Ostatnie dni przyniosły nie tylko informacje o wstrząsających i krwawych wydarzeniach z Niemiec czy Turcji, ale także kolejną falę destabilizacji politycznej na naszym podwórku. Kryzys sejmowy dla jednej strony jest niczym innym jak buntem opozycji, która próbuje odzyskać utraconą władzę, dla drugiej strony sporu, konflikt jest rezultatem nieodpowiedzialnych rządów PiS, które naruszają zasady demokracji. W tym miejscu pojawia się pytanie o rację, która jak to zwykle bywa znajduje się zapewne po środku. Inwestorzy, którym w przeciwieństwie do polityków udzielił się już świąteczny klimat, tym razem nie wydają się zbytnio przejmować waśniami władzy. W efekcie warszawski parkiet, a zwłaszcza najbardziej wrażliwy na ryzyko polityczne indeks WIG20, pozostaje odporny na to, co dzieje się w naszej polityce.
Po ośmiu latach względnie stabilnej władzy PO – PSL nadeszła zmiana, a wraz z nią wzrost niepewności. Niepokoje zostały spotęgowane przez szereg kolejnych sporów i kontrowersyjnych decyzji politycznych, które zostały dostrzeżone również przez inwestorów zagranicznych. Problemy wewnętrzne zostały dodatkowo zaognione przez globalne czynniki ryzyka np. Brexit, czy też wybory prezydenckie w Stanach. Konsekwencje musiały być dotkliwe – wzrost globalnej awersji do ryzyka oraz wyraźne pogorszenie sentymentu rynkowego, których ofiarą okazały się polskie aktywa. Niemniej w grudniu, który przyniósł intensyfikacje niepokojów politycznych, warszawski parkiet radzi sobie co najmniej przyzwoicie. Co więcej, rynek odnotował wyraźny wzrost wolumenu obrotów, który wskazuje na wzmożone zaangażowanie inwestorów zagranicznych. Co zatem spowodowało poprawę nastrojów rynkowych?
Jedna dobra odpowiedź na to pytanie nie istnieje. Niewykluczone, że po ponad roku działania ,,dobrej zmiany” inwestorzy zdążyli zaakceptować wzmożone ryzyko polityczne, które de facto jest nieodzownym elementem rynków emerging markets. Warto jednak podkreślić, że polska gospodarka jest zaliczana raczej do grona ,,converging economies”, toteż inwestorom było nieco trudniej zaakceptować nowe realia. W rezultacie obecne zamieszanie w sejmie być może nie jest postrzegane jako nadmiernie niebezpieczne. W rzeczywistości bowiem trudno porównywać polski kryzys polityczny z tym, który ma miejsce w Turcji – konsekwencje nieudanej próby puczu zbierają swoje żniwo aż do tej pory, zarówno w sferze gospodarczej, politycznej, jak i społecznej. Tymczasem w Polsce sytuacja z całą pewnością jest niepokojąca, jednakże wciąż daleka od ekstremalności.
Tym niemniej polska gospodarka, warszawska giełda, inwestorzy zagraniczni, a przede wszystkim Polacy potrzebują stabilności politycznej. Póki co rynek jest spokojny, jednak prędzej czy później, jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, agencje ratingowe po raz kolejny mogą nieco uważniej zainteresować się sytuacją nad Wisłą. Ich decyzje, chociaż nierzadko kwestionowane, mają spory wpływ na rynek oraz na jego poglądy dotyczące ocenianego podmiotu. Kolejne ostrzeżenia, a tym bardziej ewentualne negatywne rewizje polskiej wiarygodności kredytowej nie są potrzebne ani GPW w Warszawie, ani naszej gospodarce, która pomimo bardzo dobrych danych na temat sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej znajduje się w wyraźnym spowolnieniu.
Póki co szanse na rozwiązanie politycznego pata wydają się nikłe. Obie strony konfliktu są zdeterminowane i nieustępliwe. Co więcej, według najnowszych doniesień protesty będą trwać nawet podczas świąt Bożego Narodzenia. Mimo wszystko nadchodzące, świąteczne dni powinny nieco ostudzić gorące emocje. To nie zmienia faktu, że zapewne powrócą one wraz z początkiem nowego roku, a przyniesie on przecież kolejne publikacje przeglądu polskiego ratingu kredytowego. Być może inwestorzy, zwłaszcza Ci zagraniczni, tymczasowo zaakceptowali obecny stan rzeczy, jednakże ewentualne negatywne decyzje dotyczące polskiego ratingu kredytowego pogorszą atrakcyjność inwestycyjną naszego państwa, której dotychczasowa opinia została mocno nadszarpnięta – głównie z powodu polityków. Nie zapominajmy, że stabilność polityczna jest niezbędna nie tylko w kontekście sentymentu rynkowego, ale również w kwestii rozwoju polskiego rynku kapitałowego, który od 2013 r. wyraźnie wyhamował.
Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI