Piątek zostawił mocno pogmatwany obraz rynków. Do wcześniejszej zagadkowej rozbieżnej reakcji Wall Street i dolara na komunikat Fed, doszły kolejne „dywergencje”. Europejskie indeksy korygowały euforię, amerykańskie starały się ją kontynuować. Nowy rekord siły dolara nie przeszkodził dynamicznemu rajdowi cen ropy i miedzi. Mimo uspokojenia nastrojów w regionie, nasza waluta, akcje i obligacje zachowywały się tak, jakby to Polska była na pierwszej linii kryzysowego frontu.

S&P500 w piątek przez moment był zaledwie dwa punkty od niedawnego szczytu. Nie ulega wątpliwości, że powtarza się scenariusz z poprzedniej korekty, od której Wall Street przeszła płynnie do kontynuacji hossy i to z imponującą dynamiką. Po ostatniej korekcie również już nie ma śladu i nawet jeśli indeksy nie pójdą dalej w górę, to wszystko wskazuje, że rok zakończą blisko rekordowego poziomu.

Główne indeksy europejskie, po dobrym starcie, zachowywały się słabo, kończąc dzień nieznacznie pod kreską. DAX nie zdołał utrzymać się powyżej 9800 punktów i trudno przewidzieć, w którą stronę zdecyduje się podążyć. WIG20 wykazywał korelację z indeksem we Frankfurcie, ale skończył niewiele lepiej niż wskaźnik w Atenach, tracąc 0,9 proc. Obronił zagrożony w ciągu dnia poziom 2300 punktów, ale nie wygląda na to, by ten fakt miał zadziałać mobilizująco na byki. Co prawda w tym roku pięciokrotnie powstrzymywał on nasz indeks przed głębszym spadkiem, ale w ubiegłą środę z łatwością został przełamany, przez moment aż od 50 punktów. Nie ma więc pewności, czy i tym razem zagrożenie zostało już zażegnane.

Tym bardziej, że jeśli spojrzeć na to, co działo się ze złotym i obligacjami, nie ma wątpliwości w kwestii nastawienia inwestorów do naszego rynku. Polskie papiery 10-letnie należały do nielicznych wyprzedawanych w piątek obligacji skarbowych, a złoty tracił do głównych walut, przypominając ceny euro i franka sprzed roku, a dolara sprzed dwóch lat. WIG20 tracił w piątek, mimo zwyżek na skorelowanych z nim ostatnio parkietach w Budapeszcie i Stambule.

Wracając do dywergencji na rynkach światowych, warto zauważyć, że wspomnianemu zbliżeniu się S&P500 do rekordu, towarzyszyło dynamiczne umocnienie się dolara. Wzrost siły dolara, trwający od 19 września do 14 października, zbiegł się w czasie z 7,5 proc. spadkową korektą na Wall Street. Ostatnia zwyżka indeksu dolara, trwająca od 27 listopada do 8 grudnia, powstrzymała marsz S&P500, choć następującej zaraz po tym spadkowej korekcie na giełdzie, towarzyszyło akurat osłabienie amerykańskiej waluty.

Wreszcie nietypowa jest zbieżność piątkowego umocnienia się dolara z sięgającymi 4-5 proc. wzrostami notowań ropy naftowej i przekraczającą 1,5 proc. zwyżką kontaktów na miedź.

Być może te niekonsekwencje to efekt typowych dla końca roku przetasowań w portfelach, które mogą być widoczne także w pierwszych dniach przyszłego roku.

Nie brakowało ich dziś rano także w Azji. Na tle zwyżkujących po ponad 1 proc. większości parkietów, odróżniały się rosnący jedynie o 0,1 proc. Nikkei oraz spadający o ponad 2 proc. Shanghai B-Share. W Chinach dodatkowym elementem był jednoczesny 1,5 proc. wzrost Shanghai Composite. Na giełdzie w Shenzen rozbieżności wskazań różnych typów indeksów były jeszcze większe.

Notowania ropy naftowej po piątkowym wyskoku wracały do tendencji spadkowej, tracąc po 0,3-0,4 proc., miedź i pozostałe metale nieznacznie zwyżkowały. Kontrakty na indeksy amerykańskie szły w górę po 0,15 proc., a na główne wskaźniki europejskie po niespełna 0,1 proc.

 

Roman Przasnyski1Roman Przasnyski, analityk niezależny