W maju rozpoczęła się, a w czerwcu jest kontynuowana korekta na rynkach kapitałowych, która nie omija także warszawskiego rynku, który w okresie przed wyborami prezydenckimi prezentował się całkiem dobrze. Jednak wystarczyła iskra w postaci zwycięstwa A. Dudy w wyborach prezydenckich, aby z dominacji kupujących na GPW nie zostało nic. Szczególnie widać to na wykresie WIG20, który szybko osunął się z 2560 do 2370 pkt, a więc o 7,5%, oddając prawie całą mozolnie budowaną falę wzrostową.

Wiele już napisano o tym, że ryzyko polityczne i projekty uderzające w wyniki finansowe banków spowodowały tak duże spadki na GPW, i to w momencie, gdy wydawało się, że sytuacja banków może się poprawić (brak dalszych obniżek stóp procentowych, poprawiająca się sytuacja finansowa konsumentów). Jednak nie można pomijać faktu, że w tym czasie DAX stracił jeszcze więcej. Generalnie rynek zaczął obawiać się o wypłacalność Grecji i podwyżki stóp w USA, zmienność znacznie wzrosła, a nastroje globalnie uległy pogorszeniu. Zakładać jednak można, że Grecy chociaż na krótko dogadają się z wierzycielami, a to zapewniłoby przynajmniej spokojne wakacje, gdyż po nich na dobre rozgorzeje już temat podwyżek stóp procentowych przez Fed. Tymczasem czynniki fundamentalne zasadniczo nie uległy zmianie – dane z amerykańskiej gospodarki są dobre, z europejskiej zaś przestały się pogarszać i można dostrzegać pozytywne symptomy. Do tego akcje spółek niemieckich prezentują dobre wyniki i wciąż są tanie na wskaźnikach.

Przy założeniu krótkoterminowego rozwiązania impasu greckiego, DAX powinien powrócić do wzrostów, ciągnąc prędzej czy później za sobą warszawską giełdę. Warto zastanowić się, na co można postawić w tym wakacyjnym okresie, a czego unikać.

Już po wstępie nasuwa się, że ryzyko polityczne będzie wciąż u nas obecne – prawdopodobnie nawet jeszcze po wyborach parlamentarnych na jesieni. Na ten moment wygląda na to, że przetasowanie władzy na szczeblu parlamentarnym też będzie mieć miejsce, a to wzmaga szereg ryzyk związanych z kilkoma sektorami. Oprócz wspomnianych wyżej banków, uważać należy także na energetykę i górnictwo. Tej pierwszej nie sprzyjają w tym roku ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii, a dodatkowo na największych spółkach z sektora ciąży ryzyko angażowania ich w restrukturyzację (czyli po prostu ratowanie przed upadkiem nierentownych spółek) kopalń. Z kolei górnictwo boryka się przede wszystkim z bardzo trudnym otoczeniem makro – ceny węgla dalej zniżkują i na horyzoncie nie widać czynników, które mogłyby radykalnie odwrócić tę tendencję. Tak samo jak nie widać specjalnie chęci do rozwiązań po stronie kosztowej w postaci restrukturyzacji zatrudnienia, szczególnie, że przed nami kampania parlamentarna. Kompania Węglowa dalej zarzuca rynek tanim węglem, co uderza w biznes prywatnej Bogdanki. Sytuacja na rynku pogrąża zatem kurs dobrze zarządzanej spółki, aczkolwiek ma ona i tak dobrą sytuację płynnościową i generuje zysk, a zatem akurat w jej kontekście silne spadki w pewnym momencie będzie można traktować jako inwestycyjną okazję.

Na głównym rynku GPW jest już notowanych prawie 500 spółek, natomiast w obrębie zainteresowania funduszy jest znacznie mniejsza ilość ze względu na kwestie płynnościowe. Natomiast inwestor indywidualny z reguły nie ma tego typu ograniczeń i jego spektrum inwestycyjne na warszawskim parkiecie będzie większe. Układając swój portfel na najbliższy kwartał warto skalkulować ryzyko polityczne, które zapewne będzie utrudniać powrót wspomnianym wyżej sektorom do wcześniejszych wycen. Wśród dużych spółek pozytywnie może jednak dalej zaskakiwać petrochemia ze względu na wciąż wysokie wartości marż i małe ryzyko zaangażowania w polityczne spory. Natomiast potencjał dostrzegam w branżach nastawionych na poprawę sytuacji konsumentów, czyli przede wszystkim w branży odzieżowej i restauracyjnej. Wielu inwestorów nastawia się także na dobre wyniki sektora budowlanego w związku z perspektywą wydatków unijnych. Patrząc na wyceny spółek budowlanych wydaje się, że nie wszystkie jeszcze zdyskontowały ten pozytywny czynnik. Warto także postawić na spółki, które mają sporą ekspozycję na eksport. Kursy walut ostatnio są sprzyjające rentowności eksportu. Dodatkowo spółki te mają lepszą dywersyfikację geograficzną przychodów, co ogranicza ryzyko dużej zmienności wyników. Dobrze pokazał to przykład Amiki, która potrafi z sukcesem rekompensować słabszy rynek rosyjski w Zachodniej Europie. Z kolei sukces Forte zbudowany jest przede wszystkim w oparciu o silną pozycję spółki na chłonnym niemieckim rynku. Abstrahując już od selekcji branżowej, warto także za kryterium przyjąć restrukturyzację spółki, ale aby ograniczyć ryzyko najlepiej wybierać te firmy, które już z sukcesem wdrażają plan restrukturyzacyjny, a nie te, które dopiero taki opracowują. Co prawda wtedy nie kupimy już akcji w ich pierwszej wzrostowej fazie, ale podłączymy się pod zapoczątkowany już trend. Przy okazji spółek w restrukturyzacji trzeba jednak nie tyle uważnie co sytuację techniczną badać tę fundamentalną, przede wszystkim dotyczącą zapowiadanej poprawy wyników, zmniejszania zadłużania czy generowania dodatnich przepływów operacyjnych.

Lukasz Rozbicki_1autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI S.A.