Rekordowo niskie bezrobocie w Polsce przeszacowuje faktyczny stan rynku pracy. Wzrost zatrudnienia, o wiele istotniejszy wskaźnik, poprawia się tylko wśród ludzi z wyższym wykształceniem. Jeśli dodamy, że polskie społeczeństwo się starzeje i  obniżył się próg emerytalny, bieżące negatywne trendy mogą się pogłębiać – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

Stopa bezrobocia od lat jest najpopularniejszą miarą rynku pracy w Polsce, mimo że ów rynek można scharakteryzować poprzez wiele wskaźników. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że przez lata borykaliśmy się z problemem znacznej grupy osób, które nie mogły znaleźć zatrudnienia, chociaż nie brakowało im chęci i gotowości, by podjąć pracę.

Spadek bezrobocia, interpretowany zwykle jako pozytywne zjawisko, często bywa mylnie utożsamiany ze wzrostem zatrudnienia. Faktycznie jednak niższe bezrobocie nie musi oznaczać poprawy na rynku pracy, ani też nie równoważy się ze wzrostem zatrudnienia.

Na przykładzie państwa X widać, co to znaczy: bezrobocie, zatrudnienie i aktywność zawodowa

Aby scharakteryzować poważne problemy polskiego rynku pracy, warto posłużyć się pewnym przykładem. Załóżmy, że istnieje kraj, w którym żyje 150 osób, w tym 100 aktywnych zawodowo. Pracuje 90 z nich, a 10 osób szuka zatrudnienia, natomiast pozostałe 50 np. dalej się uczy, odpoczywa na emeryturze, bądź płatne zajęcie ich po prostu nie interesuje (są bierni zawodowo).

W hipotetycznym państwie stopa bezrobocia wynosi 10 proc., ponieważ 10 osób ze 100 (aktywnych zawodowo, czyli mających pracę oraz jej szukających) chce znaleźć płatne zajęcie. Gdy z grupy osób bezrobotnych pięć przejdzie do grona zatrudnionych, wtedy liczba aktywnych zawodowo pozostanie na poziomie 100 (95 ma pracę, 5 jej szuka), a stopa bezrobocia spadnie do 5 proc.

W omawianej gospodarce możliwy jest jednak inny scenariusz. Liczba bezrobotnych zmniejszy się z 10  do 5, ale pięć osób nie znajdzie pracy, tylko trafi do grupy biernych zawodowo. W takim rozwoju sytuacji bezrobocie spadnie do 5,26  proc. (5 osób poszukuje pracy, 90 ją ma, a 95 jest aktywnych zawodowo), ale liczba biernych zawodowo powiększy się do 55 osób. Mamy zatem do czynienia z wyraźnym spadkiem bezrobocia, lecz także z niezmienionym poziomem zatrudnienia i wzrostem populacji biernych zawodowo.

Taki podwójnie niekorzystny scenariusz daje złudną nadzieję, że sytuacja na rynku pracy się poprawia, podczas gdy tak naprawdę staje się gorsza. Zatrudnienie stoi w miejscu, a osoba, która trafiła do grupy biernych, będzie musiała zostać zaktywizowana, co zwykle jest droższe i zabiera więcej czasu niż przejście z grupy bezrobotnych do zatrudnionych.

W optymalnym rozwiązaniu rosłaby przede wszystkim liczba osób zatrudnionych, a spadała biernych zawodowo oraz bezrobotnych. Wtedy można by stwierdzić, że rynek pracy znalazł się w dobrej kondycji. W Polsce jednak taka sytuacja dotyczy jedynie osób z wyższym wykształcenie, co jedynie zwiększa obawy o dalszy los krajowej gospodarki.

Tylko wykształceni Polacy dogonili unijną czołówkę

Sama analiza aktywności zawodowej sugeruje, że w Polsce mamy do czynienia z kryzysem na rynku pracy. Według danych Eurostatu w pierwszym kwartale br. odsetek osób pracujących i poszukujących pracy wynosi 75,7 proc. dla przedziału wiekowego 25-64 lata. Tylko cztery kraje w Unii osiągają niższy rezultat niż Polska, a współczynnik ten utrzymuje się na niezmienionym poziomie od trzech kwartałów.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, gdy spojrzymy na relację aktywności zawodowej do wykształcenia w na poziomie określanym przez Eurostat w przedziale 0-2 (podstawowe, gimnazjalne lub poniżej). We wcześniej wymienionej grupie wiekowej aktywność zawodowa wynosi 46,8 proc. Jest to drugi najgorszy wyniki w UE, a dodatkowo ten wskaźnik w porównaniu pierwszego kwartału 2014 r. obniżył się 0,8 pkt proc. W ciągu trzech lat bezrobocie w tej grupie spadło natomiast z 22 do 12,9 proc., ale liczba zatrudnionych obniżyła się o ok. 100 tys. osób, osiągając wartość 650 tys.

Tylko nieco lepiej przedstawia się sytuacja w grupie osób z wykształceniem na poziomie 3-4 (policealne, średnie ogólnokształcące i zawodowe oraz zasadnicze zawodowe). Przez trzy lata aktywność wzrosła zaledwie o 0,5 pkt proc. (z 72,1 do 72,6 proc.), co daje nam przedostatnie miejsce w całej Unii, słabiej wypada jedynie Chorwacja. Dla tej grupy ludzi bezrobocie spadło z 10,1 proc. do 5,4 proc. (z niespełna miliona osób do pół miliona), ale zatrudnienie wzrosło tylko o 113 tys. (z ok. 8,7 do 8,8 mln).

Większych zastrzeżeń nie budzą statystyki bezrobocia, zatrudnienia czy aktywności zawodowej Polaków z wyższym wykształceniem. Bezrobocie w pierwszym kwartale wynosiło dla tej grupy jedynie 2,3 proc. i jest czwartym najniższym w całej Unii. Aktywność zawodowa wynosi 89,8 proc. i jest bliska osiąganej przez Niemcy – 90,2 proc. Przez trzy lata zatrudnienie w tej grupie wzrosło o niemal 600 tys. osób, osiągając wartość 5,35 mln.

Bezrobotni zasilili krąg biernych

Przez ostatnie trzy lata bezrobocie w Polsce spadło z 9,2 do 4,6 proc. dla populacji w wieku 25-64 lata. Jednak w tym samym okresie liczba osób aktywnych zawodowo spadła z 15,7 do 15,5 mln, a zatrudnienie poza osobami z wyższym wykształceniem praktycznie nie uległo zmianie.

To, co z pozoru wydaje się sukcesem, można więc uznać za porażkę. Mimo silnego popytu na pracę nie udało się zaktywizować osób bez dyplomu wyższej uczelni. Spadek bezrobocia przeszacowuje skalę poprawy, ponieważ część bezrobotnych zamiast znaleźć zatrudnienie dołączyła do grupy biernych zawodowo. W obliczu zmian demograficznych i obniżenia wieku emerytalnego te negatywne trendy prawdopodobnie będą się pogłębiać

 

Autor: Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.