„Gra o tron” to bajkowa fikcja. Niestety, w realnym świecie też trzeba głośno mówić „Winter is coming”. Zbliża się niebezpieczeństwo. I to nie żadne filmowe straszydła. To bestie gospodarczego świata – recesja, bezrobocie, bieda. Nadchodzą mimo pnących się w górę wskaźników. Wbrew „życzeniowemu” myśleniu, że piękne chwile będą trwać wiecznie. Otóż przykro mi, nie będą – ostrzega w „Rzeczpospolitej” Prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski.

– Kilkanaście dni temu przez światowe giełdy przeszło tąpnięcie, nazywane „korektą”. Rynki się zachwiały, waluty zaczęły drożeć. Zdziwieni eksperci zaczęli tłumaczyć, że zaszła rzecz nieprzewidywalna. Że zaraz wszystko wróci do normy i tak dalej. Nie byłbym tego taki pewny. Normą jest właśnie cykliczność gospodarki. Ruch w górę i w dół. Ludzie łatwo o tym zapominają. Tymczasem widać już kres „dobrego” cyklu – zauważa.

– Nie chodzi o to, by straszyć albo biadolić. Trzeba się do niej przygotować. Polscy przedsiębiorcy, przez lata zahartowani, tanio skóry nie sprzedadzą. Tyle że polska gospodarka to nie tylko oni – podkreśla.

– Czy wydatki budżetowe są zaplanowane według zasad bezpieczeństwa? Czy raczej zgodnie z kalendarzem wyborczym? Przez ostatnie dwa lata realizowano przecież głównie programy społeczne. Sprowadzając rzecz do konkretów – wydawano pieniądze. A co z ich zarabianiem? Uszczelnienia podatkowe są ważne, ale dotyczą głównie tępienia oszustów. Podstawą dochodów budżetowych są rzesze uczciwych podatników! Gdzie ułatwienia dla przedsiębiorców? Zmiana np. systemu podatkowego z szarady przepisów na zbiór klarownych reguł? Jesteśmy wciąż w lesie, jeśli chodzi o obniżenie klina podatkowego, zwłaszcza wobec najmniej zarabiających pracowników. Kiedy zostaną uporządkowane stawki VAT? I chyba najważniejsze – kiedy inwestycje w badania i rozwój dostaną rzeczywiste wsparcie? – pyta Prezydent Pracodawców RP.

– Gdy nadciągną gospodarcze bestie to właśnie innowacyjne gospodarki najszybciej poradzą sobie z nimi poradzą. Ale jak przedsiębiorcy mają inwestować, skoro prawo zmienia się jak w kalejdoskopie? Nikt nie wie, czy za pół roku akurat ich branża nie dostanie po głowie jakąś nową ustawą o zakazie handlu lub produkcji. Lub o wodzie, ratownictwie medycznym, energetyce czy czym tam jeszcze. Dlatego wolą czekać – pisze.

– Ekonomiczny sztorm za to nie poczeka. Przyjdzie za pół roku, za rok. Nie zadowoli się stwierdzeniami, że jakaś ustawa zaraz trafi pod obrady rządu. Albo że „prace nad zmianami trwają”. Po prostu rąbnie znienacka. I albo gospodarka będzie gotowa, albo nie. Zależy to tylko od nas – od tego, czy urzędnicy, przedsiębiorcy, ludzie zajmujący się gospodarką dadzą z siebie wszystko. O to apeluję – podsumowuje Andrzej Malinowski.

 

Źródło: pracodawcyrp.pl