Choć indeks naszych największych spółek zdołał w poniedziałek utrzymać pokaźną piątkową zwyżkę, to jednak nie błyszczał nie tylko w porównaniu z głównymi giełdami kontynentu, ale znalazł silną konkurencję na rodzimym parkiecie.

Fakt, że WIG20 nie tylko nie stracił piątkowego dorobku, ale nawet nieznacznie go powiększył, oddalając się od poziomu 2200 punktów, nie oznacza że byki mogą już spać spokojnie, nie martwiąc się o ponowne testowanie niedawnego dołka. Po pierwsze, w poniedziałek obroty były zbyt niskie, by sygnał można uznać za w pełni wiarygodny. Po drugie, indeks miewał trudności z utrzymaniem się na plusie, a sukces został osiągnięty „rzutem na taśmę”, czyli na końcowym fixingu. Po trzecie, skala zwyżki, w porównaniu do tej z Frankfurtu, była więcej niż skromna. Po czwarte, o ile w piątek we wzrostach uczestniczyli niemal wszyscy przedstawiciele indeksu, to w poniedziałek została ich tylko szóstka. Są też i pozytywne sygnały. Pierwszy to fakt, że liderami wzrostów były akcje dwóch największych banków i akurat w ich przypadku była to druga zwyżka z rzędu, o większej dynamice niż poprzednia. Drugi to równie konsekwentny ruch w górę Tauronu i Energi, dwóch przedstawicieli branży niemal równie mocno przecenionej, jak banki.

W przypadku PKO zagadką będzie reakcja na doniesienia prasowe o planowanej przez Skarb Państwa zmianie na stanowisku prezesa, a w przypadku Pekao reakcja na wyniki finansowe, które okazały się gorsze niż rok wcześniej o ponad 7 proc., ale wyższe o 7 proc. niż się spodziewano.

O ile w przypadku WIG20, tendencja wzrostowa jest na razie ledwie dostrzegalna, to znacznie bardziej wyraźnie widoczna jest na wykresach pozostałych indeksów, a szczególnie mWIG40 i sWIG80. Wskaźnik średniaków co prawda w poniedziałek nieco rozczarował, ale utrzymał się powyżej przebitego w trakcie poprzedniej sesji poziomu 3800 punktów. Lekki spadek można uznać za niegroźną korektę i ruch powrotny. Warto zauważyć, że od dołka z początku lipca, mWIG40 zyskał już 7 proc. W jego ślady idzie coraz śmielej sWIG80, który poszedł w tym czasie w górę o 5 proc., a wczoraj zbliżył się do ważnego poziomu 13 400 punktów. W jego przypadku problemem są jednak symboliczne obroty oraz „wydarzenia jednorazowe”, w postaci kilkunastoprocentowych wzrostów walorów Kofoli i Biotonu.

Dziś problemem może być poniedziałkowe słabe zachowanie amerykańskich indeksów oraz ewentualna korekta silnych zwyżek we Frankfurcie i Paryżu. Zagrożenie może też stanowić przecena na rynkach surowcowych. Nawet jeśli bezpośrednio nie uderzy w nasze spółki, to przełożyć się może poprzez pogorszenie się nastawienia do emerging markets.

Poranny przegląd sytuacji wskazuje na możliwość niewielkiego odreagowania poniedziałkowej silnej przeceny ropy naftowej. Mocne odbicie widoczne jest na giełdzie w Chinach. Kontrakty na główne indeksy amerykańskie i europejskie wskazują na brak zdecydowania inwestorów.

Roman Przasnyski1autor: Roman Przasnyski, analityk niezależny