Do niedawna najszybciej rozwijającą się gospodarką na świecie były Chiny. Jednak w ostatnich latach wzrost gospodarczy Państwa Środka wyhamował. W związku z tym na podium znajdują się takie państwa jak Etiopia, Turkmenistan, czy Demokratyczna Republika Konga. W pierwszej dziesiątce znajdują się również Indie, które według najnowszych prognoz mogą stać się największą gospodarką na świecie (obecnie zajmują 3 miejsce). W pogoni za Amerykanami i Chińczykami miał pomóc nowy rząd. Niemniej jednak, Indie obecnie borykają się z wieloma problemami, które w długim terminie mogą spowolnić wzrost gospodarczy.

Indyjska gospodarka pokonała długą drogę transformacji, ale nie można wykluczyć, że to dopiero połowa sukcesu. Rozpoczęte w latach dziewięćdziesiątych reformy liberalizujące rynek spowodowały dynamiczny rozwój tego kraju aż do końca pierwszej dekady XXI wieku. Słaba i nieskuteczna polityka gospodarcza, oparta na rozdawaniu publicznych pieniędzy, afery korupcyjne oraz narastające nierówności społeczne doprowadziły w 2014 roku do wyborczej porażki Partii Kongresowej, która zarządzała krajem od 10 lat. Rządy zostały objęte przez partię Narendra Modiego. W swoim programie wyborczym nowy szef rządu (Modi) zaprezentował bogaty plan gospodarczy, który zasłużył na miano rewolucji. Początki nowej władzy są jednak trudne. O ile dynamika PKB utrzymuje się na poziomie ponad 7%, o tyle perspektywy nie wydają się optymistyczne.

Indyjska gospodarka ma nie tylko wiele sukcesów na swoim koncie, ale również bardzo dużo newralgicznych punktów, które nie pozwolą na osiągnięcie dynamiki wzrostu gospodarczego, zapewniającej fotel globalnego lidera. Na początku warto zwrócić uwagę na strukturę PKB – sektor rolniczy, w którym zatrudniona jest połowa społeczeństwa wytwarza 17% dochodu narodowego, przemysł i budownictwo odpowiada za 28% PKB, a sektor usług za 55%. O ile procentowy udział poszczególnych sektorów może świadczyć o rozwiniętej gospodarce, o tyle martwić może liczba ludzi trudniących się rolnictwem, która wskazuje na słabą wydajność pracy oraz zacofanie gospodarcze. Natomiast mocną stroną indyjskiej gospodarki jest zasobność tego kraju w surowce oraz ogromna podaż pracy. Dynamicznie rozwijającym się sektorem są usługi. Co więcej, Indie mogą pochwalić się najlepszymi uniwersytetami szkolącymi inżynierów i informatyków.

Niemniej jednak, kraj wymaga ogromnych inwestycji infrastrukturalnych, których brak nie pozwala na dalszy rozwój Indii. Problemem jest również bardzo niski poziom szkolnictwa, który nie zapewnia odpowiedniej podaży wykwalifikowanych pracowników i specjalistów. Nakładów inwestycyjnych wymaga również służba zdrowia. Co więcej, zmianom nie pomaga powszechne zjawisko korupcji. Warto podkreślić, że celem niezbędnych inwestycji nie jesttylko i wyłącznie zapewnienie dynamicznego wzrostu gospodarczego, ale być może przede wszystkim stawienie czoła nadmiernemu przyrostowi ludności. Według prognoz w ciągu 15 lat liczba ludności wzrośnie o 250 mln, a w ciągu następnych 20 lat zwiększy się o kolejne 300 mln. Zjawisko to oczywiście daje przewagę konkurencyjną na globalnym rynku, jednakże, aby demografia nie doprowadziła do odwrotnych skutków należy zapewnić wystarczającą podaż żywności, odpowiednie warunki sanitarne, wysoki poziom szkolnictwa, godną opiekę zdrowotną oraz rozwiniętą infrastrukturę komunikacyjną.

Tymczasem tempo wzrostu inwestycji spada. Można przedstawić kilka powodów tej sytuacji zarówno o podłożu ekonomicznym, jak i politycznym. Zacznijmy od tych pierwszych. Po pierwsze, należy zwrócić uwagę na złą kondycję sektora bankowego. Najnowsze analizy wskazują, że 17% udzielonych kredytów może nie zostać spłaconych, co jest również pochodną problemów finansowych spółek z sektora górniczego. Ponadto, akcji kredytowej nie wspierają wysokie koszty kredytu. Te spowodowane są przez zapobiegawczy Bank Centralny Indii, który pomimo spadku inflacji obawia się ponownego wzrostu cen. Ponadto restrykcyjna polityka pieniężna jest odpowiedzią na globalną politykę ekstremalnie niskich stóp procentowych, która powoduje przypływ taniego pieniądza. W związku z tym, łagodzenie polityki pieniężnej jest procesem powolnym i ostrożnym, co niekorzystnie wpływa na akcję kredytową i dynamikę wzrostu inwestycji.

Sam premier i rząd wydają się przytłoczeni nadmiarem pracy. Zapowiedziane reformy nie są realizowane. Jedną z domen Modiego jest odwlekanie w czasie decyzji, które są kontrowersyjne i mogą przynieść niezadowolenie społeczeństwa. Warto również zwrócić uwagę, że premier jest indywidualistą i nie szuka niezbędnej pomocy, która mogłaby nadejść z trzech sfer: od innych polityków, z poszczególnych stanów lub z rynku. W rezultacie reformy i wymagane inwestycje przeprowadzane są w bardzo wolnym tempie, bądź w ogóle, spowalniając rozwój gospodarczy. Świadczą o tym najnowsze dane. W porównaniu z najlepszym okresem Indyjskiej gospodarki tj. rokiem 2011, dynamika inwestycji sektora prywatnego zmalała o 5 pkt. procentowych. W tym samym czasie sektor przemysłowy skurczył się o 35%, a sektor usług o 13%. Wydaje się zatem, że premier Modi, z którym cały naród łączył wielkie nadzieje, po pierwszych dwóch latach rządów nie do końca sprostał obecnym wyzwaniom.

Podsumowując, Indie niezaprzeczalnie są krajem, który może aspirować do objęcia miana największej gospodarki na świecie. Wiele istotnych zmian zostało już dokonanych, lecz jeszcze więcej reform wciąż czeka na realizacje. Słabnąca dynamika inwestycji nie tylko wpłynie na spadek tempa wzrostu PKB, ale przede wszystkim negatywnie odbije się na długotrwałym rozwoju gospodarczym. Warto również podkreślić, że jeżeli prognozy, dotyczące wzrostu ludności się sprawdzą, a wymagane reformy i inwestycje wciąż będą odkładane w czasie, kraj może pogrążyć głód, problemy sanitarne oraz komunikacyjne. Te natomiast będą gwoździem do trumny, który spotęguje obecne problemy i nie pozwoli na rozwój gospodarczy.

 

Łukasz Rozbicki, Lukasz Rozbicki_1MM Prime TFI