Po lekkiej grudniowej zadyszce, styczeń przyniósł bardzo wysoką dynamikę produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej. Ta ostatnia wzrosła najmocniej od dziesięciu lat, co pokazuje że mamy do czynienia z rosnącym ożywieniem inwestycyjnym.

Według danych GUS produkcja polskiego przemysłu wzrosła w styczniu o 8,6 proc., mocniej niż oczekiwane przez ekonomistów 8 proc. Oznacza to powrót do wysokiej dynamiki, notowanej w październiku i listopadzie ubiegłego roku, a więc sugeruje, że pierwszy kwartał może przynieść tempo wzrostu PKB zbliżone do doskonałej końcówki 2017 r. Na taki scenariusz wskazuje także bardzo mocny, sięgający 34,7 proc. wzrost produkcji budowlano-montażowej, najwyższy od kwietnia 2008 r., gdy wyniósł 36,3 proc. To świadczy o dalszym wyraźnym przyspieszeniu inwestycji, głównie infrastrukturalnych, a więc publicznych i samorządowych. Ten czynnik powinien odgrywać istotną rolę w całym tegorocznym tempie wzrostu gospodarczego, choć wszystko wskazuje na to, że dynamika PKB będzie nadal mocno wspierana przez konsumentów. Sprzedaż detaliczna była bowiem w styczniu o 8,2 proc. wyższa niż przed rokiem, co oznacza zdecydowane przyspieszenie w porównaniu do zanotowanego w grudniu wzrostu o 6 proc. i wyraźne przekroczenie prognoz analityków, którzy spodziewali się wzrostu o 7,3 proc.

Spośród poszczególnych działów przemysłu najmocniejszy, sięgający 9,7 proc. wzrost zanotowano w styczniu w przetwórstwie przemysłowym. Spadek produkcji miał miejsce jedynie w sektorze górnictwa i przemysłu wydobywczego, gdzie wyniósł 3,8 proc. i był znacznie niższy niż grudniowe tąpnięcie o prawie jedną piątą. Spośród 34 działów przemysłu spadek zanotowano jedynie w przypadku czterech, w tym w produkcji wyrobów farmaceutycznych oraz wydobyciu węgla.

Nie potwierdziły się więc negatywne sygnały, na które wskazywał niespodziewany styczniowy spadek wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu z 55 do 54,6 punktu, który był między innymi efektem nieco słabszego wzrostu produkcji w grudniu 2017 r. Pewnym ostrzeżeniem przed nadmiernym optymizmem jest jednak fakt, że firmy sygnalizowały zwiększenie się zaległości produkcyjnych, co może być czynnikiem ograniczającym aktywność w kolejnych miesiącach, w kontekście nakładających się trudności z pozyskaniem pracowników. Zaniechania inwestycyjne firm z przeszłości dają więc znać o sobie, ograniczając wzrost mocy przerobowych w warunkach szybkiego wzrostu zamówień, a to oznacza niedostateczne wykorzystanie dobrej koniunktury zarówno w polskiej gospodarce, jak i na świecie.

Autor: Roman Przasnyski, Główny Analityk GERDA BROKER