Do końca lipca musimy podjąć decyzję dotyczącą wyboru sposobu inwestowania naszych składek emerytalnych. Kwestią owego wyboru, OFE, czy ZUS, zajmowałem się już na początku kwietnia. Ale ponieważ sprawa jest istotna, postanowiłem do niej wrócić. W końcu skutki naszej decyzji będą obowiązywały przez dwa lata. Dopiero w roku 2016 ponownie będziemy mieli możliwość określenia kierunku przekazywania składek.

Przypomnijmy: musimy podjąć decyzję o tym, gdzie będzie przekazywane około 17% naszej składki emerytalnej. Składki, którą odprowadzamy od swoich wynagrodzeń. 17% to niby niewiele. Rzeczywiście, jak już pisałem cztery miesiące temu, trudno oczekiwać, że nawet w sytuacji fenomenalnej skuteczności OFE, emerytury „Ofofców” będą na przykład dwa razy wyższe, niż tych, którzy wybiorą ZUS. Jednak może to być kilka, kilkanaście, być może nawet ponad dwadzieścia procent. A to już jest w końcu jakaś wartość.

Na czym zatem polega podstawowa różnica? Składki w ZUS będą indeksowane, czyli zmieniane co roku, o wielkość  zmiany PKB, czyli Produktu Krajowego Brutto, oraz inflacji. Będzie to wartość taka sama dla wszystkich. W przypadku wyboru OFE nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak zmienią się nasze zebrane składki. Jednak otwiera się przed nami możliwość, że przyrost ich wartości będzie większy, być może nawet znacznie większy, niż w przypadku wielkości waloryzacji w OFE. Pewności nie ma, ale otwiera się możliwość. I to jest podstawowa różnica miedzy OFE i ZUS. Oczywiście nie wiemy co będzie, a zatem nasze składki mogą także w ogóle nie przyrosnąć. OFE mogą, mówiąc inaczej, nic nie zarobić na skutek swojej działalności. Mogą nawet stracić część tego co do nich wpłaciliśmy. W skrajnej sytuacji mogą nawet stracić wszystko. I to jest z kolei ryzyko związane z OFE. Czyli z jednej strony otwiera się możliwości większych zysków, której nie ma w ZUS, z drugiej zaś straty, bo nie wiemy, czy inwestowanie będzie skuteczne.

Moim zdaniem najbliższe lata powinny być dobre dla polskiej giełdy oraz w ogóle dla polskich spółek. Stąd uważam, że warto się na OFE zdecydować. Przynajmniej na najbliższe dwa lata, bo za dwa lata będziemy mieli kolejną możliwość zmian w naszych emerytalnych postanowieniach. Czyli będziemy mogli na przykład przejść z OFE do ZUS. Jednak, podkreślam to jeszcze raz, to tylko moja indywidualna opinia. Mało tego: przecież OFE będą inwestowały w zgodzie z własnymi pomysłami. Jedne mogą odnieść sukces, inne nie. Nawet jeśli w najbliższym czasie giełda będzie rosnąć, nie oznacza to, że wszystkie akcje będą drożały tak samo. Będą zapewne także takie spółki, które potanieją, albo wręcz upadną. Pamiętajmy, że OFE będą inwestowały nie tylko w akcje spółek, ale także w emitowane przez nie obligacje. Pewne, przynajmniej relatywnie, są jedynie obligacje skarbowe, emitowane przez państwo. Te emitowane przez firmy, korporacyjne, wcale nie muszą zostać wykupione, o czym wielu inwestorów w ostatnich latach się przekonało.

Ważne jest zatem, podejmując decyzję OFE, czy ZUS, mieć także na względzie własne preferencje. Jeśli moje podejście do inwestowania pieniędzy nie idzie w parze z odpornością na pojawiające  się zagrożenia, czyli ryzyko, to zapomnijmy o wchodzeniu do OFE. Jeśli natomiast nie przejmuje się potencjalnymi stratami, nawet jeśli się one pojawią, nie będzie to dla mnie poważny stres, mogę rozważać decyzję o kierowaniu składek do OFE.

No i na koniec jeszcze raz powtórzę to, co wielokrotnie pisałem: proszę bardzo poważnie podchodzić do kwestii dodatkowego odkładania na emeryturę. Jeśli tylko mamy takie możliwość finansowe, róbmy to. Bo nawet w najbardziej optymistycznych konfiguracjach podstawowa emerytura, wszystko jedno, czy tylko z ZUSu, czy zarówno z ZUSu i z OFE zbyt wysoka, delikatnie mówiąc, nie będzie.

Marek Zuber