Co prawda realny Brexit dopiero przed nami, ale już samo podjęcie decyzji o rozwodzie Wielkiej Brytanii z UE wzbudziło w Europie sporo obaw i kontrowersji. Wśród wielu potencjalnych skutków tego rozstania można wymienić ryzyko utraty przez Londyn tytułu finansowego centrum Europy. Podczas gdy z jednej strony kwestia ta jest problematyczna dla Brytyjczyków – z drugiej stanowi szansę dla wielu innych europejskich miast, które mogą przejąć tytuł nadany kiedyś Londynowi. Minister rozwoju Mateusz Morawiecki zaraz po ogłoszeniu wyników referendum z dnia 23 czerwca zaprosił londyńskie City do stolicy Polski. Zaproszenie to zostało ponowione w ubiegłym tygodniu, gdy Mateusz Morawiecki udał się do Londynu, aby spotkać się ze środowiskiem biznesowym.

Po powrocie wicepremier nie ukrywał swojego zadowolenia. Odpowiadając na pytania dziennikarzy powiedział, że ,,wraca z workiem różnych propozycji i konkretów”. Według Mateusza Morawieckiego wiele międzynarodowych firm jest zainteresowanych przeniesieniem swojej działalności, bądź jej części do Warszawy oraz pozostałych dużych miast w Polsce. To natomiast może zaowocować powstaniem 7 – 10 tys. nowych miejsc pracy. Taki scenariusz z całą pewnością byłby niezmiernie korzystny dla polskiego biznesu, rynku kapitałowego i rynku pracy. Oczywiście w całym zamyśle można próbować dostrzec pewną dozę populizmu, czy też swego rodzaju ,,chwyt polityczny”, jednak ze względu na wyżej wymienione argumenty warto podejmować starania, które pomogą chociaż w części urealnić wizję warszawskiego City. Z drugiej strony warto pamiętać, że stolica Polski ma solidną konkurencję, co dodaje sporo sceptycyzmu idei Mateusza Morawieckiego.

Pod koniec czerwca New York Times opublikował listę dziewięciu miast, które mogą zastąpić londyńskie City. Na siódmym miejscu została uplasowana Warszawa, która w rankingu uzyskała 24 pkt na 60 pkt możliwych. Na podium znalazł się Amsterdam (55 pkt), Frankfurt (54 pkt) oraz Wiedeń (51 pkt). Na czwartym miejscu z niewielką stratą został sklasyfikowany Dublin, a następnie Paryż. Co prawda klasyfikacja jasno wskazuje, że Warszawa w wielu aspektach przegrywa z konkurencją, jednak samo umieszczenie stolicy Polski na liście przygotowanej przez znany i szanowany amerykański dziennik jest wyróżnieniem. W raporcie można przeczytać, że mocną stroną Warszawy jest elastyczne prawo pracy, wykształcona kadra pracownicza, niskie koszty życia, a także otwartość do przyjęcia nowych firm i pracowników z innych krajów. Z powyższymi argumentami trudno się nie zgodzić, lecz warto również spojrzeć na największe polskie miasto nieco krytycznym wzrokiem. Przede wszystkim zagraniczne firmy może zniechęcać niestabilność polityczna oraz problemy i stopień dojrzałości polskiego rynku kapitałowego. Miasto nie może pochwalić się tak wysokimi indeksami jakości życia jak jej konkurenci, co w przypadku napływu ,,białych kołnierzyków” odgrywa bardzo istotną rolę.

Firmy, które będą musiały niebawem zmierzyć się z wyprowadzką z Londynu nie zadecydowały jeszcze jaki kierunek obiorą. Większość miast, które zajmują czołowe miejsca w rankingu NYT, pomimo wielu zalet, nie jest zainteresowanych przyjęciem bankierów i finansistów. Nadal odczuwana jest tam silna niechęć po kryzysie finansowym z 2007 roku. Funkcję Londynu z całą pewnością bardzo chętnie przejąłby Frankfurt, w której mieszczą się siedziby EBC oraz niemieckiej giełdy. Jednak jak podkreślają finansiści, miasto jest małe i co ważne nie jest wystarczająco prestiżowe. Wiele wskazuje na to, że skoncentrowane w Londynie firmy będą wybierać różne lokalizacje, co spowoduje, że Europa zostanie pozbawiona swojego silnego centrum finansowego. Cały proces najprawdopodobniej będzie przebiegał stopniowo i zajmie kilka lat, podobnie jak mechanizm opuszczania UE przez Wielką Brytanię.

Nie można też wykluczyć scenariusza, choć mało prawdopodobnego, w którym Wielka Brytania po rozwodzie z UE nawiąże z nią jednak bliską współpracę. Ta natomiast może skutecznie ograniczyć gospodarcze skutki Brexitu i zachęcić międzynarodowe firmy do pozostania w Londynie. Jak widać, scenariuszy jest sporo, tym bardziej warto  podejmować konkretne działania na rzecz sprowadzania firm zakotwiczonych w Londynie do Polski, część z nich może chcieć zdecydować się na taki ruch.

 

Seweryn MasalskiSeweryn Masalski, MM Prime TFI