspomagają wzrost dochodu narodowego. Z drugiej strony, ofiarami tej sytuacji są spółki wydobywcze. W Stanach wiele z nich funkcjonuje obecnie na progu rentowności. Natomiast dla większości tych spółek z krajów Bliskiego Wschodu wydobycie jest już nieopłacalne.

Znacznie ciekawiej prezentuje się sytuacja makroekonomiczna. Faktem jest, że niska cena czarnego złota jest katalizatorem wzrostu gospodarczego. W związku z tym sytuacja ta z całą pewnością wspomaga niemal wszystkie gospodarki, zwłaszcza te, które są importerami ropy naftowej: europejskie, które po kryzysie bankowym i zadłużeniowym powoli zaczynają się ożywiać oraz azjatyckie, zwłaszcza gospodarkę chińską, która znajduje się w recesji. Zyskuje także gospodarka amerykańska, która nadal jest jednym z największych importerów tego surowca. Z drugiej strony, niskie ceny ropy naftowej oraz innych surowców powodują, że większość gospodarek na świecie boryka się z problemem niskiej inflacji, bądź jak w Polsce deflacji. Wzrost gospodarczy w Stanach i Europie natomiast nie jest na tyle mocny, aby ją pobudzić. Problem ten widoczny jest zwłaszcza za Oceanem – Fed, który rozpoczął zaostrzanie polityki pieniężnej stanął przed nie lada dylematem, gdyż niska inflacja nadal nie odpuszcza, a kolejne podwyżki stóp procentowych w takiej sytuacji nie są dobrym rozwiązaniem. Niemniej jednak, na tle pokryzysowej światowej gospodarki, która wciąż nie jest wystarczająco mocna, niska cena czarnego złota pozytywnie wpływa na jej wzrost. Inaczej sytuacja jednak wygląda w gospodarkach wschodzących, bądź słabo rozwiniętych, których potencjał opiera się na eksporcie ropy. Przykładem mogą być kraje Bliskiego Wschodu, czy też Rosja, gdzie niemal 25% PKB stanowi eksport ropy czy gazu. Jeszcze gorsze skutki odnotowują eksporterzy z Afryki, których 60% PKB uzależnione jest od sprzedaży czarnego złota.

W związku z powyższym, warto przeanalizować, jak może kształtować się przyszła cena ropy. Najnowsze raporty wskazują, że na rynku nadal mamy do czynienia z wysoką nadpodażą przy słabnącej dynamice wzrostu popytu. Oznacza to, że cena czarnego złota może ustabilizować się na obecnym poziomie tj. 30 dolarów za baryłkę. Niemniej jednak, nie można wykluczyć również, że spadnie do 20 dolarów. W takim wypadku, oczywistym faktem jest, że zarówno zyski importerów, jak i straty eksporterów powiększą się. Można jednak zastanawiać się, co w takiej sytuacji mogłoby się wydarzyć na rynku – czy tak niska cena ropy mogłaby doprowadzić do spadku jej wydobycia. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że większość członków OPEC może postulować takie rozwiązanie, czego skutkiem byłby spadek podaży i wzrost jej ceny. Niektórzy z tych, którzy lubią czarne scenariusze, mogliby zasugerować nawet, że czołowy eksporter, jakim jest Arabia Saudyjska, w przeciwieństwie do pozostałych członków kartelu nie pozwoli obniżyć wydobycia, co mogłoby doprowadzić do rozłamu. Taki bieg zdarzeń wydaje się być mało prawdopodobny, ale z drugiej strony, wydarzenie to mogłoby znaleźć się na ewentualnej liście czarnych łabędzi w 2016 roku.

Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione skutki, jakie niesie ze sobą tania ropa, można stwierdzić, że pobudza ona wciąż słabe gospodarki europejskie, azjatyckie oraz gospodarkę amerykańską, ale równocześnie utrzymuje inflację na niskim poziomie, bądź zwiększa oczekiwania deflacyjne. Z drugiej jednak strony, sytuacja ta negatywnie wpływa na gospodarki, które oparte są na eksporcie ropy. Być może efekty te będą spotęgowane, jeżeli cena czarnego złota nadal będzie kierować się na południe. Przy takim obrocie zdarzeń można się również spodziewać, że OPEC może zmienić swoją strategię, co spowoduje wzrost ceny ropy.

 

Lukasz Rozbicki_1Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI